Ekstradycja Polańskiego: Zbigniew Ziobro "zaskoczony"
Jako "zaskakującą" określił minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro decyzję krakowskiej prokuratury o niezłożeniu zażalenia na decyzję sądu o niedopuszczalności ekstradycji Romana Polańskiego - co oznacza, że nie będzie on wydany USA.
- Po połączeniu prokuratury z Ministerstwem Sprawiedliwości, co nastąpi w przyszłym roku, bardzo wnikliwie zbadamy zasadność tej decyzji - powiedział Ziobro w piątek PAP. Dodał, że "jeśli okaże się, że były istotne merytoryczne argumenty za nią przemawiające, to ją poprzemy". - Jeśli zaś okaże się, że była ona błędna i wydana do tego z obrazą prawa, to wówczas wszczniemy stosowne postępowania wyjaśniające - oświadczył.
Takie postępowania mogą oznaczać postępowania dyscyplinarne wobec prokuratorów z tej sprawy.
- Sprawa pana Polańskiego była przez bardzo wielu Polaków traktowana jako papierek lakmusowy pokazujący, czy są równi i równiejsi z uwagi na ich status społeczny; zwłaszcza że jest powszechnie wiadome, że dopuścił się on w swoim czasie dość ohydnego przestępstwa, napiętnowanego społecznie, które nadal jest ścigane w USA - zaznaczył Ziobro.
Według niego, z uwagi na wagę sprawy i jej oddziaływanie społeczne, "byłoby z korzyścią dla niej, gdyby miał możliwość ocenić ją sąd II instancji". - Dlatego jestem zdziwiony, że tak się nie stało - podkreślił.
W piątek podano, że krakowska Prokuratura Okręgowa nie złoży zażalenia na postanowienie Sądu Okręgowego w Krakowie z 30 października o niedopuszczalności prawnej ekstradycji Polańskiego do USA. Oznacza to, że postanowienie o niedopuszczalności wydania jest prawomocne i ostateczne.
Po analizie materiału dowodowego i pisemnego uzasadnienia decyzję SO prokuratura określiła jako "słuszną". Nie znalazła podstaw do formułowania zarzutów w zakresie procedowania ani błędów w ustaleniach faktycznych sądu. "W szczególności prokuratura nie znajduje argumentów pozwalających skutecznie zakwestionować wyrażony przez sąd pogląd o możliwości naruszenia prawa do rzetelnego procesu sądowego w przypadku wydania ściganego" - podała prokuratura.
Chodzi głównie o "nadmierną podatność sędziów i prokuratorów amerykańskich na krytykę medialną; wypowiedzi przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości dla prasy, wyprzedzające i zapowiadające dalszy tok postępowania; nieetyczne i dyskwalifikujące sędziego rozmowy na temat meritum sprawy z którąś ze stron bez obecności drugiej strony, względnie z osobami postronnymi; wydawanie na posiedzeniach in chambers (posiedzenie niejawne w gabinecie sędziego) instrukcji stronom; naruszenie prawa do obrony; wydawanie sędziom dyrektyw tzw. +marching orders+; zaginięcie części sądowych dokumentów sprawy i zniszczenie istotnych dokumentów z akt sprawy oraz dostarczenie przez władze amerykańskie na wniosek sądu niekompletnego raportu kuratora Irvina Gold".
Prokuratura podziela też argumenty sądu, że "poszukiwany na terenie USA zawarł skutecznie z tamtejszym wymiarem sprawiedliwości ugodę dotyczącą wymiaru kary i uzgodnioną karę odbył". "W świetle powyższych ustaleń jedynym celem wydania Romana Polańskiego byłoby zapewnienie jego stawiennictwa przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości, którego procedowanie ograniczyłoby się do potwierdzenia zawartej ugody i odbycia już przez wymienionego orzeczonej kary".
Powołuje się także na orzeczenie Sądu Apelacyjnego Kalifornii z 21 grudnia 2009 r., zawierające stwierdzenie, że postępowanie prowadzone na terenie USA przeciw Polańskiemu może zakończyć się bez jego obecności - o ile sąd amerykański uzna, że w interesie wymiaru sprawiedliwości leży ogłoszenie wyroku bez obecności poszukiwanego.
- Nie dziwi mnie stanowisko prokuratury ze względu na to, że uzasadnienie sądu I instancji merytorycznie nie pozostawia cienia wątpliwości co do tego, że te argumenty są słuszne - powiedział PAP jeden z pełnomocników Polańskiego mec. Jan Olszewski. -Uzasadnienie merytorycznie jest bardzo wysokiej jakości i zmierzenie się z nim byłoby naprawdę bardzo trudnym zadaniem i nie dawałoby wielkich szans - dodał.
W 1977 r. reżyser został uznany przez sąd w Los Angeles za winnego uprawiania seksu z nieletnią Samanthą Gailey (obecnie Geimer). Wniosek USA o ekstradycję Polańskiego trafił do Polski na początku 2015 r. Adwokaci reżysera wykazywali przed SO, że wniosek jest bezzasadny z powodu zawarcia ugody przed sądem amerykańskim i odbyciu kary przez poszukiwanego
30 października SO uznał, że przed sądem w USA została zawarta ugoda z Polańskim, a kara, która mu groziła - została wykonana z nawiązką. Ponadto stwierdził, że zgoda na ekstradycję wiązałaby się z naruszeniem praw i wolności Polańskiego. Wskazał również na "uzasadnioną obawę, że sprawa Romana Polańskiego nie zostanie rozstrzygnięta w niezawisły i bezstronny sposób przez sąd w Los Angeles".
Polański mówił wtedy, że jest bardzo szczęśliwy z zakończenia sprawy. "To mnie kosztowało dużo wysiłku, zdrowia i kłopotów. Cieszę się, że zaufałem polskiej sprawiedliwości. Byłem zawsze przekonany, że to się dobrze skończy" - powiedział.
Polański, który ma polskie i francuskie obywatelstwo, w 2009 r. został zatrzymany na lotnisku w Zurychu na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania. Po trzymiesięcznym pobycie w areszcie i siedmiomiesięcznym areszcie domowym został uwolniony. Władze Szwajcarii zdecydowały, że nie wydadzą go USA, ponieważ "nie można wykluczyć z całkowitą pewnością błędu we wniosku ekstradycyjnym USA". Samantha Geimer wezwała wtedy sąd w Kalifornii, by umorzył sprawę karną przeciwko Polańskiemu, ale sąd odrzucił zarówno jej wniosek, jak i późniejszy wniosek obrońców - o zaoczny proces.
82-letni Polański (autor takich filmów jak "Nóż w wodzie", "Dziecko Rosemary", "Chinatown", "Pianista", "Pisarz widmo") mieszka obecnie we Francji ze swoją żoną, francuską aktorką Emmanuelle Seigner i ich dziećmi. Z obawy przed aresztowaniem Polański nie odebrał w 2003 r. Oscara, przyznanego mu za reżyserię "Pianisty".(