Dorota Pomykała: Pożeranie chwil
Dobrze zna smak sukcesu i porażki. Dlatego potrafi cieszyć się życiem.
Aktorstwo nigdy nie było w sferze jej marzeń. W rodzinnym domu Dorota Pomykała (56 l.) była największą rozrabiarą. Nigdy nie brakowało jej szalonych pomysłów. Była odważna i nieprzewidywalna. Twierdzi, że prawdopodobnie dlatego, że miała być... chłopcem. Ale w domu rządziła mama, a trzy córki - Urszula, Dorota i Danuta - wypełniały go radością, śpiewem i muzyką. Jednak żadna z nich nie myślała o tym aby występować na scenie.
Pani Dorota chciała być psychologiem, bo zawsze bardzo lubiła ludzi, uwielbiała z nimi rozmawiać. Ale stało się inaczej i została aktorką. W jej ślady poszła również jej młodsza siostra Danuta. Kiedy skończyła szkołę, pokochała ten zawód z wzajemnością i całkowicie mu się oddała. Nic nie było tak ważne jak praca. Całe swoje życie podporządkowała właśnie jej. Na początku swojej kariery, na planie filmu "Ojciec królowej", spotkała Jana Englerta. To była wielka fascynacja, która trwała kilka lat. Jednak z czasem każde z nich poszło w swoją stronę...
Postanowiła nie szukać już wielkiej miłości. Jej domem stał się Stary Teatr w Krakowie. To tam czuła i czuje się najbezpieczniej. Okazało się też, że jej psychologiczna pasja wcale się nie wypaliła. Aktorka dobrze pamiętała, jaki stres towarzyszył jej podczas egzaminów do szkoły teatralnej. Wpadła więc na pomysł, by połączyć przyjemne z pożytecznym. Postanowiła pomagać młodym ludziom rozładowywać to napięcie, ułatwić im życie. Dzięki temu mogła dzielić się z młodymi wiedzą o tym, co przecież tak doskonale zna.
Razem z młodszą siostrą Danutą otworzyła w Katowicach własne Studio Aktorskie i Policealną Szkołę Aktorską "Art Play". Przez obie szkoły przewinęło się wiele znanych już z ekranu nazwisk, m.in. Anna Guzik, Magdalena Kumorek i Sonia Bohosiewicz.
- Podczas przygotowań siedzę z nimi i proszę, żeby się na egzaminie nie bali Seniuk, Globisza, Stuhra czy innych profesorów. To tylko ludzie. Na ziemi nie ma bogów - opowiada.
Sama jest wyrozumiałym wykładowcą. Takim, który nie krzyczy. Kiedy nie jest zadowolona z tego, co zrobił student, mówi: fantastycznie, ale spróbuj jeszcze raz, inaczej. Delikatnie, ale jednak twardą ręką prowadzi trudną szkołę życia.
- Przygotowujemy do tego, że nie będzie łatwo. Nie oszukujemy. Jesteśmy nastawione na mówienie prawdy, choćby była gorzka - wyznaje, jak zawsze, bez ogródek. Sama nie raz musiała przełknąć gorzką pigułkę. Choćby wtedy, gdy na ekranie nie pojawiała się często. Ale jest silną kobietą i starała się tym nie przejmować. - Nie siedzę, nie psioczę, nie lamentuję, nie wydzwaniam, że taka jestem biedna i nieszczęśliwa. Dobrze czuję się sama ze sobą i mam co robić - wyznaje.
Aktorka nie myśli o przyszłości, o tym co będzie. Żyje dniem dzisiejszym i na tym się koncentruje. - Skupiam się na pożeraniu chwil, które mi się zdarzają, bo wiem, że one nie przyjdą drugi raz - mówi bez zawahania, z przekonaniem. Cieszy się, że po pracowitym okresie nastał czas wakacji, bo ona uwielbia podróżować i to wszędzie gdzie się da. - Mam fioła na tym punkcie. Uwielbiam Kretę. W ciągu wakacji potrafię tam być kilka razy, bo tak za nią tęsknię. Byłam tam ponad 25 razy, choć to taka malutka wyspa. Nigdy nie siedzę w kurorcie, biorę auto i podróżuję - tłumaczy.
W tym roku aktorka też tam leci. Będzie ze smakiem pożerać chwile.
DM