Reklama

Edyta Olszówka: Starsza ciotka

8 października do kin wejdzie ekranizacja "Ślubów panieńskich" Aleksandra Fredry w reżyserii Filipa Bajona. W rolę pani Dobrójskiej wciela się Edyta Olszówka.

PAP Life: - Aż się nie chce wierzyć, że gra pani starszą ciotkę...

Edyta Olszówka: - No już niestety jestem ciotką. Kończę 39 lat. Dawniej kobiety w moim wieku miały wnuki.

Jak podeszła pani do tej roli?

- Najbardziej zależało mi na tym, żeby widz odniósł wrażenie, że ona jest prawdziwa. Że tęskni za miłością i bardzo kocha, tylko jest niezwykle poranioną kobietą. Postawiła w życiu na pieniądze, bo uważa, że to jej zapewni bezpieczeństwo finansowe, co stwarza pewną niezależność i wolność.

- To nie jest kobieta pozbawiona uczuć i nie sprzedaje swoich dzieci, jak mogłoby się wydawać. To jest kobieta, która chce pokazać swoim dzieciom, że nie zawsze miłość doprowadza do szczęśliwego zakończenia. Nie zawsze jest kolorowo. Trzeba liczyć na rozsądek i przyjaźń i zabezpieczyć się finansowo. To jest według mojej bohaterki najważniejsze.

Reklama

To znaczy, że daje nam receptę na to, jak nie zostać zranionym?

- Raczej nie. Myślę, że na to nie ma miejsca. 'Śluby panieńskie' są raczej skupione na Anieli i Klarze, a nie na pani Dobrójskiej i na Radoście. Dobrójska to takie tło, duch, który się czasem pojawia i kontroluje całą sytuację. Natomiast główny nacisk jest na relacje damsko-męskie między głównymi bohaterami.

Wszyscy bohaterowie są bardzo żywiołowi i młodzi duchem. Na planie także było tak wesoło, jak w filmie?

- Było bardzo miło, ale to była jednak bardzo ciężka praca. Kręciliśmy latem, było bardzo gorąco. Kostiumy są niezwykle ciężkie. To jest bardzo trudne, żeby uwspółcześnić wiersz Fredry. To było takie założenie, żebyśmy nie przejmowali się średniówką w wierszu, żebyśmy mieli na względzie młodego widza, do którego pewne rzeczy już nie docierają. To była ciężka praca.

Czy przez wplecenie do tej historii wielu współczesnych elementów, widzowie bardziej zrozumieją ten film?

- Myślę, że to jest ciekawe. Być może ktoś, kto wkracza w rzeczywistość tego XIX wieku, oglądając ten film, dzięki tej współczesności będzie mógł lepiej ją zrozumieć. Tak naprawdę za wiele się nie zmieniło, oprócz tego, że my - kobiety możemy się uczyć, pracować, budować własne życie i możemy być wolne.

- Kiedyś to w ogóle nie było możliwe. Kobiety były zniewolone. A dziś każdy może robić swoje. Mężczyźni poznają lepiej kobiety i lepiej się z nimi dogadują, bo przecież nie można się dogadać z niewolnikiem, skoro cały czas się mu rozkazuje. A teraz na szczęście są takie czasy, w których mamy głos i możemy dużo powiedzieć. To jest cudowne.

Z Edytą Olszówką rozmawiała Dominika Gwit (PAP Life).

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Śluby Panieńskie | Edyta Olszówka | Starszy | ciotka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy