Dzikowska o Haliku: Ciekawy i optymistyczny, taki właśnie był
Rozpoczęły się prace nad filmem "Tony Halik. Urodzony dla przygody", który do kin wejdzie w drugiej połowie 2019 roku. "Będzie ciekawy i optymistyczny, bo taki właśnie był Tony" - mówi Elżbieta Dzikowska. W środę, 23 maja, przypada 20. rocznica śmierci podróżnika.
PAP Life: Jak zareagowała pani na pomysł stworzenia filmu o Tonym Haliku?
Elżbieta Dzikowska: - Bardzo się ucieszyłam, bo uważam, że należy Tony'ego przypomnieć. Jego zasługi dla promowania świata w czasie, kiedy był on zamknięty dla Polaków, są ogromne. Zwłaszcza teraz, kiedy upływa dokładnie lat 20 od jego śmierci, to dobry moment, żeby powstał taki film. Jestem pewna, że będzie ciekawy i optymistyczny, bo taki właśnie był Tony.
Czy miała pani jakiś wpływ na to, jak zostanie przedstawiony bohater, na końcowy efekt dokumentu?
- Reżyser Marcin Borchardt rozmawiał ze mną wiele razy i myślę, że jego scenariusz był również inspirowany tym, czego dowiedział się ode mnie, ale przede wszystkim z zasobów archiwalnych, czyli jakby od samego Tony'ego. Mam jednak nadzieję, że ponieważ jest to artysta bardzo osobny, że tak samo ten film będzie osobny. Będzie nie tylko pełnometrażowym dokumentem, ale też dziełem sztuki.
Mija 20 lat od śmierci pana Halika. Jak go pani wspomina? Za co pani go ceniła, czym pani imponował?
- Tych wspaniałych wspomnień jest tyle, że czasu by nam nie starczyło, żeby je przywołać, nawet te najważniejsze. Tony'ego ceniłam z jednej strony za wyobraźnię, z drugiej - za pracowitość. Pozornie mogą to być sprzeczne określenia, ale taki naprawdę był Tony. Miał niesłychaną wyobraźnię, fantazję. Potrafił realizować swoje marzenia, moje również.
- Jeśli chodzi o pracowitość, sam siebie poprawiał do momentu, w którym był w pełni z siebie zadowolony. Różnymi krokami dążył do celu. Czasami te kroki były bardzo duże - udało się od razu przeskoczyć przeszkodę, a czasami trzeba się było czołgać po piachu lub po błocie, ale on nie zwracał na to uwagi. Robił wszystko, żeby te zdjęcia były jak najwłaściwsze, jak najlepsze.
Czy uważa pani, że warto realizować swoje marzenia, bez względu na koszty, jakie trzeba ponieść, by się one spełniły?
- Oczywiście, trzeba mieć marzenia i dążyć do ich urzeczywistnienia, bo to - moim zdaniem - jest najważniejsze w życiu. Te marzenia mogą być różnego rodzaju, także bardzo osobiste. Mnie natomiast najlepiej udaje się realizować te, które nie są związane z moją korzyścią, jakby publiczne. Żadnych jednak nie wolno spełniać kosztem krzywdy drugiego człowieka.
Z podróżniczką Elżbietą Dzikowską rozmawiała Paulina Persa (PAP Life)