"Dirty Dancing": Jennifer Grey ujawnia nowe informacje na temat kontynuacji
62-letnia Jennifer Grey ponownie wcieli się w rolę Frances "Baby" Houseman w długo oczekiwanej kontynuacji klasycznego filmu z 1987 roku pt. "Dirty Dancing". Gwiazda ujawniła, że nie będzie jedyną znajomą twarzą, którą zobaczą widzowie.
"To się dzieje" - powiedziała aktorka, cytowana przez portal "Deadline". "'Baby' jest o kilka lat starsza. Zobaczysz też kilka innych postaci z oryginału" - dodała. "To trudne, a także ekscytujące" - podkreśliła.
Jennifer Grey zdradziła również, że bohaterowie sequelu pojawią się dobrze znanych fanom "Dirty Dancing" lokacjach. Zapowiedziała powrót do resortu Kellermana.
Aktorka wypowiedziała się także na temat ewentualnego powrotu postaci Johnny'ego Castle'a, w którego brawurowo wcielał się Patrick Swayze. Przypomnijmy, że aktor zmarł w 2009 roku.
"Wszystko, co mogę powiedzieć - nie można zastąpić nikogo, kto odszedł - nigdy nie próbuj powtarzać niczego, co jest tak magiczne. Po prostu szukaj czegoś innego" - podkreśliła. Jednocześnie reżyser Jonathan Levine zdradził, że Johnny nadal będzie częścią fabuły.
Mimo że oryginalne 'Dirty Dancing' zawsze było jednym z moich ulubionych filmów, nigdy nie przypuszczałem, że kiedyś wyreżyseruje sequel" - przyznał Jonathan Levine, dodając, że podczas pracy nad scenariuszem "zakochał się w bohaterach (nowych i starych)".
Twórca sequela "Dirty Dancing" ujawnił, że w nowym filmie usłyszymy nie tylko oryginalne piosenki, ale twórcy sięgną też do innych gatunków muzycznych, m.in. hip-hopu lat 90. Levine obiecał jednak fanom "Dirty Dancing", że "nie zniszczy ich dzieciństwa".
Jon Feltheimer, dyrektor generalny Lionsgate, zapowiedział, że sequel "Dirty Dancing" będzie "nostalgicznym, romantycznym filmem, na który czekają wszyscy fani tego ikonicznego tytułu". Stwierdził przy okazji, że była to "jedna z najgorzej strzeżonych tajemnic w Hollywood".
