Reklama

Film o Westerplatte to "stek bzdur"?

Polski Instytut Sztuki Filmowej podtrzymuje obietnicę przekazania 3,5 mln zł na film "Tajemnica Westerplatte", który zawiera "stek bzdur i domysłów" na temat obrony Westerplatte - czytamy w "Naszym Dzienniku".

Scenariusz oceniali historycy, m.in. Paweł Wieczorkiewicz, którego opinia jest negatywna. "Z ponad stu stron scenariusza, który dostałem do oceny, dwadzieścia pierwszych stron było w miarę zadowalające, natomiast całe reszta to po prostu stek bzdur i domysłów" - mówi na łamach dziennika.

Chodzi m.in. o sceny z pierwotnej wersji scenariusza, w których polscy żołnierze zostali przedstawieni jako degeneraci i pijacy.

Rzeczniczka PISF Anna Godzisz mówiła niedawno, że opinie, które Instytut zebrał na temat filmu są pozytywne, choć historycy sugerowali usuniecie kontrowersyjnych scen, np. tych, w których żołnierze biegają nago pod ostrzałem Niemców lub sikają na portret marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego.

Reklama

O tym, że takie wydarzenia nie miały miejsca mówi na łamach dziennika obrońca Westerplatte kpt Ignacy Skowron. Według niego, film fałszuje historię.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: instytut | film | Westerplatte | Polski Instytut Sztuki Filmowej
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy