Eddie Murphy był podrywany przez legendę kina? "Chodziło mu o inną imprezę"
Eddie Murphy promuje nadchodzący film "Gliniarz z Beverly Hills: Axel F". Aktor wspominał w rozmowach z mediami początki swojej kariery, a także spotkania z legendami kina pokroju Marlona Brando i Yula Brynnera. Przyznał także, że znajomość z tym drugim mogła pójść w nieoczekiwaną stronę.
W wywiadzie dla The New York Times Murphy przyznał, że nie doceniał swojego szczęścia, ponieważ udało mu się osiągnąć sukces w bardzo młodym wieku. "Gdy miałem 13, 14 lat, stwierdziłem, że będę sławny. Mówiłem mamie: 'Gdy już będę sławny...', a chwilę później byłem sławny i słyszała: 'A nie mówiłem?'" - wspominał. W wieku 19 lat dostał się do obsady programu statycznego Saturday Night Live. Gdy miał 21 lat, wystąpił obok Nicka Nolte w "48 godzinach". Rok później zagrał jedną z głównych ról w "Nieoczekiwanej zmianie miejsc".
"Sławni ludzie, których oglądałem w telewizji za dzieciaka, chcieli się ze mną umówić na kolację. Po '48 godzinach' Marlon Brando zadzwonił do mojego agenta i powiedział, że chce się spotkać. Teraz na to patrzę i myślę sobie: 'Wow, to szalone. Najwybitniejszy aktor w historii chciał zjeść ze mną kolację'. Jednak wtedy myślałem: 'Cóż, taka jest kolei rzeczy. Robisz film i dzwoni Brando'" - kontynuował gwiazdor "Gliniarza z Beverly Hills".
Murphy spotkał się z Brando dwukrotnie. Za drugim razem spóźnił się pół godziny, ale legendarny aktor cierpliwie poczekał na niego w swoim aucie. "Pojechaliśmy do jego domu w Mullholland, ciągle gadałem o 'Ojcu Chrzestnym', a on tylko mruczał z rozczarowaniem" - wspominał Murphy.
Zamiast mówić o swoich dokonaniach, Brando postanowił podzielić się z młodszym kolegą prawdą o przemyśle filmowym. "Mówił mi, że aktorstwo to nic, bo każdy potrafi grać" - śmiał się odtwórca roli Axela Foleya. Następnie Brando wyraził swoje zdanie o innym uznanym gwiazdorze. "Ciągle gadał, że nie znosi 'tego dzieciaka ze spluwą', a ja na to 'jakiego dzieciaka?', na co on odpowiedział: 'Tego na plakacie'". Murphy ze zdumieniem stwierdził, że na fotografii widniał wizerunek Clinta Eastwooda. "Nazywał go 'tym dzieciakiem" - mówił z rozbawieniem.
Murphy chętnie dzieli się swoimi wspomnieniami z początków kariery. Gdy gościł w programie "Late Night with Seth Meyers", także opowiedział anegdotę o swoim spotkaniu z Brando. Legendarny aktor odtworzył przed nim swoją ulubioną scenę z "48 godzin". "Stałeś się gwiazdą, gdy powiedziałeś: 'Jestem twoim najgorszym [...] koszmarem. Jestem gnojkiem z odznaką, więc mam pozwolenie, by skopać ci [...] tyłek'" - usłyszał od Brando. Murphy śmiał się, że jego rozmówca wypadł lepiej niż on w ujęciu, które znalazło się w filmie.
Gwiazdor "Grubego i chudszego" podzielił się także anegdotą ze spotkania z innym uznanym aktorem. "Spotkałem Yula Brynnera w Studio 54. Lata później zorientowałem się, że chyba próbował mnie poderwać. Był ze swoją żoną, ja miałem z 21 lat. A on mnie pyta, czy 'pojedziemy na imprezę? Chciałbyś poimprezować w moim domu ze mną i moją żoną?' Odpowiedziałem mu, że przecież jesteśmy na imprezie" - śmiał się Murphy.
"Nic z tego nie wyszło, a po latach zdałem sobie sprawę, że chodziło mu o inną imprezę. Teraz żałuję, że nie poszedłem. Historia byłaby wtedy lepsza [...], gdybym z nimi pojechał i miał trójkąt [...], a on krzyczał na mnie w trakcie: 'Et cetera, et cetera, et cetera!'" - żartował, nawiązując do znanej linijki dialogowej Brynnera z filmu "Król i ja", za który otrzymał on Oscara.
Murphy przyznał także, że tylko dwa razy zdarzyło mu się, że ktoś sławny go onieśmielił. Pierwszy raz, gdy spotkał Muhammada Ali. Za drugim był to Paul McCartney.