Reklama

"Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy": Złote dziewczyny Sonia Bohosiewicz i Natalia Rybick

Na pierwszy rzut oka zupełnie nie są do siebie podobne. Wanda (Sonia Bohosiewicz) jest samotną lekarką, smutną i zaniedbaną. Modesta (Natalia Rybicka) to typowa femme fatale. Pięknie ubrana, skrywa twarz w cieniu kapelusza, uwodzi jednym spojrzeniem. Ale kiedy te dwie kobiety wychodzą na scenę w duecie - nie mają sobie równych. Śpiewają, tańczą, uwodzą optymizmem. I nie ma w tym nic ekscentrycznego.

Na pierwszy rzut oka zupełnie nie są do siebie podobne. Wanda (Sonia Bohosiewicz) jest samotną lekarką, smutną i zaniedbaną. Modesta (Natalia Rybicka) to typowa femme fatale. Pięknie ubrana, skrywa twarz w cieniu kapelusza, uwodzi jednym spojrzeniem. Ale kiedy te dwie kobiety wychodzą na scenę w duecie - nie mają sobie równych. Śpiewają, tańczą, uwodzą optymizmem. I nie ma w tym nic ekscentrycznego.
Maciej Stuhr, Sonia Bohosiewicz i Natalia Rybicka na premierze filmu "Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy" /AKPA

Wanda i Modesta to bohaterki najnowszego filmu Janusza Majewskiego. "Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy" to komedia o swingującym big-bandzie i Fabianie (Maciej Stuhr), który wraca z Anglii do Polski, odwiedza siostrę (Bohosiewicz) oraz zakochuje się w seksownej nauczycielce angielskiego (Rybicka).

Jazzowa muzyka, taniec w ciechocińskich klubach, piękne kobiety skrywające bolesne sekrety i wielkie namiętności? Na pierwszy rzut oka nie są to typowe elementy opisujące polską rzeczywistość czasów PRL-u. Ale może to tylko kwestia interpretacji?

- PRL kojarzy mi się bardzo dobrze, bo to był czas mojego dzieciństwa - wspomina Sonia Bohosiewicz. - Pamiętam świeży chleb prosto z piekarni grubo posmarowany masłem i posypany cukrem, kogel-mogel, bożonarodzeniowe pomarańcze, grę w chowanego i pięć cegieł na podwórku i mamę puszczającą slajdy na taśmie, która pod wpływem ciepła wydzielała specyficzny zapach.

Reklama

Janusz Majewski skupia się na tym, co w PRL-u barwne, piękne, urzekające. Rybicka podkreśla, że reżyser mruga okiem do widza i próbuje pokazać minione lata w jasnych barwach.

- Janusz Majewski jest reżyserem po osiemdziesiątce i można się spodziewać, że to będzie zmęczony życiem człowiek, któremu nic się nie chce - dodaje Bohosiewicz. - On ma tymczasem duszę dwudziestoletniego chłopca, mnóstwo pasji, poczucia humoru i zdrowego dystansu do wszystkiego, co go otacza. Janusz - który biegnie za wszystkimi nowinkami, dogania zmieniający się świat i wręcz wybiega myślą przed młodych - zaraził nas radością życia po słonecznej stronie ulicy.

Wanda potrzebuje optymizmu bardziej niż czegokolwiek innego. Muzyka leczy nie tylko jej duszę, ale i ciało.  - Moja postać nie ma w sobie angielskiego szyku, który przywozi ze sobą z Wielkiej Brytanii jej brat, Fabian [Maciej Stuhr]. Wandę poznajemy jako postać przejechaną przez walec historii i głęboko chorującą na samotność - tłumaczy aktorka. - To kobieta, która straciła bliskich, ma złamane serce i nie chce jej się żyć. Kiedy Fabian zaraża ją optymizmem, świat wokół niej zaczyna się zmieniać, a Wanda kwitnąć. Rybicka przyznaje z kolei, że film Majewskiego sprawił, że w duszy zaczął jej grać jazz. Ma nawet nadzieję, że będzie śpiewać dalej.

- Agnieszka Tomicka, która przygotowywała mnie do tego filmu, nie wierzyła, że w tak krótkim czasie uda mi się zrozumieć duszę jazzowej muzyki. Jazzu nie da się nauczyć śpiewać, trzeba go poczuć. Pozostali aktorzy przygotowywali się przez pół roku, ja na bieżąco uczyłam się kolejnych utworów - opowiada Rybicka, która rolę Modesty Nowak dostała praktycznie z dnia na dzień, kiedy aktorka obsadzona pierwotnie w jej roli złamała nogę.

Rybicka zgodziła się ją zastąpić, ale to był dla niej skok głęboką wodę. - Mam jednak duszę sportowca, który lubi stawiać sobie wyzwania i przewalczać lęki - śmieje się podczas premiery filmu.

Na co dzień Rybicka chodzi w trampkach i dresach, więc założenie gorsetu i szpilek też traktowała jako wyzwanie. Wcielenie się w rolę Modesty ułatwiły jej tylko niedawne doświadczenia teatralne.

- W moich oczach Modesta jest trochę wynaturzona, przypomina postać z komiksu. Jest pewna siebie, ma plan, ale musi się zmierzyć z przeciwnościami, które stają jej na drodze. Spotyka też miłość, na jaką nie jest gotowa - opowiada aktorka. - Budowałam tę postać za pomocą narzędzi, które wypracowałam podczas spektaklu "Utalentowany Pan Ripley“, wyreżyserowanego przez Radosława Rychcika [w Teatrze Studio]. W teatrze też grałam femme fatale i dzięki temu dosyć łagodnie przeszłam ze sceny na plan filmowy.

Dwóm pięknym aktorkom przed kamerą Adama Bajerskiego ("Imagine“)  towarzyszy Maciej Stuhr i cały big-band znakomitych polskich aktorów - m.in. Anna Dymna w roli cynicznej babci klozetowej, Wojciech Pszoniak (laureat Złotych Lwów za najlepszą drugoplanową rolę męską na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni) jako Felicjan Zuppe - stroiciel fortepianów i badacz wątków homoseksualnych w polskiej poezji, Wiktor Zborowski jako milicjant i zapalony jazzman oraz Magdalena Zawadzka jako bufetowa.

Film Majewskiego, nagrodzony w Gdyni Srebrnymi Lwami dla Najlepszego Filmu to historia tętniąca życiem, szalona i bezkompromisowa. Jak każdy dobry żart, który lubimy powtarzać i dobrze skomponowany utwór, jakiego możemy słuchać bez końca.

Anna Bielak i Małgorzata Steciak

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy