Reklama

Film z Filipin wygrał festiwal w Wenecji

Film z Filipin "Kobieta, która wyszła" w reżyserii Lava Diaza wygrał 73. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji. Nagrody dla najlepszych aktorów otrzymali Amerykanka Emma Stone i Argentyńczyk Oscar Martinez.

Film z Filipin "Kobieta, która wyszła" w reżyserii Lava Diaza wygrał 73. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji. Nagrody dla najlepszych aktorów otrzymali Amerykanka Emma Stone i Argentyńczyk Oscar Martinez.
Lav Diaz ze Złotym Lwem /AFP

Najdłuższy na festiwalu, prawie 4-godzinny filipiński czarno-biały film nakręcono statyczną kamerą. Był jednym z najbardziej oklaskiwanych obrazów. Od początku uważano go za faworyta. Lav Diaz - reżyser, scenarzysta, producent i aktor - przedstawia w filmie historię kobiety, która opuściła po 30 latach więzienie, gdzie przebywała za przestępstwo, jakiego nie popełniła. Filipiński filmowiec oparł swą opowieść na motywach opowiadania Lwa Tołstoja "Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy" z 1872 roku. Reżyser odbierając nagrodę podkreślił, że to wielkie wyróżnienie dla narodu Filipin, "walczącego o człowieczeństwo".

Najważniejsze nagrody festiwalu przyznało jury pod przewodnictwem brytyjskiego reżysera Sama Mendesa, laureata Oscara za "American beauty". Zasiadali w nim także m.in. Laurie Anderson, Chiara Mastroianni, Joshua Oppenheimer oraz Lorenzo Vigas z Wenezueli, laureat Złotego Lwa sprzed roku. O nagrodę Złotego Lwa ubiegało się 20 produkcji z całego świata.

Reklama

Emma Stone i Oscar Martinez najlepszymi aktorami w Wenecji

Nagrodę dla najlepszej aktorki otrzymała Emma Stone za rolę w entuzjastycznie przyjętym przez krytykę i widownię amerykańskim musicalu "La La Land" w reżyserii Damiena Chazelle'a. 27-letnia aktorka z USA nie była obecna na ceremonii rozdania nagród. Brała natomiast udział w gali inaugurującej festiwal 31 sierpnia, w trakcie której odbyła się projekcja filmu, uważanego też, jak kilka innych wyróżnionych w Wenecji, za jednego z faworytów do najważniejszych nagród na świecie.

67-letni Argentyńczyk Oscar Martinez otrzymał nagrodę dla najlepszego aktora. Zagrał on w komedii "El Ciudadano ilustre" w reżyserii Mariano Cohna i Gastona Duprat.

Wielką nagrodę jury przyznano filmowi "Nocturnal animals" (Nocne zwierzęta) w reżyserii Toma Forda, odnoszącego także sukcesy w świecie mody. Muzykę do nagrodzonej i wysoko ocenionej przez krytykę produkcji napisał młody polski kompozytor Abel Korzeniowski.

Za wyrafinowaną decyzję jury media uznały przyznanie Srebrnego Lwa za reżyserię ex aequo Amatowi Escalante z Hiszpanii za film "La Region Salvaje" i weteranowi kina Andriejowi Konczałowskiemu za wojenną opowieść "Raj". Rosyjski reżyser powiedział po włosku, odbierając nagrodę, że film dedykuje pamięci "synów wielkiej ojczyzny Rosji", którzy w czasie wojny ratowali żydowskie dzieci.

Nagrodę za najlepszy scenariusz otrzymał Amerykanin Noah Oppenheim za "Jackie" w reżyserii Pablo Larraina, portret Jacqueline Kennedy.

Specjalną nagrodę jury przyznano Anie Lily Amirpur z USA za film "Bad Batch", horror, którego miejscem akcji jest wspólnota kanibali.

Wcześniej poinformowano, że katolicką nagrodę imienia Roberta Bressona otrzymał Andriej Konczałowski. Wręczył mu ją prefekt watykańskiego Sekretariatu ds. Komunikacji ksiądz Dario Vigano.

W głównym konkursie i w innych przeglądach nie było polskich filmów. Dużo mówiono jednak o polskim kinie za sprawą nagrody Złotego Lwa za całokształt twórczości dla Jerzego Skolimowskiego. Została ona wręczona polskiemu reżyserowi w czasie gali inaugurującej festiwal.

Na tę uroczystość przybył aktor Jeremy Irons. Wygłosił z tej okazji laudację na temat swego polskiego przyjaciela, w którego głośnym filmie "Fucha" ("Moonlighting") zagrał w 1982 r. Drugiego Złotego Lwa za całokształt otrzymał 8 września francuski aktor Jean-Paul Belmondo.

Skromniejsza oprawa festiwalu

Otwarcie tegorocznej edycji miało skromniejszą niż zwykle oprawę, na znak żałoby po trzęsieniu ziemi w środkowych Włoszech, które miało miejsce tydzień wcześniej. Zginęło tam 295 osób. Na Lido odwołano tradycyjną kolację z okazji inauguracji festiwalu oraz przyjęcie na plaży.

Jak zwykle nie brakowało jednak przepychu. Jego symbolem stał się wart miliony euro naszyjnik z diamentów, w którym pokazała się na czerwonym dywanie gwiazda włoskiego kina Monica Bellucci. Pilnowało jej kilku uzbrojonych ochroniarzy.

W związku z sytuacją międzynarodową i zagrożeniem terrorystycznym festiwalowi towarzyszyły nadzwyczajne środki bezpieczeństwa.



RMF FM
Dowiedz się więcej na temat: Wenecja 2016
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy