Reklama

Dyskryminacja arabskich aktorów?

Alan Marni, brytyjski artysta pochodzenia irańskiego z miasta Islington, pozwał do sądu reprezentującą go agencję aktorską. 33-letni wykonawca stwierdził, że z powodu praktykowanej przez agencję dyskryminacji Arabów zagrał jedynie trzy role w ciągu ostatnich 21 miesięcy. Marni podparł swoje stanowisko liczącym 83 strony oświadczeniem, podpisanym prawdziwym nazwiskiem powoda: Fatollahy.

Marni/Fatollahy, który na Wyspach mieszka od 4 roku życia, oskarżył Otto Services Management z Sheffield o to, że dzięki jej pośrednictwu zagrał jedynie gwałciciela w telewizyjnym dramacie "Cold Feet", pedofila w serialu "Cops" i wystąpił, jako podstępny Arab, w reklamie nakręconej dla Hiszpańskiej Rady Turystyki.

Najpoważniejszym zarzutem powoda jest jednak to, że przez niedbalstwo agencji stracił on szansę zagrania głównej roli w... "Pianiście" Romana Polańskiego.

Reklama

Tytułową rolę ostatecznie zagrał Adrien Brody i zdobył za nią Oscara. Alan Marni dowiedział się o castingu dosłownie w ostatniej chwili, kiedy nie miał już szans na zaprezentowanie swoich możliwości.

Aktor skarżył się także, że John Langford, koordynator agencji, zignorował jego ambicję wcielenia się w postać szekspirowskiego Makbeta.

"Zaśmiał mi się w twarz i powiedział: Bardziej pasuje panu rola sprzedawcy kebabów albo terrorysty" - napisał aktor w swoim elaboracie.

Alan Marni jest pierwszym brytyjskim aktorem, który zdecydował się na podjęcie kroków sądowych przeciw swojej agencji.

W minionych latach w wyspiarskiej prasie pojawiały się doniesienia o niezadowoleniu artystów należących do mniejszości etnicznych z rodzaju ról, jakie są im oferowane.

Na przykład pochodzący z Pakistanu Art Malik, grający przywódcę terrorystów w "Prawdziwych kłamstwach" i handlarza bronią w obrazie "W obliczu śmierci", narzekał, że agencje proponują mu jedynie granie "lekarzy, prawników i ludzi handlujących miotłami w pobliżu lotniska Heathrow".

Irański komik Omid Djalili, znany z ról dyrektora więzienia w "Mumii" i handlarza niewolników w "Gladiatorze", także wyrażał swoją dezaprobatę dla tej sytuacji.

"Producenci, scenarzyści i reżyserzy powinni wykazywać się większą dozą wyobraźni, proponując role aktorom pochodzenia afrykańskiego i azjatyckiego. Teraz jesteśmy w sytuacji, w której usprawiedliwiona byłaby drobna pozytywna dyskryminacja" - uznał Djalili.

"Jeśli reżyser miałby do wyboru dwóch aktorów, posiadajacych identyczne predyspozycje do danej roli, przy czym jeden z tych nich byłby czarny lub pochodzenia azjatyckiego, powinien wybrać właśnie tego aktora" - wyjaśnił komik, który ostatnio zagrał... hiszpańskiego malarza Pabla Picassa w filmie "Modigliani".

W 2003 roku opublikowano raport sporządzony przez Arts Council of England (Angielską Radę Sztuki) i stowarzyszenie Theatrical Management Association, które oskarżyły angielski teatr o instytucjonalny rasizm.

Z raportu wynikało, że na 2 tysiące 9 osób zatrudnionych w teatrze jedynie 4% stanowili Murzyni i Azjaci.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: role | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy