Ewa Ziętek: Wajda, kultowe seriale i Bóg
Jej talent odkrył Andrzej Wajda, u którego jako 18-latka zagrała w "Weselu". Obchodząca 70. urodziny Ewa Ziętek zaskarbiła sobie serca telewidzów dzięki występom w popularnych serialach: "Alternatywy 4", "Złotopolscy i "Barwy szczęścia". Wciąż pozostaje aktywna zawodowo, w ubiegłym roku świętowała 50-lecie pracy scenicznej.
Ewa Ziętek urodziła się 8 marca 1953 r. w Katowicach. Jest absolwentką warszawskiej PWST, którą ukończyła w 1975 r. Po studiach związała się z Teatrem Narodowym (1975-83), gdzie występowała m.in. w przedstawieniach Adama Hanuszkiewicza.
Zanim pojawiła się na deskach narodowej sceny, zagrała już kilka ról i epizodów filmowych. Zadebiutowała w 1971 r. jako "dziewczyna w stroju krakowskim" w komedii filmowej "Milion za Laurę" Hieronima Przybyła. Rok później zagrała pielęgniarkę Alicję u Janusza Morgensterna w filmie "Trzeba zabić tę miłość".
Jednym z odkrywców jej talentu aktorskiego był Andrzej Wajda, który obsadził 18-letnią wówczas Ewę Ziętek w roli Panny Młodej w słynnej ekranizacji "Wesela" Wyspiańskiego (1972).
Cztery lata później ponownie spotkała się z tym reżyserem i zagrała rolę sekretarki w "Człowieku z marmuru" (1976).
W 1977 r. wystąpiła jako żona Józefa (Janusz Gajos) w filmie Sylwestra Szyszki "Milioner". W tym roku zagrała też służącą w serialu "Lalka" Ryszarda Bera, a w 1978 r. zagrała Świstakównę w "Nauce latania" Sławomira Idziaka. Występowała m.in. w filmach Henryka Bielskiego ("Koty to dranie", "Gwiazdy poranne"), Krzysztofa Zanussiego ("Spirala"), Wiesława Saniewskiego ("Nadzór", "Obcy musi fruwać"), Barbary Sass ("Dziewczęta z Nowolipek") i Jacka Bromskiego ("Sztuka kochania", "Dzieci i ryby").
Zagrała pamiętną rolę Pauliny Pasternak w serialu historycznym Zbigniewa Chmielewskiego "Blisko, coraz bliżej" (1982-86). W 1987 r. zagrała zazdrosną żonę sierżanta w filmie kryminalnym Sylwestra Szyszki "Koniec sezonu na lody".
W 1986 r. trafiła na plan "Życia wewnętrznego" Marka Koterskiego. Z tym reżyserem spotkała się ponownie przy realizacji "Dnia świra" (2002) i "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" (2004). Widzowie pamiętają aktorkę jako też jako Danusię z "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" i Zosię z serialu "Alternatywy 4".
W 1988 r. na parę lat wyjechała z Polski. Grała w teatrze i filmie w Niemczech.
"Każdy aktor i aktorka mają w swoim dorobku takie role, z którymi są utożsamiani przez całe życie" - podkreśla Ewa Ziętek. Ją widzowie najbardziej kojarzą jako Martę Gabriel ze "Złotopolskich" i Walerię Koszyk-Górkę z "Barw szczęścia".
Ziętek z nostalgią wspomina czas spędzony na planie pierwszej z tych produkcji. Była to dla niej piękna przygoda i ciekawe doświadczenie zawodowe. Cała ekipa była zżyta i wszyscy lubili spędzać ze sobą czas, nie tylko na nagraniach.
"Na planie 'Złotopolskich' było cudnie. Zresztą wtedy, przed tymi 20 laty, pracowało się troszeczkę inaczej. Nie było takiego pośpiechu i rzeczywiście ta ekipa była swoistą rodziną. Oni co prawda już może mieli dosyć siebie, ale równocześnie wyjeżdżali razem na wakacje. To było coś niebywale bliskiego" - podkreślała w rozmowie z agencją Newseria Lifestyle.
Ale nie tylko film i telewizja wypełniały jej życie. Była również etatową aktorką stołecznych scen - Teatru Rozmaitości (1984-85) i Teatru Dramatycznego (1986-87). Gościnnie pojawiała się na deskach Teatru Powszechnego w Warszawie, Teatru Na Woli, stołecznego Teatru Komedia i na Scenie Prezentacje.
Zagrała też ponad dwadzieścia ról w spektaklach Teatru Telewizji. Wystąpiła w ponad czterdziestu audycjach i słuchowiskach Teatru Polskiego Radia.
Ewa Ziętek od 2000 r. związana jest z warszawskim Teatrem Kwadrat im. Edwarda Dziewońskiego.
Zapytana o sekret swojej świetnej formy i niespożytej wciąż energii, wyznaje, że potrafi cieszyć się nawet małymi rzeczami. "Trzeba się choć trochę uśmiechać, nawet jeśli nie jest dobrze, bo powstaje wtedy sprzężenie zwrotne i organizm myśli, że jest w porządku! A poza tym staram się do wszystkiego podchodzić z pokorą - dziękuję za wszystko, co mam - i żyć tu i teraz" - wyznaje aktorka.
Rok temu monodramem "Nieostrość widzenia" aktorka świętowała jubileusz 50-lecia pracy scenicznej. Sztuka w reżyserii Wawrzyńca Kostrzewskiego według tekstu Remigiusza Grzeli jest historią życia ociemniałej aktorki, poetki i łączniczki AK Zofii Książek-Bregułowej.
Pytana o to, jakie z perspektywy 50 lat pracy scenicznej artystka ma przesłanie dla młodych aktorów, Ewa Ziętek powiedziała: "jeśli ktoś nie chce - to rady mu nie pomogą". "Warto posłuchać starszych, bo jeżeli człowiek ma coś do zrobienia, ma jakąś ideę - to wszyscy pomogą. Jeżeli wierzycie w to, co robicie - pójdźcie do starszych, którym ufacie i pytajcie ich" - zaapelowała.
"Ja za mało za młodu pytałam, a ci doświadczeni artyści wiedzą, co jest dobre, i oni się z wami chętnie podzielą. Ale musicie ich zapytać, bo przecież oni szanują waszą wolność" - wytłumaczyła ceniona aktorka.
Przyznała, że w swojej drodze do aktorstwa "trudności ją umacniały". "Gdy powiedziałam w szkole, że chcę zostać aktorką - to, mimo że wtedy już coś artystycznie robiłam - cała klasa wybuchła śmiechem. Wtedy sobie pomyślałam - no to zobaczycie!" - wspominała.
Pytana o to, czy wyobraża sobie pracę w innym zawodzie, Ewa Ziętek powiedziała: "A gdzie ja miałabym być? Może miałabym być stewardessą?" - zapytała retorycznie.
Jeszcze w latach 70. Ziętek wyszła za mąż, małżeństwo szybko zakończyło się jednak rozwodem. W 1978 roku urodziła córkę - Agatę. Niestety z ojcem dziewczynki również jej się nie ułożyło i nastąpiło bolesne rozstanie. By uciec od problemów w życiu prywatnym, coraz więcej czasu zaczęła poświęcać pracy. "Kiedyś najważniejsze było dla mnie, czy dostanę rolę, czy nie. Trzeba było pracować" - opowiadała.
Ziętek nie ukrywa, że nie wyobraża sobie swojego życia bez wiary. Aktorka przyznaje, że kiedyś nie było jej z Bogiem po drodze, ale to już przeszłość. "Rozmawiam z nim codziennie" - twierdzi.
Aktorka nawróciła się dzięki przypadkowi. Pewnego dnia przed Wielkanocą zajrzała do kościoła i spontanicznie przystąpiła do spowiedzi. To był przełom.
"Powrót do wiary stał się sensem mojego życia. Odkrycie i doświadczenie tego, że Bóg mnie kocha, było tak mocne, że już nigdy nie chciałabym zejść z tej drogi" - powiedziała autorowi książki "Zapatrzeni", Michałowi Góralowi.
Ewa Ziętek bardzo żałuje, że latami nie wpuszczała Boga do swego życia. Odkąd powiedziała Bogu "tak", czuje się tak, jakby na nowo się narodziła.
"Myślę, że bez pomocy Boga nic nie może funkcjonować. Doświadczyłam wydarzeń, które nie mogłyby mieć miejsca, mierząc ludzką miarą. To są dla mnie cuda. Tak, doświadczyłam cudów" - twierdzi.
Aktorka zawierzyła swoje życie Jezusowi, któremu bezgranicznie ufa.
"Możemy go odrzucić, ale jak sobie pomyślę, że on na mnie czeka, że dał mi wolną wolę i z miłości za mnie umarł, to mi się to nie mieści w głowie" - wyznała na kartach książki "Zapatrzeni".
Po nawróceniu w życiu aktorki zaszły ogromne zmiany. Ze zwolenniczki aborcji zmieniła się w obrończynię życia poczętego. Organizuje nawet abortowanym dzieciom pochówki.
Ziętek inaczej podchodzi również do kwestii zawodowych. Dobiera role tak, by nie kolidowały z jej wyznaniem. Poprosiła także kolegów z Teatru Kwadrat, aby nie przeklinali w jej obecności.