Reklama

Ekscytujące wyznania Jolanty Zykun! Związek z aktorem Jerzym Dobrowolskim, ich wzloty i upadki

Jerzy Dobrowolski - satyryk i aktor znany m.in. z roli "wiecznego dyrektora" w komedii Stanisława Barei "Poszukiwany, poszukiwana" - przez wiele, wiele lat cierpiał na chorobę alkoholową. Razem z nim przeżywała swoje trudności jego żona, Jolanta Zykun, znana również jako niezapomniana ciocia Ania z "Podróży za jeden uśmiech". O tym, co działo się za zamkniętymi drzwiami ich domu, wiedzieli tylko nieliczni.

Zaproszenie do udziału w programie estradowym "Cała sala śpiewa z nami", który w maju i czerwcu 1968 roku  miał być prezentowany w trzydziestu miastach USA i Kanady w ramach cyklicznej "Wiosennej Rewii Humoru i Piosenki", 25-letnia Jolanta Zykun przyjęła bez chwili wahania. Propozycję wyruszenia za ocean z uwielbianym przez amerykańską Polonię Jerzym Połomskim oraz wspierającą go grupą artystów młoda aktorka uznała za wielkie wyróżnienie. Cieszyła się z podróży, tym bardziej że odbyć ją miała w towarzystwie m.in. Jerzego Dobrowolskiego, do którego już od dwóch lat wzdychała skrycie...

Reklama

Jolanta Zykun: Zakochała się w Dobrowolskim od pierwszego wejrzenia. Nie powiedział jej, że jest żonaty

Była ostatnia niedziela kwietnia 1966 roku, gdy Jolanta, wówczas studentka ostatniego roku stołecznej szkoły teatralnej, po raz pierwszy spotkała starszego od niej o 13 lat Jerzego. Tego dnia wybrała się z koleżanką ze studiów na premierę programu inaugurującego działalność Kabaretu Owca. Po przedstawieniu, którym była zachwycona, założyciel Owcy podszedł do niej i zapytał, czy miałaby ochotę spędzić z nim resztę życia.  Wyznał, że stojąc na scenie, widział tylko ją i myślał tylko o jednym - by jak najszybciej się jej oświadczyć.

"Oczarował mnie, zafascynował, zawrócił mi w głowie. Od razu między nami zaiskrzyło" - wspominała aktorka po latach. Jolanta Zykun z miejsca zakochała się w Dobrowolskim, nie mając pojęcia, że jest... żonaty i lada moment zostanie ojcem. Była w szoku, gdy jej o tym powiedział.

Nie chciała być "tą trzecią" i nie zamierzała angażować się w relację, która - jak myślała - nie miała żadnej przyszłości. "Zerwałam wtedy kontakt" - mówi i dodaje, że nie zdawała sobie sprawy, że była już wtedy od Jerzego uzależniona.

Wystarczyło kilka spotkań, kilka rozmów, by nie umiała wyobrazić sobie życia bez niego. Tyle że rola kochanki w ogóle jej nie interesowała, więc z bólem serca odcięła się od Jerzego i zniknęła mu z pola widzenia. Nie znaczy to, że przestała o nim myśleć. Dwa lata później ich drogi znów się skrzyżowały.

Kiedy wiosną 1968 roku wyruszyli razem trasę po Ameryce Północnej, Jerzy Dobrowolski był już rozwodnikiem i samotnym ojcem. "Panienka, która zrobiła mu dziecko, odpłynęła, nie wytrzymała, zostawiła go z córką" - twierdziła Maria Czubaszek, która przyjaźniła się z aktorem.

Jolanta Zykun i Jerzy Dobrowolski: Ich związek zaczął się na łóżku w amerykańskim hotelu

Podczas tournée po Stanach i Kanadzie polskie gwiazdy oszczędzały, na czym tylko się dało, przede wszystkim na hotelach. Jolanta Zykun zawsze dzieliła pokój, a czasem nawet łóżko, ze swoją dobrą koleżanką ze studiów, Magdaleną Zawadzką. "Magda nie umiała egzystować bez snu. Po prostu musiała się wyspać" - wspominała ćwierć wieku później, opowiadając o swojej pierwszej wyprawie na drugą półkulę.

Pewnej nocy Jola poczuła, że ktoś ją dotyka. Otworzyła oczy... "Na brzegu łóżka siedział Jerzy w samym ręczniku. Zagroził, że obudzi Magdę. Co miałam robić? Poszliśmy do jego pokoju" - wyznała po latach w wywiadzie. "Zakochałam się kiedyś w tym człowieku, ale dowiedziałam się, że ma zobowiązania wobec innej kobiety. Teraz było inaczej. Był wolny" - powiedziała.

Jerzy imponował jej charyzmą, inteligencją, poczuciem humoru. Wydawało się jej, że jest idealnym kandydatem na męża i ojca, więc gdy po raz drugi poprosił ją o rękę, powiedziała "tak". Choć doskonale wiedziała, że "w pakiecie" z Jerzym dostaje też jego malutką córkę, nie wahała się ani przez moment. Dominikę zawsze traktowała jak własne dziecko. Kiedy urodziła Aleksandrę, mówiła, że ma dwie ukochane córeczki.

"Mam dla Jolki wielkie uznanie. To się rzadko zdarza, żeby kobieta zaakceptowała taką sytuację. Tam się nie widziało żadnej różnicy. Jolka po prostu kochała je po równo" - opowiadała Maria Czubaszek.

Jerzy Dobrowolski: Wszyscy wiedzieli, że pije, ale nikt nie zdawał sobie sprawy z wagi problemu

Jerzy Dobrowolski wręcz przepadał za Dominiką i Olą. Były całym jego światem, poświęcał im dużo czasu, uwielbiał z nimi rozmawiać. Córki, niestety, często widziały go w stanie upojenia alkoholowego. Jolanta tłumaczyła im wtedy, że ojciec jest chory. Kiedy wpadał w cug, aktorka lokowała dziewczynki u ich ciotki lub w domu zaprzyjaźnionej nauczycielki, by oszczędzić im widoku zamroczonego wódką taty.

Wszyscy znajomi państwa Dobrowolskich doskonale wiedzieli, że Jerzy pije, ale niewiele osób zdawało sobie sprawę z wagi problemu. Nigdy nie zdarzyło się bowiem, by zjawił się pijany na planie filmowym, na próbie w teatrze czy w studiu radiowym.

To, co działo się za zamkniętymi drzwiami ich mieszkania, Jolanta latami trzymała w tajemnicy nawet przez bliskimi przyjaciółmi. "Przeżyłam gehennę. Sama chciałam, no to miałam. Co to kogo obchodziło, co miałam w domu" - wyznała po śmierci męża. "Byłam straszliwie zmęczona. Zmęczona sobą, oddawaniem dzieci do znajomych, nieprzespanymi nocami, tym, że nie było już domu... Dziewczynki wiedziały, doświadczały tego" - opowiadała.

Jolanta Zykun i Jerzy Dobrowolski: Rozwiedli się, ale wciąż byli razem

Jolanta Zykun wspomina, że kiedyś zagroziła ukochanemu, że zabije go, jeśli po powrocie z teatru zastanie go w domu pijanego. "Otwieram drzwi i już czuję. Jurek śpi, jak zawsze na boczku, na poduszeczce. Na drugiej położył nóż, największy, jaki mieliśmy w kuchni" - mówi i dodaje, że był to moment, w którym zdecydowała się zakończyć swój koszmar.

Co prawda wcześniej już kilka razy próbowała odejść, ale nie potrafiła. "Jerzy był bardzo ważny w moim życiu, po prostu tak się stało" - tłumaczyła po latach, dodając, że przez długi czas wolała żyć z nim mimo trudności niż bez niego. Tym razem jednak aktorka doprowadziła do rozwodu, mimo że Jerzy Dobrowolski błagał ją, by wycofała pozew i dała mu jeszcze jedną szansę. Jolanta Zykun postawiła na swoim w kwestii rozwodu, ale obiecała, że nie wyrzuci go z domu, jeśli pójdzie na odwyk.

"Po rozwodzie, ale tylko takim na papierze, Jurek nie wziął do ust kropli alkoholu. Uważał ten rozwód za swoją największą porażkę życiową, bo sąd mnie przyznał dzieci. Obie dziewczynki są moje. I Dosia, i Ola. Nie mógł w to uwierzyć, że on sądu nie przegadał" - opowiadała aktorka na kartach książki "Dla mnie bomba".

Jolanta Zykun i Jerzy Dobrowolski: On znikał, ona szukała go po całej Warszawie

Zawsze po powrocie z odwyku, a zaliczył ich w swoim życiu kilka, Jerzy przez pewien czas powstrzymywał się od picia. "Najfajniejszym okresem był moment, gdy tata wracał ze szpitala, bo był odtruty, oczyszczony. Potem zaczynała się walka, że już chce pić, ale powstrzymuje się i wtedy było trudniej" - mówi młodsza córka aktora, Aleksandra.

Jerzy Dobrowolski spełnił warunek, jaki po rozwodzie postawiła mu żona i podjął leczenie, żeby pozwoliła mu wrócić do domu - do niej i do córek. Wytrzymał w trzeźwości kilka miesięcy. "Po roku przyjęłam go w końcu z powrotem, po tym rozwodzie. Na drugi dzień wszystko się znowu zaczęło. Lekarze mówili: Jolka, ratuj siebie i dzieci! Ale ja też byłam uzależniona... Od Jurka" - twierdzi Jolanta Zykun.

Zdarzało się, że Jerzy znikał, a ona szukała go po całej Warszawie, by bezpiecznie sprowadzić go do domu. "A to dzwoniła policja rzeczna z Zegrza, a to samochód leżał gdzieś w rowie. Nie miałam już siły, tak byłam zmordowana, ale jeździłam za nim, bo czułam się odpowiedzialna" - wspominała. "Kiedy zmarł, poczułam ulgę" - wyznała.

Jolanta Zykun: Wmawiała sobie, że mąż umarł przez nią. Wydała majątek na pogrzeb ukochanego

17 lipca 1987 roku Jerzy Dobrowolski trafił do szpitala z powodu strasznego bólu brzucha. Lekarze zdiagnozowali u niego uchyłkowe zapalenie jelita grubego i podjęli dramatyczną próbę uratowania mu życia. Gdyby nie był kompletnie pijany, pewnie by im się to udało.

Jolanta przez wiele lat obwiniała się o śmierć męża. Wmawiała sobie, że umarł przez nią, bo zgodziła się, by rozpoczęto operację, zanim wytrzeźwiał. Aktorka wydała majątek, żeby urządzić Jerzemu pogrzeb dokładnie taki, jakiego sobie życzył. "Ułożyli go w trumnie na boczku... Poduszeczka, kurteczka, sztruksy. Tak, jak lubił. Chciał, żeby było wesoło. Wszystko, co miałam przepłakać, przepłakałam, a na pogrzebie wszystko było tak, jak sobie życzył" - opowiadała później.

Jolanta Zykun oddała ukochanemu mężczyźnie najpiękniejsze lata swojego życia. W okresie, gdy Jerzy Dobrowolski pracował jak szalony i wykreował swe najlepsze role - pasażera bez biletu w "Rejsie", wiecznego dyrektora w komedii "Poszukiwany, poszukiwana", Dąbczaka w "Nie ma róży bez ognia" i Phillipa Marlowe w spektaklu Teatru Telewizji "Kłopoty to moja specjalność" - ona grywała jedynie epizody. 

W czasie, gdy on tworzył z Marią Czubaszek i Stanisławem Tymem kultowe słuchowiska satyryczne w Radiowej Trójce, ona zajmowała się domem i córkami. A po śmierci Jurka zrezygnowała z kariery i wycofała się z życia publicznego. Od 1999 roku, kiedy to w poświęconym Dobrowolskiemu filmie dokumentalnym "Pasażer na gapę" wspominała życie u boku wybitnego satyryka i aktora, konsekwentnie odmawia występów przed kamerą.


(Wypowiedzi Jolanty Zykun i Aleksandry Dobrowolskiej oraz Marii Czubaszek pochodzą z książki Romana Dziewońskiego "Dla mnie bomba Jerzego Dobrowolskiego" i z filmu dokumentalnego TVP "Pasażer na gapę")

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Jerzy Dobrowolski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy