Reklama

Ewa Błaszczyk w roli Oriany Fallaci

Ewa Błaszczyk podkreśla, że monodram "Oriana Fallaci. Chwila, w której umarłam" to bardzo intymny portret ikony dziennikarstwa. Przeplata się w nim wiele wątków, co pozwala pokazać niezwykle bogatą osobowość i wielką wrażliwość bohaterki. Fallaci najczęściej była postrzegana jako bezkompromisowa i silna kobieta, która potrafiła unieść się dumą. Niewielu jednak znało jej drugą twarz - Orianę delikatną i czułą, ciepłą i wrażliwą.

Ewa Błaszczyk podkreśla, że monodram "Oriana Fallaci. Chwila, w której umarłam" to bardzo intymny portret ikony dziennikarstwa. Przeplata się w nim wiele wątków, co pozwala pokazać niezwykle bogatą osobowość i wielką wrażliwość bohaterki.  Fallaci najczęściej była postrzegana jako bezkompromisowa i silna kobieta, która potrafiła unieść się dumą. Niewielu jednak znało jej drugą twarz - Orianę delikatną i czułą, ciepłą i wrażliwą.
Ewa Błaszczyk /AKPA

Oriana Fallaci była jedną z najbardziej wszechstronnych i wyrazistych dziennikarek swojej epoki. Zawsze podkreślała, że pisze o wojnie, bo wojna odsłania w ludziach to, co jest prawdziwe. Obnaża ich piękno i brzydotę, tchórzostwo i odwagę. Przeprowadzała wywiady z bohaterami i dyktatorami, z królami i głowami państw. Pokazywała, jak tworzy się historia, bezlitośnie obnażała słabości. Inspiracją dla monodramu przygotowywanego w Teatrze Studio były także osobiste fragmenty "Listu do nienarodzonego dziecka" - bolesnej rozmowy z kimś, kto nie istniał. Tym razem była to osobista wojna bohaterki.

Reklama

- Robię tekst Remka Grzeli "Oriana Fallaci. Chwila, w której umarłam". Jest to kompilacja złożona z jej bardzo różnych tekstów. Są tam fragmenty "Listów do nienarodzonego dziecka", "Wywiadu z historią", "Wywiadu z władzą", "Wściekłości i dumy" - to tak, jakby nagrywała swoją ostatnią taśmę, w związku z czym przeplatają się najważniejsze wątki jej życia. Jest to portret bardzo intymny, osobisty - mówi agencji Newseria Ewa Błaszczyk, aktorka.

Monodram "Oriana Fallaci. Chwila, w której umarłam" będzie miał swoją premierę w piątek, 24 listopada, w Teatrze Studio. Sztukę wyreżyserował Zbigniew Brzoza.

Fani Ewy Błaszczyk mogą mieć powody do zadowolenia, ponieważ w tym sezonie można ja zobaczyć w kilku spektaklach.

- 10 grudnia śpiewam recital. Poza tym gram jeszcze w dwóch sztukach: w "Jaskini", która jest oparta na Bergmanie, Mannie, Lautreamont, to jest relacja matka-syn, nieprzecięta pępowina, ciekawa sztuka oraz "Berlin Alexanderplatz" Doblina, który będziemy grać 30-31 grudnia, w Sylwestra - mówi Ewa Błaszczyk.

Ewa Błaszczyk podkreśla, że praca pozwala jej naładować akumulatory, nie męczy, a wręcz przeciwnie - daje energię i siłę. Dzięki aktorstwu może się bowiem przenieść w inny świat, w inną rzeczywistość i choć na chwilę oderwać od codziennych problemów.

Newseria Lifestyle/informacja prasowa
Dowiedz się więcej na temat: Ewa Błaszczyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy