Dave Franco wchodzi do gry
- Chciałem zagrać w jakimś romantycznym projekcie, który nie byłby standardowy. "Nerve" jest właśnie takim filmem - to historia miłosna, ale nie znajdziecie w niej praktycznie nic typowego - wspomina Dave Franco, odtwórca roli Iana w filmie w reżyserii Henry'ego Joosta.
Pierwsze spotkanie Iana z Vee (Emma Roberts) przypomina intensywną randkę w ciemno, tyle że została ona zaaranżowana przez anonimowych obserwatorów, którzy również biorą udział w grze.
Ian zaczął grać w Nerve z powodów, których nie chce - lub nie może - wyjawić. Dlatego stara się skupiać wyłączanie na zwycięstwie w grze. Nie jest to jednak takie proste, szczególnie, kiedy podczas jednego z wyzwań podchodzi do niego piękna dziewczyna i zaczyna go całować... Między Ianem i Vee wyraźnie iskrzy. Im dłużej jednak razem grają, tym bardziej Ian czuje się z nią związany i tym bardziej się o nią martwi, nie chcąc, by Vee stało się coś złego.
Ian to charyzmatyczny bad boy, Dave Franco specjalnie do roli nauczył się prowadzić motocykl. Wiele wyzwań rzucanych mu w grze związane są właśnie z jazdą na motorze. "Nie miałem zbyt dużo czasu, by w pełni opanować jazdę na motocyklu, więc nie czułem się do końca pewnie, ale była to jednocześnie bardzo fajna zabawa" - wspomina aktor. - "Nigdy bym nie wyjechał takim motocyklem na normalną drogę, ale gdy jeździłem po pustym parkingu samochodowym, czułem się jak Evel Knievel!".
Nie to było jednak dla Franco największym wyzwaniem na planie "Nerve". W jednej scenie Ian zostaje zmuszony do zaśpiewania pięknej kobiecie serenady. Nie trzeba chyba dodawać, że tą kobietą jest Vee. "Bałem się tego najbardziej, ponieważ nie mam zbyt dobrego głosu do śpiewania" - wyznaje Franco.
"Uznałem jednak ostatecznie, że mój bohater zrobi z siebie głupa i będzie dzięki temu jeszcze bardziej czarujący - Ian całkowicie oddaje się piosence, mimo że ma koszmarny głos, więc ja też dałem z siebie wszystko" - mówi z uśmiechem aktor. - "Wyszła nam bardzo fajna scena. Ale nie chciałbym więcej śpiewać w filmach".