DVD w gazetach
Wydawcy czasopism walczą o czytelników nie tylko tym, co w środku, ale także tym, co na zewnątrz - największym przebojem 2003 roku okazały się płyty filmowe sprzedawane w kiosku razem z czasopismami. Wydawnictwa prasowe wprowadziły w ten sposób na rynek prawie 150 filmów na płytach DVD i VCD. Przodowało wydawnictwo Gruner+Jahr, które dołączyło do swoich pięciu magazynów ponad 50 tytułów filmowych.
Wydawcy twierdzą, że gadżety budują przywiązanie czytelnika do tytułu i udowadniają, że w płytowym szaleństwie jednak jest metoda.
Jak zdradza "Gazecie Wyborczej" Igor Nowak z G+J, do tygodnika "Gala" dołączane są filmy nagrodzone Oscarami lub nominowane do tej nagrody. Z kolei miesięcznik "Claudia" prezentuje polskie komedie - ostatnio była to seria filmów Stanisława Barei.
Niektórzy wydawcy potrafią w nakładzie jednego numeru zmieścić nawet trzy tytuły.
Tak robi m.in. Edipresse, którego dwutygodnik "Viva" z 25 sierpnia przyniósł "Grę o miłość", "Igraszki losu" i "Pół serio".
W drugiej połowie roku "Viva" powtórzyła ten zabieg jeszcze dwukrotnie. Za każdym razem pismo kosztowało odrobinę więcej (8,95 lub 8,99 zł). Kto chciał mieć wszystkie trzy tytuły, musiał oczywiście kupić trzy egzemplarze pisma.
Izabela Bochenek, dyrektor marketingu Edipresse, twierdzi, że to była dopiero przygrywka. Według niej prawdziwy zalew filmów dołączanych do gazet czeka nas w 2004 roku.
"Tej pokusie trudno się oprzeć, płyty DVD zapewniają naszym pismom 50-60% zwyżkę sprzedaży" - ocenia Bochenek.
Jej wydawnictwo ma na rok 2004 pulę kilkudziesięciu tytułów "gwiazdorskich" do wyboru dla "Vivy" i kilkanaście klasyków polskiego kina dla "Przyjaciółki".
Powszechnie uważa się, że dołączanie płyt DVD nie przynosi wydawcom spektakularnych zysków na zwiększonej sprzedaży. Za prawo do dołączenia płyty z filmem trzeba bowiem zapłacić. Cena licencji to 100-300 tysięcy złotych (w zależności od aktualności filmu) plus 300-500 tysięcy złotych za tłoczenie (poniżej 2 złotych za płytę w tekturowej kopercie).
Do tego należy doliczyć koszty kampanii reklamowej (numery z płytami są przeważnie mocno promowane w innych mediach). Te koszty wydawca odbija sobie zwykle, podnosząc nieco cenę pisma, poza tym nakłady z filmami schodzą zwykle niemal w całości - czytelnicy nie mogą się oprzeć różnicy cen między zwykłym wydaniem filmu (kilkadziesiąt złotych) a "magazynowym" (poniżej 10 złotych).
Obserwatorzy rynku prasowego potwierdzają, że rok 2004 przyniesie eskalację w walce na gadżety. Wskazują przy tym na dwa fakty - wejście na ten rynek "Gazety Wyborczej", największego dziennika w kraju (jesienią do "Gazety Telewizyjnej" dołączono trzy płyty - każda w blisko milionowym nakładzie) oraz systematyczny wzrost cen licencji, którego ukoronowaniem był ponad 1 milion złotych, jakie G+J zapłacił za "Pianistę" (płyta dołączona była do grudniowego numeru "Gali").
Z mniejszym entuzjazmem patrzą na epidemię tanich płyt DVD dystrybutorzy filmów. Tytuł dołączony do wysokonakładowego tygodnika lub gazety jest zwykle stracony na rynku detalicznym, ale też sprzedaż licencji daje jednorazowy zarobek w wysokości kilkuset tysięcy złotych.
Do puli dostępnej dla wydawców (w tej chwili około 2 tysiące tytułów) trafiają filmy, których dalsza sprzedaż w detalu nie rokuje większych nadziei. Przy średniej sprzedaży przeciętnych amerykańskich produkcji na poziomie 3-8 tysięcy płyt, jednorazowy kontrakt z wydawcą jest dla wielu dystrybutorów kuszący. Tym bardziej że na normalnym rynku tchnięcie drugiego życia w starszy tytuł kosztuje - trzeba obniżyć cenę lub wypromować go w inny kosztowny sposób, a spodziewany wzrost sprzedaży wcale nie jest pewny.
Sprzedaż licencji nie jest jedynie sposobem na podtrzymanie mizernych wpływów ze sprzedaży płyt. Niektórzy uważają inserty za zasiew, który przyczyni się do szybszego zbudowania solidnej i licznej bazy klientów na płyty DVD. Dziś odtwarzacz płyt DVD ma tylko nieco ponad 3% gospodarstw domowych w Polsce. Tanie płyty mają według niektórych zachęcać ludzi do zakupu tych urządzeń, tym bardziej że ich ceny spadają (nawet poniżej 300 złotych).
Inni podkreślają krótkowzroczność takiej polityki.
Należy do nich dyrektor generalny Warner Home Video Andrzej Łudziński. Jego firma jako jedyny duży dystrybutor filmowy konsekwentnie odmawia licencjonowania płyt na potrzeby wydawnictw prasowych.
Do niedawna opierał się także Imperial Entertainment reprezentujący m.in. wytwórnie: Walt Disney, Touchstone Pictures, Hollywood Pictures, 20th Century Fox i Metro-Goldwyn-Mayer. Jednak w końcu skapitulował.
Znawcy rynku zauważają, że wejście na rynek insertów tak mocnego gracza zwiastuje więcej atrakcyjnych tytułów i niższe ceny licencji.
"DVD to mocny gadżet i nie skończy się tak szybko jak CD" - ocenia Izabela Bochenek z Edipresse.
"Różnica cen jest zbyt duża, a klient dostaje nie składanki przebojów, ale pełnowartościowy produkt" - dodaje.