Reklama

Ewa Sałacka: Kobieta, którą się pamięta

Była jedną z najpiękniejszych i najciekawszych aktorek swojego pokolenia; jedną z niewielu postaci polskiej sceny, której udało się zagrać w słynnym wiedeńskim Volktheather. Mimo sukcesów, pozostawała przez całe życie lekko niedoceniona. Gdyby nie nagła śmierć, w środę, 3 maja, Ewa Sałacka obchodziłaby 60. urodziny.

Była jedną z najpiękniejszych i najciekawszych aktorek swojego pokolenia; jedną z niewielu postaci polskiej sceny, której udało się zagrać w słynnym wiedeńskim Volktheather. Mimo sukcesów, pozostawała przez całe życie lekko niedoceniona. Gdyby nie nagła śmierć, w środę, 3 maja, Ewa Sałacka obchodziłaby 60. urodziny.
Ewa Sałacka w serialu Jacka Bromskiego "Kuchnia polska" /East News/POLFILM

Ewa Sałacka pochodziła z artystycznej rodziny. Jej matka, Barbara Sałacka, była znaną reżyserką telewizyjną i filmową. Ewa już od dzieciństwa przejawiała zainteresowanie sztuką. W liceum pasjonowała się teatrem i filmem. Po maturze nosiła się z zamiarem zdawania do Akademii Sztuk Pięknych. Jej celem było projektowania kostiumów. W ostatniej chwili zmieniła jednak decyzję i postanowiła wziąć udział w przesłuchaniach do PWST.

W wywiadzie udzielonym kilka miesięcy po śmierci aktorki, mama Ewy Sałackiej wspominała: "Dowiedziałam się w tajemnicy od babci, że złożyła papiery w Szkole Filmowej w Łodzi na Wydział Aktorski. Byłam przerażona, ale nie ingerowałam. Musiała mi tylko przyrzec, że jeśli nie dostanie się za pierwszym razem, to nie będzie próbowała więcej".

Reklama

Sałącka została jednak przyjęta już za pierwszym podejściem. Na studiach wyróżniała się urodą i stylem ubierania. Jej przyjaciółka z tamtych lat, aktorka Małgorzata Potocka, opowiadała: "Zawsze była nieziemsko piękna i nieziemsko zgrabna, robiła wrażenie na wszystkich. Taka najpiękniejsza dziewczyna w Szkole Filmowej".

"Ewa była kobietą, którą się pamięta. Wszędzie na świecie byłaby pierwszoplanową gwiazdą noszoną na rękach. Ale ona nigdy nie walczyła o siebie. Nie miała nikogo, kto by się o nią szarpał w zawodowych sprawach, a była zbyt delikatna, żeby to robić sama - dodawała Potocka.

Na uczelni Sałącka poznała także swojego męża, w tamtym czasie jeszcze początkującego reżysera, Krzysztofa Krauzego. Tuż przed stanem wojennym oboje zdecydowali się na wyjazd za granicę. Pierwszym przystankiem ich podróży był Wiedeń. Sałacka grała tam przez dwa lata w słynnym Volkstheather. W 1983 oboje przeprowadzili się do Paryża. Szybko jednak okazało się, że migracja nie służy ani ich karierze, ani małżeństwu. Sałacka pracowała jako modelka, natomiast Krzysztof Krauze zajmował się pracami budowlanymi. To właśnie on zdecydował, że po zakończeniu stanu wojennego wraca do Polski. Młode małżeństwo nie wytrzymało próby czasu. Para rozstała się pod koniec 1983 roku.

Aktorka wróciła do kraju kilka miesięcy po swoim byłym mężu. W połowie lat 80. pracowała w małym teatrze w Radomiu. To właśnie tam dostrzeżono jej potencjał. Koniec lat 80. był dla niej chyba najlepszym okresem w aktorskiej karierze.

Nie odmawiała, gdy reżyserzy zwracali się do niej z ofertą gościnnego udziału w ich produkcjach. Lubiła epizody. Mawiała, że granie ich daje jej satysfakcję i nie pozwala znudzić się rolą. To właśnie niewielka rola geodetki Katarzyny Lesiak w komedii "Och, Karol" (1985) przyniosła jej popularność.

Dwa lata później Marek Piestrak obsadził ją w głównej roli w głośnym obrazie "Klątwa doliny węży".

W 1989 roku zagrała jedną ze swoich najbardziej pamiętnych ról. Mowa tutaj o filmie Jacka Bromskiego "Sztuka kochania". Sam reżyser tak wspomina pracę z aktorką: "Była zauważalna, przez jej urodę i urok osobisty. No i z tej roli, przecież nie takiej dużej, zrobiła coś, co wszyscy pamiętają".

Uwielbiała seriale i zawsze bardzo chętnie przyjmowała propozycje udziału w nich. Do każdej, nawet najmniejszej roli, podchodziła z wielkim zaangażowaniem i entuzjazmem. Grała zazwyczaj piękne i eleganckie, nieco ekstrawaganckie kobiety z charakterem i charyzmą.

Aktorsko lata 90. były dla Sałackiej mniej udane. Zajęła się za to pracą w telewizji. Przez kilka lat razem z Agatą Młynarską produkowała i prowadziła emitowany na TVP2 program "Animals". Sałacka mogła w tej pracy połączyć dwie pasje: miłość do zwierząt i pracę w telewizji. Razem z Młynarską prowadziła informacyjną kampanię na temat ochrony zwierząt czy pomocy w schroniskach.

Życie prywatne również układało się coraz lepiej. Kilka lat po powrocie do Polski poznała warszawskiego dentystę Witolda Kirsteina, z którym wzięła ślub. W 1994 roku Sałacka urodziła córkę - Matyldę.

Sałacka miała wiele planów, zarówno zawodowych jak i prywatnych. Jej życie przerwał jednak dramatyczny wypadek. 23 lipca 2006 podczas rodzinnego obiadu na działce w Arciechowie pod Warszawą, aktorka nagle zaczęła się dusić. Okazało się, że pijąc sok, przypadkowo połknęła osę. Jad wywołał silną reakcję alergiczną, a jej układ oddechowy szybko zaczął odmawiać posłuszeństwa. Mimo intensywnej reanimacji prowadzonej przez jej męża, Ewa Sałacka zmarła zaraz po przyjeździe karetki.

Nagła śmierć zaledwie 49-letniej aktorki wywołała szok w kraju. Ewa Sałacka pochowano została na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. Po raz ostatni widzieliśmy ją na ekranie jako Urszulę Paprocką, pielęgniarkę oddziałową w serialu "Pierwsza miłość".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ewa Sałacka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy