Danuta Szaflarska: Już prawie 100 lat
Jest tak pełna życia i energii, że chyba dożyje 200 lat! - przyznaje Dorota Kędzierzawska, reżyser filmu "Pora umierać". My życzymy Danucie Szaflarskiej wszystkiego najlepszego z okazji 99. urodzin.
Tak naprawdę nazywa się Zofia Danuta Szaflarska, ale swojego pierwszego imienia nie używa. Czyżby nie lubiła Zosiek? Tego nie dowiemy się nigdy, tak jak nigdy nie będziemy mieć pewności, kiedy przyszła na świat - 20 lutego 1915 roku, czy może nieco wcześniej - szóstego?
Tę drugą datę podała do wiadomości w filmie "Inny świat" (2012) Doroty Kędzierzawskiej - opowieści o niej samej, jej młodości, świecie pięknym i dalekim, którego już nie ma. Może woli szóstki? Na szczęście damy mają prawo do tajemnic, a w to, że pani Danuta jest pierwszą damą polskiego kina, nikt nie wątpi.
Przepiękne, roześmiane oczy. Grono zachwyconych nią przyjaciół - aktorów, reżyserów, zwykłych ludzi. Żywa mimika, spokojny głos i wdzięk dziewczynki. Po pani Danucie nie widać wieku. Choć przyszła na świat niemal 99 lat temu w Kosarzyskach koło Piwnicznej Zdroju, czas stoi dla niej w miejscu.
- Tylko tej mojej wsi nie ma. No dobrze, jest, ale inna. To już nie jest to cudowne, zaczarowane miejsce mojej młodości - wspomina.
Pamięta zresztą dużo. 18 czerwca 1939 r. zagrała w pokazie dyplomowym Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej, na scenie Teatru Narodowego. Występowała w Teatrze na Pohulance w Wilnie (1939-41), teatrze podziemnym (1942-43) i frontowym AK (1943-45). Walczyła w powstaniu jako łączniczka.
Mówi o tamtych czasach: - Miałam to szczęście, że nikt z moich najbliższych nie zginął ani nie został ranny, ale gdy przypominam sobie czas powstania warszawskiego, to trudno mi dziś zrozumieć, jak udało nam się przetrwać tę gehennę aż 63 dni. Okazuje się, że człowiek jest w stanie przywyknąć do wszystkiego.
I dodaje: - Nie jestem jednak z tych, którzy żyją przeszłością. Rzeczywiście, widać po niej, jak bardzo kocha życie i to, co jest. Dzisiaj gra w zespole warszawskiego Teatru Rozmaitości.
- Kiedy miałam 95 lat, Grzegorz Jarzyna zapytał mnie, czy bym nie przyszła do jego teatru, Teatru Rozmaitości, na etat. Powiedziałam, że nie tylko się zgadzam, ale jestem szczęśliwa - opowiada. Magiczne i zaczarowane są spektakle oraz filmy z jej udziałem ("Pokłosie", "Egzekutor", "Pożegnanie z Marią", "Diabły, diabły", "Skarb", "Zakazane piosenki"). Legendarne - poczucie humoru.
Pamiętają państwo scenę z filmu "Pora umierać", w której z wdziękiem smarkuli na prośbę lekarki: - Niech się rozbierze, odpowiada: - Niech się pocałuje w d...? Bardzo to kontrastuje z powagą Haliny z "Zakazanych piosenek".
Dzisiaj mówi o tamtej roli: - Ja nie śpiewałam, ja płakałam, odwracając filmowy cytat: - Ja nie płaczę, ja śpiewam - a więc słowa, które jej bohaterka wypowiada, zalana łzami, nucąc "Tę piosenkę, tę jedyną".
Pani Danucie do twarzy jest ze wszystkim. Czy ma receptę na szczęście? - Staram się zachować naturalność - twierdzi. - Nie ma sensu ukrywać na siłę wieku. Wszelkie próby odmładzania się podkreślają tylko, że się jest starym. Trzeba się normalnie, spokojnie starzeć. Każdy wiek ma swoje radości!
Maciej Misiorny