Festiwal w Wenecji 2021: Sorrentino wspomina młodość, Almodovar wraca do kobiecego uniwersum
W czwartek na 78. festiwalu w Wenecji pokazano "The Hand of God" Paolo Sorrentino - autobiograficzną opowieść o dorastaniu w Neapolu lat 80. i fascynacji piłkarską legendą Diego Maradony. Dzień wcześniej imprezę zainaugurował pokaz "Madres Paralelas" Pedra Almodovara, czyli portret samotnych matek.
Hiszpański twórca zwykł mawiać, że jako reżyser urodził się w Wenecji. To tutaj w 1983 r. zadebiutował filmem "Pośród ciemności" - o uzależnionej od narkotyków piosenkarce, szukającej schronienia w zakonie prowadzonym przez siostrę-heroinistkę. Pięć lat później przyjechał z "Kobietami na skraju załamania nerwowego", w których nie tylko po raz pierwszy ukazał - do dziś kojarzone z jego filmami - bogactwo wizualne, ale też ujawnił talent scenopisarski, zdobywając Złotą Osellę za najlepszy scenariusz.
Swoje kolejne filmy prezentował w Cannes. Na Lido powrócił dopiero w ubiegłym roku - jako laureat Złotego Lwa za całokształt twórczości. Zaprezentował wówczas krótkometrażowy, anglojęzyczny "Ludzki głos", w którym po raz pierwszy spotkał się na planie z Tildą Swinton. Teraz Almodovar przywiózł do Wenecji pełnometrażowy melodramat "Madres Paralelas", w którym powraca do kobiecego wszechświata ukazywanego w "Kobietach na skraju załamania nerwowego" i "Wszystko o mojej matce".
To historia o uczuciach, macierzyństwie i kobiecej solidarności. Na pierwszym planie są 40-letnia fotografka Janis (grana przez Penelope Cruz) i nastoletnia Ana (Milena Smit), które spotykają się w szpitalnej sali. Obie zaszły w nieplanowane ciąże i wkrótce zostaną samotnymi matkami. Pierwsza z nich kompletnie nie żałuje zajścia w ciążę i jest zachwycona perspektywą macierzyństwa. Druga wciąż jeszcze jest uczennicą utrzymywaną przez rodziców. Zamiast instynktu, czuje paraliżujący strach. "Opowiadam o znaczeniu przodków i potomków, o nieuniknionej obecności pamięci. W mojej filmografii znajdziecie wiele matek, które są częścią tej historii. Teraz najbardziej interesują mnie matki niedoskonałe" - zapowiadał film Almodovar.
"Madres Paralelas" zebrał pozytywne recenzje. W opinii Owena Gleibermana ("Variety") to pełne szczerości dzieło, które sprawia, że znika dystans między publicznością, a tym, co na ekranie. "Obraz wciąga i trzyma w napięciu. Jest poruszającym hołdem, jaki Almodovar składa wiecznie zmieniającym się, podlegającym załamaniom więzom macierzyństwa i może okazać się jego najbardziej popularnym filmem od czasu 'Wszystko o mojej matce', choć nie mógłby mieć bardziej odmiennego tonu" - napisał. Z kolei Nicholas Barber ("IndieWire") określił produkcję jako "kinowe comfort food podane z emocjonalnym uderzeniem". "Nie zostanie jednym z najważniejszych jego filmów, ale elegancko skonstruowana fabuła, w której komedia równoważy się z dramatem, dowodzi, że scenarzysta-reżyser wciąż jest wytrawnym gawędziarzem" - podsumował.