Debiutanci "czują" rzeczywistość
Małgorzata Szumowska i Janusz Zaorski, jurorzy tegorocznego festiwalu w Gdyni, uważają, iż debiutantów, którzy pokazali swoje filmy w konkursie łączy "uczulenie na rzeczywistość". W tym roku na gdyńskim festiwalu zadebiutowało aż 12 reżyserów: Maciej Pieprzyca, Artur Urbański, Marek Bukowski, Marcin Krzyształowicz, Przemysław Wojcieszek, Jarosław Marszewski, Denijal Hasanovic, Greg Zgliński, Marek Żydowicz, Mariusz Front, Dariusz Zawiślak i Grzegorz Lipiec.
"Każdy z młodych twórców robi zupełnie inne kino. Ich filmy zwracają się jednak ku rzeczywistości, wykorzystując do tego np. formy dokumentalne czy paradokumentalne. Jeszcze dwa lata temu czegoś takiego nie było" - powiedziała Małgorzata Szumowska, autorka "Szczęśliwego człowieka".
Janusz Zaorski również przyznaje, że młodzi "są uczuleni na współczesność". Jego zdaniem, debiutanci na przełomie XX i XXI wieku mają nieco lepsze warunki, niż ich poprzednicy - nowocześniejsze kamery, sprzęt oświetleniowy. Samo zrobienie filmu stało się również tańsze - przykładem tego na gdyńskim festiwalu jest np. film Grzegorza Lipca "Że życie ma sens", który kosztował zaledwie 2,5 tysiąca złotych.
Inny film, "Portret podwójny" Mariusza Fronta, jest natomiast przykładem fascynacji kamerą. "Można teraz z kamerą dotrzeć wszędzie, zarejestrować autentyczne ludzkie reakcje" - mówi reżyser.
Greg Zgliński, reżyser-debiutant, który pokazał w Gdyni film "Na swoje podobieństwo", zwrócił jednak uwagę, że decydenci dający pieniądze na filmy, preferują utwory odtwarzające rzeczywistość, nie kreujące ją.
Zdaniem Janusza Zaorskiego, w przyszłym roku można się spodziewać jeszcze większej liczby debiutów niż w tym. Tegoroczne filmy reżyser ocenia zarówno jako "znaczące pozycje", jak i "fatalne". Zaorski postuluje również, by rozważyć, czy w kolejnych latach nie powinno być festiwalowej preselekcji.