Reklama

Eastwood wiceprezydentem USA?

Clintowi Eastwoodowi najwyraźniej wystarczy status legendy Hollywood. Słynny aktor wyśmiał doniesienia, jakoby brał kiedyś pod uwagę ubieganie się o fotel... wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych.

W październiku na jaw wyszły dokumenty z czasów administracji George'a H. W. Busha, w których jako jeden ze sposobów na zwiększenie popularności ówczesnego prezydenta (w 1988 roku), widnieje nazwisko Eastwooda jako jego potencjalnego zastępcy.

Aktor tłumaczy, iż nie miał pojęcia o podobnych planach polityków z Partii Republikańskiej oraz, że nigdy nie otrzymał oficjalnie takiej propozycji.

Filmowy "Brudny Harry" wyjaśnia, że tak czy inaczej nigdy nie zgodziłby się na objęcie funkcji wiceprezydenta.

"Powiedziałbym im, że chcę być na pierwszym miejscu. Dlaczego miałbym grać rolę drugoplanową?" - skomentował 81-letni gwiazdor.

Reklama
INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Clint Eastwood | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy