Dyrektor festiwalu w Wenecji broni Polańskiego i jego filmu. "Nie jest tak źle, jak mówią krytycy"
W sobotę podczas festiwalu filmowego w Wenecji premierę miał najnowszy obraz Romana Polańskiego - "The Palace". Produkcja nie zebrała jednak pozytywnych recenzji i można wręcz powiedzieć, że została przez krytyków zmiażdżona. Teraz na temat filmu wypowiedział się dyrektor weneckiego festiwalu. Alberto Barbera podejrzewa, że produkcja polskiego reżysera została oceniona tak fatalnie wyłącznie przez pryzmat negatywnego stosunku krytyków do samego twórcy. "Nie jest tak źle, jak mówią krytycy" - zaznaczał.
Światowa premiera obrazu - bez udziału reżysera - odbyła się w sobotę późnym wieczorem w Palazzo del Cinema podczas 80. festiwalu w Wenecji. Po projekcji w sieci zaczęły pojawiać się pierwsze recenzje, które nie są entuzjastyczne. Krytycy zwracają uwagę, że wraz z "The Palace" twórca odszedł od żelaznej konsekwencji, która przez ostatnie dziesięciolecia charakteryzowała jego kino. "Komediowa próba Romana Polańskiego, której akcja rozgrywa się w luksusowym szwajcarskim hotelu, nie okazała się pięciogwiazdkowa. To istotne, aby oceniać 'The Palace' z dystansem wobec kontrowersji krążących wokół sędziwego reżysera, oddzielić artystę od sztuki. Jednak problem z tym filmem polega na tym, że nie jest on ważny i nie jest sztuką. To epilog kariery jednego z wielkich twórców kina" - oceniła Fionnuala Halligan (Screen Daily).
Rory O'Connor (The Film Stage) stwierdził natomiast, że nowy obraz Polańskiego jest "niewypałem". "Po prostu nie jest dobry. Ten film nosi zły gust niczym futro z norek, oferując niewiele pod względem rozrywki, a jeszcze mniej w kwestii stylu. Reżyser nie zapomniał, w którą stronę skierować kamerę ani nie stracił poczucia humoru, ale to wszystko wygląda jak zsiadły koktajl - trzyczęściowy 'W trójkącie' Rubena Ostlunda, jednoczęściowy 'Grand Budapest Hotel'" - stwierdził.
Idealnym odzwierciedleniem krytycznych opinii, jakie pojawiły się tuż po seansie, jest wynik, jaki osiągnął obraz Polańskiego w popularnym serwisie Rotten Tomatoes. "The Palace" został oceniony na 0% świeżości, co oznacza ocenę najniższą z możliwych.
Z tak surowym potraktowaniem nowego filmu Polańskiego zupełnie nie zgadza się dyrektor festiwalu w Wenecji - Alberto Barbera, który stwierdził, że film, choć słaby, nie zasługuje na tak fatalne noty.
"Nie rozumiałem poziomu krytyki w recenzjach. Ten film nie jest świetnym filmem, w przeciwnym razie prawdopodobnie znalazłby się w konkursie. Powiedziałem Romanowi przed festiwalem, że jest słaby, ale nie zgadzam się z krytyką. Reakcje wydają się osobiste i pozbawione szacunku wobec niego i filmu. Wiem, że to nie jest idealny film, widzę słabości i miejsca, w których nie działa, ale nie jest tak źle, jak mówią krytycy. Myślę, że ich opinie to czysta złośliwość" - mówił.
W swoim najnowszym filmie Polański porzucił dramat na rzecz komedii, której akcja rozgrywa się 31 grudnia 1999 roku w luksusowym Gstaad Palace w szwajcarskich Alpach. Opowieść rozpoczyna się w południe, gdy personel hotelowy rozpoczyna przygotowania do wieczornej imprezy, w której weźmie udział światowa elita. Zespołem dowodzi kierownik Hansueli (w rej roli Oliver Masucci), który dba o każdy szczegół i pociesza podwładnych, że 2000 rok nie oznacza końca świata.
Pomimo starań załogi chaos w hotelu powiększa się z każdą godziną. Przybywający goście mają wysokie oczekiwania. Rosyjscy oligarchowie żądają sejfu, który pomieści kilkanaście walizek pełnych banknotów. Przebrzmiałemu gwiazdorowi (Mickey Rourke) nie podoba się pokój. W jeszcze większy popłoch wprawia go wizyta mężczyzny, który podaje się za jego nieślubnego syna. Marquise (Fanny Ardant) potrzebuje trawiastego podłoża w łazience dla swojego ukochanego pieska. Świętujący pierwszą rocznicę związku z Magnolią 90-letni Dallas III sprowadza do hotelu pingwina. Z kolei słynny lekarz (Joaquim de Almeida) nie może opędzić się od pacjentek, które potrzebują botoksu last minute. Personel z uśmiechem na ustach pomaga gościom rozwiązać każdy, nawet najbardziej absurdalny problem. Jednak w trakcie sylwestrowego balu sytuacja całkowicie wymyka się spod kontroli.
Scenariusz filmu Polański współtworzył z Ewą Piaskowską i Jerzym Skolimowskim, z którym ponad 50 lat temu napisał swój pełnometrażowy debiut "Nóż w wodzie". Za zdjęcia odpowiada Paweł Edelman, a za produkcję - Luca Barbareschi.