Reklama

Edward Dziewoński: Życie, które ma sens, to życie towarzyskie

Przez kilkadziesiąt lat bawił widzów w roli aktora, reżysera, założyciela i wieloletniego kierownika artystycznego warszawskiego Teatru Kwadrat. Zmieniał polską kulturę. Gdyby żył, 16 grudnia kończyłby właśnie 100 lat. Choć Edward Dziewoński odszedł 14 lat temu, wszyscy o nim pamiętają.

Przez kilkadziesiąt lat bawił widzów w roli aktora, reżysera, założyciela i wieloletniego kierownika artystycznego warszawskiego Teatru Kwadrat. Zmieniał polską kulturę. Gdyby żył, 16 grudnia kończyłby właśnie 100 lat. Choć Edward Dziewoński odszedł 14 lat temu, wszyscy o nim pamiętają.
Edward Dziewoński w filmie "Kłopotliwy gość" (1971) /East News/POLFILM

- Ludzie spotykali się w "Nowym Świecie", by oklaskiwać swoich ulubieńców. Za szybami tej kawiarni panował socjalizm, było szaro, ponuro i nudno. Dziewoński przeciwstawiał się temu, kreując inny, barwny świat - pisał o "Dudku" Wojciech Młynarski.

Trwają przygotowania do obchodów jubileuszu. Scenariusz imprezy napisał syn aktora. - Zobaczymy ojca w perfekcyjnych monologach, wyświetlimy fragmenty spektakli. Przygotowałem także wznowienie jego książki "W życiu jak w teatrze", wzbogacone o niepublikowane wcześniej zdjęcia, i album o historii Teatru Kwadrat - mówi Roman Dziewoński.

Reklama

Artystyczne tradycje

Edward Dziewoński urodził się 16 grudnia 1916 roku w Moskwie. Zgodnie z rodzinną tradycją (ojciec Janusz Dziewoński był przedwojennym aktorem, dziadek Romuald Wasilewski - basem i dyrektorem Opery Moskiewskiej) ukończył Państwowy Instytut Sztuki Teatralnej. Debiutował po wojnie w 1945 na deskach łódzkiej Syreny. Dwa lata później na wielkim ekranie - w roli gestapowca w "Zakazanych piosenkach".

Jego doskonałe kreacje aktorskie można było podziwiać przede wszystkim w filmach Andrzeja Munka. Ich przyjaźń zaczęła się tuż po wojnie, od wspólnej przejażdżki autobusem. - Munk wiedział o filmie wszystko i idealnie dogadał się z ojcem. Potwierdza to m.in. rola Dzidziusia Górkiewicza w "Eroice", która była majstersztykiem - komentuje syn aktora.

Dudek był trzykrotnie żonaty. Z drugiego małżeństwa z tancerką baletową Janiną Smoszewską (dla przyjaciół Niną) doczekał się syna, Romana. - Rodzice rozstali się 3 lata po ślubie i ojca jako takiego w domu nie pamiętam - wspomina pan Roman. - Mama nigdy nie powiedziała o nim złego słowa. Powtarzała, że jest genialnym aktorem i powinien mieć swój teatr.

W późniejszych latach kontakty Edwarda Dziewońskiego z synem przybrały charakter głównie zawodowy. Ich wspólną fascynacją był teatr. - Odwiedzałem ojca w kabarecie "Dudek" - wspomina rozmówca. Ostatecznie wybrał reżyserię, kończąc wcześniej architekturę. - Potem tak się potoczyło moje życie, że zostałem sam z 5-letnim synem Piotrem i to był najwspanialszy okres mojego życia - dodaje.

Słynny Dudek zaległości rodzinne nadrabiał z wnukiem. - Uwielbiali się. To taka przewrotka życiowa, z której bardzo się cieszę - uśmiecha się pan Roman. Piotrek odziedziczył po Dziewońskich talenty i zainteresowania. Skończył teatrologię. Dziś ma 35 lat i zajmuje się m.in. reklamą, pisaniem książek, scenariuszy oraz muzyką. Swoje relacje z dziadkiem opisał w ostatnim rozdziale książki "Dożylnie o Dudku".

Kabaret i życie jak teatr

Edward Dziewoński przez wiele lat był związany ze stołecznymi teatrami: Narodowym, Ateneum, Współczesnym, Komedią, Ludowym oraz Kwadrat. Grał i reżyserował (ponad 100 spektakli) w Teatrze TV. Największą popularność przyniósł mu jednak własny, działający w latach 1965-1975 Kabaret Dudek, do którego zaprosił m.in. Irenę Kwiatkowską, Wiesława Gołasa, Wiesława Michnikowskiego, Jana Kobuszewskiego.

Próbował odtworzyć atmosferę przedwojennej Warszawy. Ludzie przychodzili tam, by złapać oddech od szarej rzeczywistości. Stałymi bywalcami byli m.in. Jerzy Dobrowolski, Aleksander Bardini, Kazimierz Rudzki i Jerzy Wasowski.

Choć Dudek nie wyobrażał sobie życia bez spotkań i wymiany myśli, nigdy nie przeszkadzała mu samotność. W dzieciństwie nie miał zbyt wielu kolegów, a w dorosłym życiu otaczał się tzw. przyzwoitymi ludźmi. W jego domu na ul. Wareckiej 11 wisiało zdjęcie poprzedniego lokatora - Eugeniusza Bodo, którego poznał osobiście przed wojną. W jednym z wywiadów stwierdził, że życie, które ma sens, to życie towarzyskie.

- Obserwacja, zwłaszcza ludzi, ale zasadniczo wszystkiego, jest kluczem do aktorstwa - pisał po latach w swojej książce. Zaledwie do kilku osób miał zaufanie absolutne. W jego najbliższym kręgu do końca pozostały aktorki: Gabriela Kownacka, Ewa Wiśniewska, Magdalena Zawadzka, Agnieszka Kotulanka, Grażyna Barszczewska.

Wycofanie się Dudka z życia zawodowego było związane z usunięciem go z Teatru Kwadrat. Bardzo to przeżył i zaczął podupadać na zdrowiu. Pod koniec życia największą radość sprawiały mu wizyty wnuka. Z zapartym tchem słuchał jego opowieści o tym, jak zmienił się świat i ludzie. Ostatni film, w którym zagrał, to "Straszny sen Dzidziusia Górkiewicza" [emisja w TVP Kultura 16 grudnia - red.] Kazimierza Kutza. Zmarł 17 sierpnia 2002 roku w Warszawie.

Dorota Czerwińska

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Edward Dziewoński
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy