Drew Barrymore dosadnie o wstrzemięźliwości Andrew Garfielda
Andrew Garfield należy do zwolenników kontrowersyjnej metody aktorskiej opracowanej przez Lee Strasberga. Aktor korzystał z niej, gdy przygotowywał się do występu w dramacie "Milczenie" z 2016 roku. Jak ujawnił, aby wiarygodnie sportretować swojego bohatera - jezuickiego księdza - odmawiał sobie jedzenia i unikał seksu. "To było naprawdę fajne i dość dzikie, psychodeliczne wręcz doświadczenie" - zdradził laureat Złotego Globu. Teraz jego słowa postanowiła skomentować Drew Barrymore.
Drew Barrymore wydaje się być niewzruszona wyznaniem Garfielda, komentując je dosadnie: "No i?". Drew Barrymore i Ross Matthews postanowili odnieść się do słów Garfiela w 20. odcinku programu "The Drew Barrymore Show".
"Rozumiem taki rodzaj wstrzemięźliwości, praktykowałem go cały czas, kiedy byłem dwudziestolatkiem" - żartował Ross Matthews. "Czy coś jest ze mną nie tak, że pół roku nie wydało mi się aż tak długim czasem? Pomyślałam sobie: 'I co z tego'?" - skwitowała Barrymore.
Matthews stwierdził, że z tej konwersacji wyszedł im idealny nagłówek. "Drew może wytrzymać sześć miesięcy. Nic wielkiego".
Barrymore stwierdziła ponadto, że są tacy aktorzy jak Matthew McConaughey i Christian Bale, którzy potwierdzają, że ta metoda może przynosić pozytywne rezultaty. Podkreśliła, że rozumie takie podejście i przyznała, że sama zachowywała się w ten sposób, grając w "Szarych ogrodach". Na planie cały czas pozostawała w swojej roli.
Lee Strasberg, uczeń słynnego rosyjskiego wykładowcy i teoretyka aktorstwa Konstantego Stanisławskiego, opracował przed laty autorską metodę, która zakłada, że aktor powinien niemal dosłownie stać się bohaterem, w którego się wciela. Musi przejąć zwyczaje i sposób myślenia postaci. Do stosowania tzw. "metody" przyznaje się dziś wiele gwiazd kina. Korzystali z niej m.in. Jared Leto, Christian Bale czy Robert De Niro. Ten ostatni, zanim wszedł na plan kultowego "Taksówkarza", przez kilka miesięcy pracował właśnie w tej profesji.
Stosowanie metody bywa nierzadko krytykowane - przede wszystkim ze względu na potencjalne szkody, jakie może wyrządzić zdrowiu i psychice aktorów. Mówią o tym nawet jej zwolennicy. Lady Gaga ujawniła, że transformacja w bohaterkę filmu "Dom Gucci" doprowadziła u niej do wystąpienia ataków paniki. Niepochlebnie o metodzie wypowiadał się niedawno Mads Mikkelsen, który tego rodzaju skrajne podejście do aktorstwa określił wprost mianem "bzdurnego i pretensjonalnego". "To może zamienić się w istne szaleństwo. A co, jeśli masz zagrać seryjnego mordercę - przez dwa lata będziesz sprawdzać na własnej skórze, jak to jest?" - pytał retorycznie w rozmowie z magazynem "GQ".
Do grona zwolenników całkowitego przeistaczania się w graną przez siebie postać i przyjmowania jej nawyków należy m.in. Andrew Garfield, który w taki sposób przygotowywał się do występu w dramacie "Milczenie" w reżyserii Martina Scorsese. W głośnym filmie z 2016 roku wcielił się w jezuickiego księdza, który przybywa do ogarniętej prześladowaniami Japonii, by odnaleźć dawnego mentora i głosić Słowo Boże. Goszcząc w podcaście "WTF with Marc Maron" Garfield ujawnił, że chcąc wiarygodnie sportretować swojego bohatera, przez sześć miesięcy głodził się i powstrzymywał od aktywności seksualnej. "To było naprawdę fajne i dość dzikie, psychodeliczne wręcz doświadczenie" - zdradził.
Garfield przy okazji stanął w obronie kolegów po fachu stosujących metodę Strasberga. "Myślę, że pojawiło się sporo błędnych wyobrażeń na temat tego, czym w istocie jest aktorstwo metodyczne. Ludzie, którzy stosują 'metodę', wciąż grają - nie chodzi o to, aby zachowywać się jak dupek w stosunku do wszystkich wokół. Chodzi tak naprawdę o to, by w wyimaginowanych okolicznościach wcielania się w daną postać, zachować prawdę i autentyzm, mogąc przy tym porzucić tę postać, kiedy trzeba. Trochę mnie martwi to błędne przekonanie na temat 'metody'. Jeśli ktoś nazywa ją bzdurą, nie ma pojęcia, o czym mówi" - wyjaśnił aktor.