David Lynch nie chce oglądać nowej "Diuny"
Ekranizacja "Diuny" Franka Herberta, nad którą pracuje obecnie Denis Villeneuve, to bez wątpienia film, na który czekają tysiące widzów na całym świecie. Do tego grona nie należy jednak David Lynch, który w wywiadzie dla portalu "The Hollywood Reporter" przyznaje, że jego zainteresowanie filmem Villeneuve'a jest zerowe.
Wszystko przez to, że reżyser ma nieprzyjemne wspomnienia związane z jego ekranizacją kultowej książki Herberta. David Lynch nakręcił "Diunę" w 1984 roku.
"Moje zainteresowanie 'Diuną' jest zerowe. To dla mnie łamiące serce wspomnienie. Mój film był niewypałem, a ja nie miałem kontroli nad jego finalną wersją. Powtarzałem to już miliony razy. To nie był film, jaki chciałem nakręcić" - mówi Lynch o swojej "Diunie" z 1984 roku.
"Bardzo lubię niektóre jej fragmenty, ale dla mnie była to całkowita klęska" - dodaje legendarny reżyser, uściślając, że nie zamierza oglądać żadnej innej ekranizacji powieści Herberta.
W tym samym wywiadzie Lynch zdradza, jak spędza czas podczas przymusowej kwarantanny. Zapewnia, że bardzo dobrze ją znosi, bo lubi być odizolowanym od świata.
"Mam wiele projektów, nad którymi mogę pracować w pojedynkę. Kwarantanna zatrzymała wszelkie prace, które należy wykonywać razem z innymi osobami. Zmusiła nas do robienia tego, co jesteśmy w stanie zrobić sami. Eksperymentuję z muzyką, z każdym rodzajem filmu, jaki można zrobić za pomocą komputera, mogę rzeźbić w drewnie, mogę malować. Myślę, że minie dużo czasu, zanim znów będzie można pracować z dużą ekipą filmową. W tej chwili to zbyt niebezpieczne. Nie sądzę, bym zrobił jakichś film, zanim wymyślona zostanie szczepionka" - ocenia Lynch.
Reżyser odniósł się również do pogłosek, że pracuje nad nowym serialem dla Netfliksa. I zaprzeczył, że coś takiego ma miejsce. Ale dla użytkowników tej platformy ma propozycję. "Na Netfliksie jest dostępny mój film krótkometrażowy 'What Did Jack Do?'. To świetny film o małpce. To coś, co musicie zobaczyć. Pomoże wam przetrwać kwarantannę" - mówi reżyser.
Lynch przyznaje, że gdyby miał wybór pomiędzy nowym filmem, a serialem, wybrałby tę drugą opcję. "Pomijając blockbustery, reszta filmów ma problem. Filmy artystyczne nie mają szans. Trafiają do kin na tydzień, wyświetlane są w małych salach, a potem od razu trafiają na serwisy VOD. Doświadczanie ich na dużych ekranach przepadło. Przepadło, ale nie zostało zapomniane" - kończy autor "Miasteczka Twin Peaks".