Reklama

"Fistaszki": Powstaje kolejny film na podstawie kultowej serii komiksów

Powstaje kolejny film pełnometrażowy na podstawie serii komiksów "Fistaszki". Według wstępnej zapowiedzi, bohaterowie, w tym oczywiście Snoopy i jego pan Charlie Brown, mają się udać do wielkiego miasta, "poznając prawdziwe znaczenie przyjaźni". Będzie to pierwsza pełnometrażowa adaptacja "Fistaszków" od czasu filmu kinowego z 2015 roku.

Powstaje kolejny film pełnometrażowy na podstawie serii komiksów "Fistaszki". Według wstępnej zapowiedzi, bohaterowie, w tym oczywiście Snoopy i jego pan Charlie Brown, mają się udać do wielkiego miasta, "poznając prawdziwe znaczenie przyjaźni". Będzie to pierwsza pełnometrażowa adaptacja "Fistaszków" od czasu filmu kinowego z 2015 roku.
Bohaterowie "Fistaszków" powrócą w kolejnym filmie /Image Capital Pictures / Film Stills /Agencja FORUM

Nowe "Fistaszki" zostaną zrealizowane przez WildBrain Studios dla platformy Apple TV+ (gdzie można obejrzeć także wcześniejsze programy specjalne z tymi komiksowymi bohaterami), a ich produkcja ma ruszyć w 2024 roku.

Nowe "Fistaszki": Wszystko w rodzinie

Można powiedzieć, że historia Snoopy'ego, jego wąsatego brata Spike'a, ptaszka Woodstocka oraz ich ludzkich towarzyszy pozostaje w rodzinie. Za scenariusz odpowiadają bowiem: syn twórcy oryginalnego komiksu Charlesa Schulza, Craig, jego syn Bryan i partner pisarski Bryana - Cornelius Uliano. Tercet ten wspiera Karey Kirkpatrick ("Uciekające kurczaki", "Mała Stopa" i "Skok przez płot"). Reżyseruje zaś Steve Martino, który był też reżyserem wersji kinowej "Fistaszków" z 2015 r. Produkcją ma się zająć dwukrotnie nominowana do Oscara Bonnie Arnold (serie: "Jak wytresować smoka" i "Toy Story").

Reklama

Wspomniana wcześniejsza produkcja "Fistaszki. Wersja kinowa" zarobiła na całym świecie 246 milionów dolarów, stając się 7. najbardziej dochodowym filmem animowanym 2015 roku. Była też nominowana do Złotego Globu dla najlepszego pełnometrażowego filmu animowanego, ale przegrała z "W głowie się nie mieści" w reżyserii Pete'a Doctera.

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy