Reklama

Erin Brokovich - prawda czy fikcja?

Od kilku tygodni na ekranach polskich kin gości film "Erin Brokovich" z Julią Roberts w roli głównej. Opowiada on autentyczną historię młodej kobiety, która zaangażowała się w pomoc ludziom z małego miasteczka Hinkley w Kalifornii, zatruwanym przez pobliski zakład chemiczny. Od kilku tygodni prawdziwa Erin Brokovich znów jest na czołówkach amerykańskich gazet. A wszystko z powodu zarzutów jednego z dziennikarzy.

Od kilku tygodni na ekranach polskich kin gości film "Erin Brokovich" z Julią Roberts w roli głównej. Opowiada on autentyczną historię młodej kobiety, która zaangażowała się w pomoc ludziom z małego miasteczka Hinkley w Kalifornii, zatruwanym przez pobliski zakład chemiczny. Od kilku tygodni prawdziwa Erin Brokovich znów jest na czołówkach amerykańskich gazet. A wszystko z powodu zarzutów jednego z dziennikarzy.

Amerykański dziennikarz John Stossel zarzucił Brokovich, że nie było przekonujących dowodów na to, że stosowany przez firmę "Pacific Gas & Electric" chrom 6 ma szkodliwe działanie. Śledztwo przeprowadzone przez Erin doprowadziło w rezultacie do wypłacenia przez korporację ogromnego odszkodowania w wysokości 333 milionów dolarów. "Chrom 6 jest toksyczny i trujący. Proponuje panu Stosselowi i jego rodzinie, aby codziennie pili wodę skażoną tą odmianą pierwiastka, jak robili to mieszkańcy Hinkley" - powiedziała Brokovich. To jednak nie przekonuje Stossela. "Problem w tym, czy chrom 6 jest szkodliwy w takim stopniu jak to pokazano na filmie. Przypuszczenia pani Brokovich nie zostały potwierdzone i moim zdaniem wciąż ta sprawa pozostaje otwarta" - replikuje dziennikarz.

Reklama
WENN
Dowiedz się więcej na temat: W roli głównej | Prawda
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy