Reklama

Elektryzował publiczność...

Zdaniem reżysera Kazimierza Kutza Gustaw Holoubek był "uosobieniem teatru, czyli mówienia, używania słowa". Wybitny aktor i reżyser zmarł w nocy ze środy na czwartek w Warszawie.

"Ja na razie nie wspominam, tylko przeżywam jego śmierć. Umarł człowiek niezwykły pod każdym względem. Jego wielki fenomen polegał na tym, że był to oczywiście bardzo wielki aktor, człowiek wybitnie inteligentny. (...) Miał naprawdę wspaniałe przestrzenie ciekawej umysłowości, bardzo polskiej, dlatego że on jako człowiek, który żył z mówienia słowa, żył polszczyzną. Miał wielki szacunek, miłość do naszych wielkich pisarzy. On był uosobieniem teatru, czyli mówienia, używania słowa. On był mistrzem. Wszystkie jego wystąpienia, okazyjne i nieokazyjne, były zawsze mistrzowsko skonstruowane, bo był wybitnie utalentowany" - powiedział o swoim przyjacielu Kutz.

Reklama

Reżyser jest zdania, że Holoubek był aktorem, który "cokolwiek by nie grał", zawsze robił to "świetnie i wspaniale".

"Byliśmy jak muchy, które do niego tak lgnęły, bo poza wszystkim był niezwykle uroczym człowiekiem i straszliwie dowcipnym" - podkreślił.

Kutz wspomniał, że Holoubek "potrafił być okrutny, tam gdzie dochodziło do nadużyć". "W związku z tym potrafił się pięknie złościć" - ocenił.

Reżyser miał ostatnimi czasy częsty kontakt z Holoubkiem. "Przez ostatnie lata często się spotykaliśmy. To był taki człowiek, z którym się strasznie chętnie obcowało - ten jego dowcip, ta kultura i to nieustanne zaskakiwanie nas różnymi sprawami. Myśmy zawsze analizowali rzeczywistość i on nas zawsze zaskakiwał jakimiś zabawnymi skojarzeniami i nas bardzo często rozśmieszał" - wspomina.

"Większość rozmów, które prowadziliśmy np. o polityce, były niecenzuralne. Najmłodszy z nas miał 65 lat i gdyby ktoś nagrał nasze rozmowy, jak rozmawialiśmy o kobietach, to można by umrzeć ze śmiechu" - uznał.

We wspomnieniach reżysera Holoubek "tak będzie stał, właśnie z tą pochyloną głową, z otwartym okiem, tam błyszczy się ta jego tajemnica, ta inteligencja i dobroć".

"Polskie środowisko artystyczne straciło swój największy autorytet ostatnich lat" - powiedział aktor Olgierd Łukaszewicz na wieść o śmierci Gustawa Holoubka, który zmarł w Warszawie w nocy ze środy na czwartek w wieku 85 lat.

"Jestem tą wiadomością porażony, chociaż każdy z nas wiedział o chorobie Gustawa Holoubka" - przyznał aktor.

"Holoubek to w Polsce jedna z najważniejszych postaci II połowy XX wieku i początku XXI wieku. Wrył się w świadomość milionów Polaków. Miał ogromny wpływ na nasze życie, był wielkim humanistą" - powiedział Łukaszewicz.

"Był naznaczony myśleniem romantyków. Artystycznie ucieleśniał ten archetyp Polaka. Zachwycał nie tylko kunsztem aktorskim, ale i myślą. Jednoczył i elektryzował widownię" - podkreślił aktor.

Według Łukaszewicza, Holoubek "referował Polakom sprawy najważniejsze; umiał do nas mówić słowami poetów".

"Jego aktorska wirtuozeria była na drugim miejscu. Na pierwszym był sens oraz gorące serce dla tego, o czym mówił. Gustaw Holoubek znalazł w sobie to ja, tego człowieka, który mówił w imieniu nas wszystkich" - powiedział aktor.

"Jako artysta Holoubek działał na wyobraźnię, jako humanista - podkreślał rolę kultury na forum publicznym; zawężanie jego obrazu wyłącznie do osiągnięć aktorskich byłoby zawężeniem wpływu, jaki wywarł na Polaków" - uważa Łukaszewicz.

"Gustaw Holoubek potrafił zawsze pozostać wiernym sobie. Cechowały go niezwykły talent oraz godność. Straciliśmy wielki autorytet".

"Gustaw Holoubek to jeden z największych Polaków XX wieku" - powiedział o zmarłym aktorze.

Andrzej Celiński, który wraz z Holoubkiem zasiadał w Senacie I kadencji.

Obaj byli senatorami wybranymi w czerwcu 1989 r. z listy Komitetu Obywatelskiego przy przewodniczącym NSZZ "Solidarność" Lechu Wałęsie.

"Należał do bardzo wąskiej grupy ludzi naprawdę wielkich. W każdym kontakcie z nim miało się poczucie, że daje nam daleko więcej, niż bierze" - podkreślił Celiński, obecnie poseł Lewicy i Demokratów.

Celiński wspomina, że poznał Holoubka kilkadziesiąt lat temu. "Miałem poczucie, że rozmawia ze mną jak z równym sobie człowiekiem, bardzo ciepło, tak po prostu. Kiedy miałem okazję go spotykać, nawet przypadkowo, gdzieś w kawiarni, zawsze było tak samo" - zaznaczył.

"Polityka to nie było jego miejsce. Jego pasjonowały rzeczy społeczne, ale na trochę innym poziomie. Jego interesowała bardziej metapolityka, niż polityka. Miał do polityki cudowny dystans" - podkreślił Celiński.

"Nie jestem w stanie w tej chwili nic powiedzieć. Wszyscy teraz płaczemy po jego śmierci" - tak swój głęboki smutek z powodu śmierci przyjaciela i kolegi-aktora, Gustawa Holoubka, wyraził Wiesław Gołas.

"Rano zatelefonował do mnie przyjaciel z Norwegii i od niego dowiedziałem się o śmierci Gucia Holoubka. Ale teraz nie mogę jeszcze nic powiedzieć. Trzeba się otrząsnąć" - powiedział w rozmowie z Gołas. I dodał : "Nie wierzę, że Gucio umarł".

"Był więcej niż autorytetem i mistrzem; był symbolem, przykładem na umiejętność przyjmowania w otaczającej nas rzeczywistości, tego co najszlachetniejsze i najwspanialsze - powiedział o Gustawie Holoubku aktor i reżyser Jan Englert.

"Odchodzą sami nieodżałowani. Ale w tym wypadku nie sądzę, aby użycie tego przymiotnika było słuszne, jest - za małe. Odchodzi ktoś, kto jest symbolem dla nas wszystkich, serio traktujących swoje działania na terenie kultury, teatru" - ocenił Jan Englert.

Jak podkreślił, Holoubek afirmował człowieka, "ale nie tego, który jest brudny, lecz człowieka bywającego aniołem, który potrafi czasem wznieść się ponad przeciętność".

"Kiedy mówi się o czymś wzniosłym w przypadku zawodu, który uprawiamy, od razu przychodzi na myśl Gustaw Holoubek - powiedział Englert. - Nie sądzę, by w najbliższym czasie pojawił się ktoś, kto umiałby go zastąpić".

"Długi czas musi upłynąć, nim zaczniemy myśleć o Gustawie, że go nie ma. On po prostu jest" - powiedział aktor.

"Usłyszeliśmy Wielką Improwizację, po czym zapadła cisza, a potem zerwały się ogromne oklaski - tak o ostatnim publicznym wystąpieniu Gustawa Holoubka 30 stycznia w Teatrze Narodowym mówi krytyk teatralny Tomasz Mościcki.

"To jest wspomnienie osobiste, niedawne, z 30 stycznia tego roku, z bardzo ważnego dnia dla polskiego teatru, w którym zgromadzeni w Teatrze Narodowym wspominali 40. rocznicę ostatecznego zejścia Dziadów Dejmka z afisza - opowiada Mościcki. - Jednym z gości tego wieczoru był Gustaw Holoubek, kruchuteńki zapatrzony już w zupełnie poza człowiecze sprawy".

"Pamiętam taki moment i będę go pamiętał do końca życia - zaznacza krytyk. - Na wielkim telebimie na ogromnym telebimie wywieszonym na scenie Teatru Narodowego zobaczyliśmy Holoubka i usłyszeliśmy jak mówił Wielką Improwizację. Po czym zapadła cisza, a potem zerwały się ogromne oklaski. Cała sala wstała i ta owacja dla Gustawa Holoubka, którego oświetlono takim ogromnym punktowym reflektorem, trwała kilka minut. Te ostatnie brawa, które Gustaw Holoubek dostał w swoim życiu, bo to przecież były ostatnie brawa, to było chyba największe, najwspanialsze i najpiękniejsze podsumowanie tej zupełnie niezwykłej biografii".

"Myśmy się na to odejście przygotowywali - mówi Mościcki - od jakiegoś czasu było wiadomo, że Gustaw Holoubek jest chory. Jest to odejście spokojne. Ale jest to wielka strata, wielki smutek dla teatru polskiego. /.../ Aktor umarł w pełni godności, w pełni sił umysłowych, ale nie zrealizuje już swoich Dziadów, w teatrze Ateneum w listopadzie, tak jak to planował".

Według krytyka, Gustaw Holoubek zostanie w naszej pamięci nie tylko jako Gustaw-Konrad, bo przecież stworzył i w teatrze Narodowym, i u siebie w teatrze Dramatycznym i w teatrze Ateneum role, które będziemy pamiętali. "Przedstawienie Edypa z 2004 r. - według Mościckiego - to był artystyczny testament tego wielkiego aktora, ostatniego polskiego aktora, który tak wysoko postawił sztukę słowa".

"Odszedł nasz ostatni, wielki autorytet. Boję się, że teraz w aktorskim świecie zapanuje chaos. To najczarniejszy od kilku lat dzień dla polskiego teatru" -

powiedział o Gustawie Holoubku aktor Krzysztof Globisz.

"W nim wszystko jest bezcenne. Odszedł nie tylko wielki aktor, który jest niezastąpiony. Odszedł nasz chyba ostatni, wielki autorytet. Nie chcę uwierzyć, że już go nie ma" - mówił Globisz.

"Boję się, że teraz zapanuje już kompletny chaos w naszym aktorskim świecie. Pan Gustaw był wzorcem aktorstwa idealnego, najmądrzejszego, jakie może być na świecie" - dodał aktor.

Jak podkreślił "jeżeli słowo mistrz nie zostało zdewaluowane przez częste używanie", to Gustaw Holoubek "zasługuje na nie jako jeden z niewielu wśród nas".

"Dla teatru, dla aktorstwa polskiego zrobił więcej niż całe pokolenie" - uważa Globisz. Dodał, że polskie aktorstwo uformowali Tadeusz Łomnicki i Gustaw Holoubek. "Jeden odszedł już dawno, drugi dzisiaj i moje poczucie żalu za tym człowiekiem, smutku i tęsknoty jest też lękiem o to, do kogo teraz będziemy się odnosić jako do naszych autorytetów" - mówił Krzysztof Globisz.

"Jeżeli James Dean stworzył jakiś styl w filmie, jeżeli Marlon Brando stworzył styl aktorstwa, który później jest tylko powielany i modyfikowany przez następne pokolenia, to taką osobą był na pewno w Polsce Gustaw Holoubek, który stworzył styl aktorstwa, którego jesteśmy spadkobiercami" - powiedział Globisz. Jak dodał - spadkobiercami czasami bardzo niewiernymi..

"Aktorzy często tak zniechlujnili ten zawód. Wiem, że Gustawa Holoubka niezwykle bolało, że marnuje się to, co on i jemu podobni mistrzowie wypracowali przez lata dochodzenia po raz pierwszy do pewnych rozwiązań aktorskich, stylu aktorstwa polskiego. Drażniło go, że my teraz to niszczymy, zachwaszczamy" - mówił aktor.

"Był człowiekiem o niezwykłym poczuciu humoru i wybitnie inteligentnym" - mówił Globisz. "Wielki umysł, wielki talent. Filmy, w których zagrał jak Pętla, to niebotyczne aktorskie osiągnięcia. To jest najczarniejszy dzień od dobrych kilku lat dla polskiego teatru" - zaznaczył Globisz.

"Był człowiekiem wiernym swoim zasadom. Z nim odchodzi pewna epoka - epoka etosu teatru" - powiedział o Gustawie Holoubku aktor, reżyser, rektor krakowskiej PWST Jerzy Stuhr.

"Być wiernym swoim zasadom to znaczy zawsze uważać teatr jako sprawowanie misji wobec społeczeństwa, wobec widza, wobec sztuki. To chyba ostatnie takie pokolenie. Z nim odchodzi pewna epoka, epoka etosu teatru. Jestem o tym głęboko przekonany" - powiedział Jerzy Stuhr.

"Był reprezentantem wielkiej krakowskiej szkoły słowa" - mówił rektor krakowskiej PWST i przypomniał, że jeszcze dwa lata temu Holoubek ze swoim ostatnim spektaklem "Królem Edypem" był w krakowskiej PWST. "Wrócił tam, skąd wyszedł. Chciał się spotkać z naszą z młodzieżą i jeszcze raz udzielić jej wielkiej lekcji tego teatru, który dla niego był na pewno świątynią" - dodał Stuhr.

"Był niepowtarzalny. To taki artysta, który rodzi się, obdarza ludzi sobą i właściwie nie ma naśladowców. Tadeusz Kantor może takim był i Gustaw Holoubek, który reprezentuje coś, co się wymyka się klasyfikacji. Wspaniałe było, że właściwie to on obdarzał postaci, które grał sobą, swoją osobowością" - uważa Stuhr.

"Paradoksalnie on niczego całe życie nie udawał, w tym zawodzie udawania" - podkreślił Jerzy Stuhr. Jak dodał Holoubek prezentował "piekielną logikę analizy tekstu".

"Cały czas miałem poczucie, że on jest tym pierwszym, wspaniałym czytelnikiem tego utworu i on mnie obdarza interpretacją tego utworu, swoją interpretacją. To strona intelektualna była dla mnie niezwykle imponująca w jego aktorstwie" - zaznaczył Stuhr.

Dodał, że Gustaw Holoubek miał "fantastyczne poczucie humoru, czasem ostre, złośliwe, ale celne".

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Gustaw Holoubek | czwartek | Warszawa | publiczność | aktor | Gustaw
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy