Reklama

Do lipca nie będzie żadnej dużej premiery kinowej?

Pandemia COVID-19 paraliżuje branżę filmową. Większość kin na świecie pozostaje zamknięta, kolejne premiery przesuwane są w czasie, a przyszłość wciąż jest niepewna. I nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić. „Uważam, że wszystkie duże premiery od teraz aż po początku lipca, na który zaplanowana jest premiera filmu 'Top Gun: Maverick', zostaną przesunięte. To jeden wielki bałagan” – mówi anonimowo portalowi „The Hollywood Reporter” szef jednej z wytwórni filmowych.

Pandemia COVID-19 paraliżuje branżę filmową. Większość kin na świecie pozostaje zamknięta, kolejne premiery przesuwane są w czasie, a przyszłość wciąż jest niepewna. I nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić. „Uważam, że wszystkie duże premiery od teraz aż po początku lipca, na który zaplanowana jest premiera filmu 'Top Gun: Maverick', zostaną przesunięte. To jeden wielki bałagan” – mówi anonimowo portalowi „The Hollywood Reporter” szef jednej z wytwórni filmowych.
Tom Cruise w scenie z filmu "Top Gun Maverick" /materiały prasowe

Jednym z najciekawszych obecnie pytań bez odpowiedzi jest to o los premiery najnowszego filmu o przygodach agenta Jamesa Bonda. Została ona zaplanowana na 2 kwietnia 2021 roku, jednak już pojawiają się głosy, że zostanie przełożona na jesień. Szefostwo studia MGM nabrało wody w usta i wciąż nie zostały podane żadne oficjalne informacje na ten temat. Niektórzy uważają jednak, że decyzja o przełożeniu premiery filmu "Nie czas umierać" z Danielem Craigiem w roli Bonda została już podjęta, trzeba jedynie poczekać na to, aż zostanie oficjalnie ogłoszona.

Reklama

Jeśli premiera filmu "Nie czas umierać" zostanie ponownie przesunięta, oznaczać to będzie, że na film o Bondzie trzeba będzie czekać w sumie już półtora roku. Pierwotnie miał on trafić do kin wiosną ubiegłego roku. Później premiera kilkukrotnie była przekładana. Na pojawienie się w kinach czekają też inne filmy, których premiery były przekładane. To m.in. "Ciche miejsce 2" (premiera zaplanowana na 23 kwietnia), "Czarna Wdowa" (7 maja, czy "Szybcy i wściekli 9" (28 maja). Do tego dochodzi jeszcze film "Venom 2: Carnage", którego ma trafić do kin 25 czerwca.

Jeśli sprawdzi się cytowana wyżej prognoza, wszystkie one zostaną przełożone na później, co sprawi, że przesuną się premiery kolejnych planowanych filmów. Żadne studio nie zaryzykuje bowiem premiery swojego filmu w dniu, w którym trafia do kin inny potencjalny hit. Weekendów w roku jest tylko pięćdziesiąt dwa, a filmów do rozdzielenia ich pomiędzy tymi weekendami - coraz więcej. Każde przesunięcie premiery filmu sprawia, że pula ta się powiększa.

"Przejście z 2020 do 2021 roku nie rozwiązało w magiczny sposób problemów, przed którymi od roku stoi branża kinowa. Te same siły, które wpływały na dotychczasowe decyzje biznesowe studiów filmowych, będą miały na nie wpływ także i teraz. Są widoki na poprawę sytuacji kin, ale przyszłość to wielka zmienna" - ocenia analityk Paul Dergarabedian w rozmowie z "The Hollywood Reporter".

Wtóruje mu analityk Eric Hander. "W pierwszym kwartale tego roku kina zanotują 90-procentowy spadek wpływów w stosunku do roku poprzedniego" - uważa. Jego zdaniem sytuacja poprawi się w drugim kwartale roku, ale kina nadal będą musiały liczyć się ze spadkiem wpływów w stosunku do lat poprzednich. 

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy