"E=mc2": Lubaszenko filozofem, Pazura gangsterem
"Ideałem jest dla mnie film, który bawi, trzyma w napięciu, a jednocześnie mówi coś ważnego" - tak o swej komedii "E=mc2" opowiadał przed laty Olaf Lubaszenko. 23 sierpnia mija 20 lat od premiery produkcji.
"E=mc2" to opowieść o zderzeniu dwóch światów. Max (Olaf Lubaszenko) jest świetnie zapowiadającym się doktorem filozofii. Aby dorobić, pisze prace magisterskie na zamówienie.
Jedną z jego klientek zostaje Stella (Agnieszka Włodarczyk), studentka pedagogiki. Max zakochuje się w Stelli, która jest dziewczyną Ramzesa (Cezary Pazura) - zazdrosnego o nią gangstera. Sprawa komplikuje się, gdy Ramzes wpada na pomysł podniesienia swoich kwalifikacji. Chce - podobnie jak Max - zostać doktorem filozofii. Max ma napisać jego pracę i przygotować go do egzaminu...
"Historia ma swój zaczyn w rzeczywistości. Przeczytałem kiedyś rzecz o ludziach - byłych pracownikach akademickich - którzy zawodowo zajmowali się pisaniem prac na dowolny temat. Historia ta natychmiast mnie zaciekawiła. Wymyśliłem sobie sytuację, co by było, gdyby tytuł naukowy chciał mieć ktoś z ciemnej sfery" - opowiadał scenarzysta Robert Mąka.
Zdjęcia do "E=mc2" rozpoczęły się 26 lipca 2001 roku w Warszawie. Miejsca zdjęciowe zostały wybrane tak, aby podkreślić przepaść dzielącą dwa światy - naukowca Maxa i gangstera Ramzesa. Tak więc obok dachów praskich kamienic i uniwersyteckich auli, w filmie widzimy wnętrza hoteli i luksusowe ogrody wilii w podwarszawskich Pyrach i Powsinie.
"To jest film o sprawach może nie najwyższej powagi, ale wartych zastanowienia się, a jeśli jeszcze mówi się o nich lekkim , zabawnym językiem, to tym lepiej. Ten film jest kolorowy, prawdę mówiąc w mojej karierze - to pierwszy bardzo kolorowy film. Ja raczej gaszę kolory, nie ulegam nigdy teledyskowej manierze, natomiast uznałem, że tu pewna krzykliwość będzie walorem. Staram się nie używać więcej niż trzech kolorów i zestawiać je w sposób, który nie powoduje chaosu kolorystycznego, ale komponuje się w czytelną jakość" - opowiadał autor zdjęć Piotr Wojtowicz o warstwie wizualnej filmu.
"Mojego bohatera spotykamy w szczególnym momencie. W życiu każdego mężczyzny przychodzi pora, że zaczyna on zastanawiać się generalnie nad sobą i światem. Czas na refleksję. I ja jestem dokładnie w takim momencie życia: zajęty karierą, pracą na wielu planach, w teatrze, telewizji, poczułem nagle, że jestem wykonawcą min, gestów, czasem nieprzemyślanych" - charakteryzował Ramzesa Cezary Pazura.
"Człowiek za późno żałuje niektórych rzeczy, które zrobił w życiu. Dokładnie taki jest mój bohater i stąd moja sympatia do tej roli. Ramzes zaczyna zastanawiać się nad życiem. W filmie wygląda to dość zabawnie, Ramzes właśnie rozprawia się z innym gangsterem, gdy nagle opadają go wątpliwości: czy kłamca, który mówi, że kłamie, czyli przyznaje się do kłamstwa, mówi prawdę, czy nie? I od tego pytania filozoficznego, od paradoksu kłamcy zaczyna się fascynacja gangstera filozofią" - dodawał.
Na konferencji prasowej, podsumowującej okres zdjęciowy, Olaf Lubaszenko przekonywał: "Było to na pewno bardzo interesujące przeżycie. Mam nadzieję, że efekt będzie równie ciekawy. Gdy się wokół ma ludzi, którym można zaufać, można sobie pozwolić na tego typu doświadczenie".
"Pomysł wyśmienity, ale wykonanie średnie. To, co powinno zaskakiwać, da się przewidzieć na kilka chwil do przodu. Na plus trzeba jednak dodać, że jest tu kilka gagów, które warto zobaczyć" - pisał o filmie krytyk Michał Chaciński.