Długie brawa na premierze "Smoleńska"
Kilkuminutowymi brawami zakończyła się premiera filmu "Smoleńsk" w reżyserii Antoniego Krauzego, która odbyła się w poniedziałkowy wieczór w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej w Warszawie. Obecni byli m.in. prezydent Andrzej Duda, premier Beata Szydło, prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Na premierę filmu przybyli także m.in. członkowie rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, twórcy filmu, marszałek Senatu Stanisław Karczewski oraz ministrowie, w tym wicepremier, minister kultury Piotr Gliński, wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki, szef MON Antoni Macierewicz. Producent filmu Maciej Pawlicki podkreślił, że "film powstał dzięki ludziom, którzy bardzo chcieli, by powstał".
Film osnuty jest wokół wydarzeń z 10 kwietnia 2010 r. - katastrofy prezydenckiego samolotu, który leciał do Smoleńska. Na pokładzie TU-154 była polska delegacja, zmierzająca do Katynia. Wszyscy pasażerowie zginęli na miejscu. W filmie młoda dziennikarka Nina rozpoczyna śledztwo - usiłuje dowiedzieć się, jakie były przyczyny katastrofy prezydenckiego samolotu. Pojawia się scena, w której prezydencki samolot wybucha, rozpada się w powietrzu, po czym zniszczona maszyna uderza w ziemię.
"Nie mogłem dłużej zgodzić się na te kłamstwa, które słyszeliśmy wokół tej sprawy. Ten film jest protestem przeciwko manipulacjom prawdą" - powiedział Krauze tuż przed poniedziałkową premierą. "To film fabularny, z tym, że wszystko, co dotyczy katastrofy było oparte na faktach" - zaznaczył, dodając, że swój film realizował na podstawie pracy "prawdziwych ekspertów - zarówno komisji parlamentarnej pod kierownictwem Antoniego Macierewicza, jak i konferencji smoleńskich". "Korzystając z ich wiedzy, przedstawiłem to, co wydaje się dziś niepodważalne" - mówił.
Jak przekonywał reżyser, "jest takie stanowisko, że wszystko w tej sprawie zostało ustalone i żadne nowe fakty niczego nie zmienią". "Bardzo zależało mi, by ludzie nie wierzyli, że wszystko zostało ustalone, a jeśli pojawiają się nowe fakty, żeby zastanowili się, co się za tym kryje" - dodał. "To nie jest polityka - to niechęć do kłamstwa (...) Żyję w wolnej Polsce i nie mam ochoty uczestniczyć w kłamstwie, a to jest tego typu sprawa, w której nikt nie może być obojętny". Krauze przyznał także, że "Smoleńsk" jest jego ostatnim filmem w karierze.
Jak ocenił po projekcji filmu Jan Żaryn, historyk i senator, "ten film powinni zobaczyć wszyscy Polacy". "Choćby dlatego, żeby przypomnieli sobie, jak to było. Odbieram ten film zarówno w kategoriach filmu dokumentalnego, jak i filmu fabularnego. Sama nagromadzona tam wiedza niech będzie powszechną, ponieważ nam się to należy, jako narodowi" - zauważył. Jak dodał, największe wrażenie zrobiło na nim "to, co w niebie się zdarzyło". "Długa jeszcze droga przed nami, żebyśmy zorientowali się, jako społeczeństwo polskie, jak do tego doszło" - zaznaczył.
Aktor Jerzy Zelnik, występujący w "Smoleńsku", powiedział, że "to film, który mówi tyle prawdy, ile na razie jest w naszym zasięgu". "To film z gatunku literatury faktu, paradokumentalnego. Nie oczekujemy po nim nagród na festiwalach filmowych. To film, który ma odkłamać współczesną polską historię" - skomentował.
Joanna Lichocka, posłanka i członkini Rady Mediów Narodowych dodała, że obraz "jest ciekawą próbą zmierzenia się z tym tematem". "To bardzo ważne, by Polacy mogli oglądać także takie filmy fabularne. To wstrząsający temat, są sceny chwytające za serce" - oceniła.
O swoich wrażeniach z pokazu "Smoleńska" mówiła także minister edukacji narodowej Anna Zalewska. "Dzięki filmowi katastrofa smoleńska stała się tematem społecznym. Metamorfoza dziennikarki była szczególnie ważnym elementem - na postaci Niny pokazano, jak tamto wydarzenie zmieniło nawet tych, którzy uczestniczyli w manipulacjach" - powiedziała. Jej zdaniem to film, który powinni zobaczyć polscy uczniowie.
"Bardzo często słyszę pytania, czy o katastrofie smoleńskiej powinno się mówić na lekcjach historii. To wszystko się wydarzyło, w związku z czym trzeba o tym mówić. Mam nadzieję, że w przyszłości poznamy całą prawdę na temat tamtych wydarzeń" - dodała. Zdaniem szefowej resortu edukacji "Smoleńsk" - film fabularny - może być traktowany również jako obraz edukacyjny, biograficzny, dokumentalny.
Otwierając poniedziałkową uroczystość Jan Pospieszalski, publicysta i autor programów telewizyjnych i radiowych, powiedział, że "Smoleńsk zmienił nasze życie". "Najboleśniej i najtragiczniej doświadczyli tego bliscy ofiar. Ale również my wszyscy - zarówno ci, którzy uznali, że ważne jest, abyśmy wiedzieli, co się stało, jak i ci, którzy od pierwszych chwil uważali, że już wszystko wyjaśniono - my wszyscy żyjemy w nowej rzeczywistości" - podkreślił.
Film trafi na ekrany polskich kin 9 października. "Smoleńsk" powstał na podstawie scenariusza autorstwa Antoniego Krauzego, Macieja Pawlickiego, Tomasza Łysiaka i Marcina Wolskiego; w roli prezydenta Lecha Kaczyńskiego wystąpił Lech Łotocki; Marię Kaczyńską zagrała Ewa Dałkowska. W filmie występują także m.in. Beata Fido, Aldona Struzik, Jerzy Zelnik, Katarzyna Łaniewska, Marek Bukowski, Maria Gładkowska, Dominika Figurska, Anna Samusionek, Redbad Klynstra oraz Andrzej Mastalerz.
Termin realizacji zdjęć do obrazu przekładano kilkakrotnie. Prace nad filmem rozpoczęły się w 2013 r. w Warszawie; ostatecznie główny okres zdjęciowy rozpoczął się w lutym 2015 r. Honorowy patronat nad filmem "Smoleńsk" odjął prezydent Andrzej Duda.