Reklama

David Strathairn: Zaczynał jako klaun

Przez pierwsze lata swej kariery aktorskiej był kojarzony przede wszystkim z charakterystycznymi rolami na drugim planie. Dzięki roli w filmie George'a Clooneya udało mu się jednak awansować do pierwszej ligi. Nominowany do Oscara za "Good Night and Good Luck" David Strathairn 26 stycznia 2019 roku skończył 70 lat.

Przez pierwsze lata swej kariery aktorskiej był kojarzony przede wszystkim z charakterystycznymi rolami na drugim planie. Dzięki roli w filmie George'a Clooneya udało mu się jednak awansować do pierwszej ligi. Nominowany do Oscara za "Good Night and Good Luck" David Strathairn 26 stycznia 2019 roku skończył 70 lat.
David Strathairn z pucharem Volpi za rolę w "Good Night and Good Luck" /Associated Press /East News

Swoją karierę rozpoczął od pracy jako... klaun. Fachu uczył się w prestiżowym Ringling Bros. and Barnum & Bailey Clown College, a później występował wraz z wędrownym cyrkiem. Dla kina odkrył go John Saylas, który obsadził go w małej roli w swoim debiucie "Return of the Seacaucus Seven". Obaj spotkali się w czasach liceum, a gdy reżyser przygotowywał się do realizacji filmu, przypadkiem wpadł na Strathairna, który akurat grał w lokalnym teatrze.

Po tej roli pojawiły się kolejne propozycje. Przez lata Strathairn stał się aktorem charakterystycznym, wcielającym się zwykle w belfrów, profesorów lub terapeutów. U Saylesa występował jeszcze sześć razy. W roli głównej został przez niego obsadzony tylko raz - podczas ich ostatniej współpracy przy okazji thrillera "W zawieszeniu" (1999). Wcielił się w rybaka, który wraz ze swoją dziewczyną i jej córką musi ukrywać się przed mordercami jego brata.

Reklama

Od łatki charakterystycznego aktora drugiego planu uwolnił go na moment George Clooney, który obsadził go w roli głównej w swoim drugim projekcie reżyserskim pod tytułem "Good Night and Good Luck" (2005). Strathairn wcielił się w dziennikarza Edwarda R. Murrowa, który w latach 1953-1954 prowadził prywatną wojnę z republikańskim senatorem Johnem McCarthym. Polityk stał na czele komisji badającej wpływy komunistów w Stanach Zjednoczonych. Aktor nie ukrywał, że przesłanie filmu było mu bardzo drogie. Podczas wywiadów wyliczał idee, o które walczył Murrow: demokrację, wolność słowa oraz uznanie zawodu dziennikarza.

Film okazał się jedną z najważniejszych produkcji 2005 roku. Triumfował w Wenecji, gdzie Clooney wraz ze swoim stałym współpracownikiem Grantem Heslovem otrzymali nagrodę za scenariusz. Strathairna wyróżniono z kolei Pucharem Volpi dla najlepszego aktora. Później posypały się nominacje do najważniejszych wyróżnień - cztery do Złotych Globów, sześć do BAFTA i tyle samo do Oscarów. Strathairn w każdym z wyścigów przegrywał z Philipem Seymurem Hoffmanem, który zbierał wszystko za sprawą tytułowej roli w biograficznym dramacie "Capote" Bennetta Millera.

Korzystając z rozpoznawalności zyskanej po swojej pierwszej (i póki co jedynej) nominacji do Oscara Strathairn mógł dołączyć do jednej z kinowych franczyz. Wybrał serię o Jasonie Bourne'ie. Od jej trzeciej części, "Ultimatum Bourne'a" (2007), wciela się w zastępcę dyrektora CIA Vosena, który za wszelką cenę stara się schwytać zbiegłego agenta. Jego bohater był jednym z głównych antagonistów w historii. Strathairn powtórzył swą rolę w spin-offie pod tytułem "Dziedzictwo Bourne'a" (2012). Jego wątek nie został jednak pociągnięty w kolejnej części cyklu.

Uwagę krytyków przykuła jego drugoplanowa rola w zrealizowanej dla telewizji HBO biografii "Temple Grandin". Film opowiadał o autystycznej dziewczynie, która zrewolucjonizowała rolnictwo, wprowadzając bardziej humanitarny sposób traktowania zwierząt rzeźnych. Strathairn, zgodnie ze swoim emploi, wcielił się w nauczyciela i mentora bohaterki. Za swoją rolę otrzymał nagrodę Emmy oraz nominację do Złotego Globu.

Aktor dzieli swój czas na mniejsze większe projekty. Do drugiej grupy zdecydowanie należy "Lincoln" (2012) Stevena Spielberga, opowiadający o staraniach tytułowego prezydenta o jak najszybsze zakończenie wojny secesyjnej. Strathairn wcielił się w Williama Sewarda, sekretarza stanu w jego administracji. W 2014 roku aktor dołączył do obsady blockbustera "Godzilla" Garetha Edwardsa, gdzie zagrał wojskowego starającego się pokonać (z małą pomocą Godzilli) siejącego zniszczenie w amerykańskich miastach potwora MUTO. Aktor ma powtórzyć rolę w tegorocznej superprodukcji "Godzilla II: Król potworów", gdzie tytułowa przerośnięta jaszczurka zmierzy się z aż trzema ogromnymi monstrami.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: David Strathairn
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy