Reklama

Edward Dziewoński: Dudek

"Dudek" - jak mówili na niego przyjaciele, był wyjątkowym artystą. Miał talent komiczny. Potrafił jednym uniesieniem brwi rozśmieszyć publiczność. W założonym przez siebie w 1965 r. kabarecie "Dudek" nigdy nie sięgał po wulgarne lub prostackie dowcipy. Na scenie był subtelny, apelował do inteligencji i oczytania widzów. W czwartek, 17 sierpnia, mija 15. rocznica śmierci Edwarda Dziewońskiego.

"Dudek" - jak mówili na niego przyjaciele, był wyjątkowym artystą. Miał talent komiczny. Potrafił jednym uniesieniem brwi rozśmieszyć publiczność. W założonym przez siebie w 1965 r. kabarecie "Dudek" nigdy nie sięgał po wulgarne lub prostackie dowcipy. Na scenie był subtelny, apelował do inteligencji i oczytania widzów. W czwartek, 17 sierpnia, mija 15. rocznica śmierci Edwarda Dziewońskiego.
Edward Dziewoński był ostatnim spadkobiercą dawnego kształtu aktorstwa /East News/POLFILM

Edward Dziewoński urodził się 16 grudnia 1916 roku w Moskwie. Maturę zdał w Berlinie, ale całe swoje dorosłe życie spędził w Polsce.

Zgodnie z rodzinną tradycją (ojciec Janusz Dziewoński był przedwojennym aktorem, dziadek Romuald Wasilewski - basem i dyrektorem Opery Moskiewskiej) ukończył Państwowy Instytut Sztuki Teatralnej w Warszawie.

Był aktorem teatrów: Miejskiego w Łodzi (1945), Miniatur "Syrena" w Łodzi (1945-1947), Kameralnego Domu Żołnierza w Łodzi (1947-1949) oraz teatrów warszawskich: Narodowego (1949-1953), Ateneum (1953-1956), Wagabunda (1957-1958), Współczesnego (1962-1966), Ludowego (1966-1968), (1970-1974), Komedia (1968-1970) oraz Kwadrat (1974-1979) - pełnił także funkcję dyrektora tego teatru.

Reklama

W latach 1954-1962 występował w kabarecie "Szpak". Zanim przyszedł czas na "Dudka", widzowie poznali Dziewońskiego jako Kuszelasa - bohatera telewizyjnego "Kabaretu Starszych Panów" Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego (1958-1966).

W roku 1964 założył w warszawskiej kawiarni "Nowy Świat" kabaret "Dudek". Istniał on do roku 1975. Był kabaretem autorskim: przez dziesięć lat Dziewoński był jego szefem, autorem wielu tekstów i jednym z głównych wykonawców. Do historii przeszedł skecz "Sęk" wykonywany przez Dziewońskiego z Wiesławem Michnikowskim.

W kinie zadebiutował w roku 1947 rolą gestapowca w "Zakazanych piosenkach" Leonarda Buczkowskiego. Stworzył wybitne kreacje w dalszych dwóch utworach o tematyce wojennej - "Ostatnim etapie" (1948) Wandy Jakubowskiej i "Eroice"(1957) Andrzeja Munka. U tego ostatniego wystąpił też w "Zezowatym szczęściu" (1960). Co ciekawe, ich przyjaźń zaczęła się tuż po wojnie od... wspólnej przejażdżki autobusem.

Potem Dziewoński grał w komediach, m.in.: "Żonie dla Australijczyka" (1963) Stanisława Barei i "Dzięciole" (1971) Jerzego Gruzy. W 1982 r. zagrał postać dziadka Surkonta w "Dolinie Issy" Tadeusza Konwickiego. W filmie wystąpił po raz ostatni w tytułowej roli w "Strasznym śnie Dzidziusia Górkiewicza" (1993) Kazimierza Kutza.

Grał też w popularnych serialach telewizyjnych, takich jak: "Wojna domowa" (1965-1966), "Wielka miłość Balzaka"(1973), "Czterdziestolatek"(1974-1977),"Paziowie"(1989), "Pięć dni z życia emeryta" (1984). Ten ostatni sam też reżyserował.

"Edward Dziewoński był ostatnim spadkobiercą dawnego kształtu aktorstwa, wywodzącego się jeszcze z dwudziestolecia międzywojennego" - powiedział krytyk teatralny Tomasz Mościcki. - "Był przedstawicielem tej formacji artystycznej, dzięki której skrystalizowały się najlepsze cechy polskiego aktorstwa i teatru.

"Dudek" był trzykrotnie żonaty. Pierwsza z jego wybranek była o 14 lat starsza od niego. Z kolei ostatnia ukochana była od niego młodsza o 20 lat. Z drugiego małżeństwa z tancerką baletową Janiną Smoszewską doczekał się syna Romana. - Rodzice rozstali się trzy lata po ślubie i ojca jako takiego w domu nie pamiętam - wspominał w rozmowie z "Tele Tygodniem" Roman Dziewoński. - Mama nigdy nie powiedziała o nim złego słowa. Powtarzała, że jest genialnym aktorem i powinien mieć swój teatr.

W późniejszych latach kontakty Edwarda Dziewońskiego z synem przybrały charakter głównie zawodowy. Ich wspólną fascynacją był teatr. - Odwiedzałem ojca w kabarecie "Dudek" - opowiadał Dziewoński. Ostatecznie wybrał reżyserię, kończąc wcześniej architekturę. - Potem tak się potoczyło moje życie, że zostałem sam z 5-letnim synem Piotrem i to był najwspanialszy okres mojego życia - dodał.

Słynny "Dudek" zaległości rodzinne nadrabiał z wnukiem. - Uwielbiali się. To taka przewrotka życiowa, z której bardzo się cieszę - zdradził Roman Dziewoński. Piotrek odziedziczył po Dziewońskich talenty i zainteresowania. Skończył teatrologię i zajmuje się m.in. reklamą, pisaniem książek, scenariuszy oraz muzyką. Swoje relacje z dziadkiem opisał w ostatnim rozdziale książki "Dożylnie o Dudku".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Edward Dziewoński
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy