Dramat Travolty. Znów pomoże mu Tarantino?
Najnowszy film Johna Travolty "Fanatic" to finansowa klapa. Nikt nie chce oglądać 65-letniego gwiazdora jako kinowego maniaka. Ale i poprzedni jego tytuł "Gotti" nie spotkał się z uznaniem. Co dalej? Travolta chciałby zagrać u Quentina Tarantino, który już raz uratował jego karierę...
W dzień premiery w kinach film "Fanatic" w reżyserii Freda Dursta, z Travoltą w roli głównej, zarobił niewiele ponad... 3 tys. dolarów, choć był wyświetlany w 52 kinach. Oznacza to, że średnio produkcja przyniosła 60 dolarów na kino. W niektórych miejscach do kasy trafiło 10 dolarów. Największy zysk wykazało kino w Arena Cinelounge w Hollywood - 736 dolary.
W filmie Travolta gra kinowego maniaka, Moose'a, który ma obsesję na punkcie swego ulubionego filmowego gwiazdora (w tej roli Devon Sawa). Moose zaczyna śledzić aktora aż w końcu rujnuje mu życie. Aktor występuje z dziwaczną fryzurą i w hawajskiej koszuli. W filmie grają także Ana Golja, James Paxton, Jessica Uberuaga i Jacob Grodnik.
Poprzedni film Travolty - "Gotti", biografia słynnego amerykańskiego gangstera, również nie spodobał się widzom i krytykom. Film nie otrzymał żadnej pozytywnej oceny i przyniósł równie kiepski wynik finansowy...
Co dalej? Travolta chciałby powrócić pod skrzydła Quentina Tarantino, reżysera, który już raz uratował jego karierę. W latach 90., kiedy kolejne filmy gwiazdora "Gorączki sobotniej nocy " i "Grease" okazywały się niepowodzeniami, Tarantino zaproponował mu rolę płatnego mordercy Vincenta Vegi w swoim filmie "Pulp Fiction". Travolta powrócił na salony, zagrał w kilku superprodukcjach i stał się znowu postacią kultową.
Pora powrócić do Tarantino? Zdaniem Travolty - zdecydowanie tak. "Bardzo bym chciał zagrać w jego dziesiątym filmie - na 100 procent" - zadeklarował gwiazdor w jednym z wywiadów.
Co na to Tarantino? Na razie słynny reżyser zajęty jest promocją swojego najnowszego filmu "Pewnego razu w... Hollywood". Ale kto wie? Travolta - jak wyznał Tarantino - był jednym z jego ulubionych aktorów. I skoro zagrał w "Pulp Fiction" należy do - jak to określa sam reżyser - "rodziny" Tarantino. A rodzinie nie odmawia się przecież pomocy...