Ewa Kasprzyk o poprawianiu urody
Jak grać z twarzą bez mimiki? - pyta Ewa Kasprzyk. Aktorka, która zdecydowała się wyznać, co myśli na temat poprawiania urody, przyznaje, że w zawodzie aktora wygląd jest bardzo ważny, jednak należy znać granicę...
Dr n. med. Elżbieta Radzikowska, specjalista chirurgii ogólnej i chirurgii plastycznej, w swojej książce "W służbie urody, czyli co naprawdę może poprawić chirurg plastyk" dzieli się m.in. przemyśleniami znanych osób na temat poprawiania urody. Jedną z gwiazd, która odważyła się przedstawić swoje stanowisko, jest Ewa Kasprzyk, która zauważa, że aktorzy mają specyficzny punkt widzenia związany z fizycznością i ciałem.
"Na pewno więcej czasu poświęcamy wyglądowi z racji różnych ról, jakie gramy. Są tacy, którzy poddają się upływającemu czasowi i nic nie zmieniają. Dla innych zmarszczki to powód do frustracji i ulegania kultowi młodości. To fala, która porywa, uwodzi, daje fałszywe miraże. Widać to w show-biznesie, telewizji" - opisuje Kasprzyk.
Jednocześnie zauważa, że zatrzymanie czy powstrzymywanie czasu jest tylko złudzeniem. Jej zdaniem prawdą jest jednak to, że przez poprawę wyglądu możemy sobie pomóc i zachować dobre samopoczucie. "Jeśli ktoś ma opadające powieki, dlaczego ich nie skorygować. Jeśli ktoś chce powiększyć piersi, też jestem za. Są tacy, którzy chcą schudnąć przez liposukcję, dla mnie to zbyt drastyczny zabieg, ale jeśli komuś pomoże..." - zastanawia się.
Aktorka podkreśla jednak, że najważniejsze jest to, by takie działania podejmować w zgodzie ze sobą i dla siebie, a nie dla innych. "Ważne jest też to, że sami się decydujemy na walkę z naszymi kompleksami. Gdy jednak słyszę od kobiet, że 'partner ze mną zerwie, gdy się nie odmłodzę', to należy od razu takiego faceta pogonić" - sugeruje.
Kasprzyk przestrzega też przed wpadnięciem w pułapkę poprawiania swojej urody, która zwłaszcza w jej zawodzie jest niewskazana. "Jeśli za bardzo wszystko udoskonalimy i ulegniemy modzie na wypełniacze, to w przypadku aktorek może być problem. Jak grać z twarzą bez mimiki? Chirurgia niesie ze sobą paradoksalnie pokusy. Często, gdy poprawi się jedno, od razu przychodzi ochota na kolejny zabieg. Chirurgia plastyczna pędzi do przodu, dziś można się zmienić od stóp do głów. Ale czy warto?" - pyta.
Właśnie dlatego aktorka preferuje "slow medycynę estetyczną", czyli stopniowe dozowanie zabiegów mezoterapii czy kwasu hialuronowego. "Podoba mi się delikatna zmiana, polepszenie wyglądu skóry, dające efekt wypoczętej twarzy, poprawienie owalu, dbałość o ładny dekolt, szyję. To ważne dla mnie rzeczy. Uważam, że takie długofazowe dbanie o siebie jest lepsze niż jednorazowe powiększenie ust" - ocenia.
Na koniec ciekawe spostrzeżenie aktorki dotyczące młodości. "Myślę, że młodość to stan umysłu. Znam młodych, którzy zachowują się i myślą jak starcy, ale i starszych, którzy poddają się upływowi czasu i starzeją się za szybko" - kwituje.