Reklama

Danny Trejo: Najczęściej zabijany aktor na ekranie

Ten rok zaczął się dla niego dobrze. W rankingu najczęściej zabijanych na ekranie aktorów Danny Trejo wreszcie pokonał Christophera Lee. Zginął bowiem 65 razy, podczas gdy jego konkurent 60 razy. Wciąż jednak uważa, że lepiej umieć żyć.

Ten rok zaczął się dla niego dobrze. W rankingu najczęściej zabijanych na ekranie aktorów Danny Trejo wreszcie pokonał Christophera Lee. Zginął bowiem 65 razy, podczas gdy jego konkurent 60 razy. Wciąż jednak uważa, że lepiej umieć żyć.
Danny Trejo chce założyć szkołę aktorską /David Livingston /Getty Images

Sławę temu urodzonemu w Los Angeles aktorowi pochodzenia meksykańskiego przyniosła rola w filmie Roberta Rodrigueza "Desperado". Teraz pierwsze miejsce w rankingu najczęściej zabijanych aktorów.
Według serwisu IMDb, Danny Trejo na przestrzeni swojej trwającej 40 lat kariery pojawił się w dokładnie 398 produkcjach filmowych i telewizyjnych.
Serwis "Buzz Bingo" wyliczył, że aktor zginął w nich aż 65 razy. Oprócz niego na liście znaleźli się jeszcze Christopher Lee z 60 śmierciami oraz Lance Henriksen, który ginął 51 razy.
Na kolejnych miejscach listy znajdziemy: Vincenta Price'a (41), Dennisa Hoppera (41), Borisa Karloffa (41), Johna Hurta (39), Belę Lugosiego (36), Toma Sizemore'a (36) i Erica Robertsa (35).
On sam ma do tego zdrowy dystans, bo choć lubi podkreślać, że umierania uczył go sam De Niro i że nie każdy umie zagrać trupa, to jednocześnie otrzymanemu tytułowi nie poświęca przesadnej uwagi. Równie ważne jest dla niego jedzenie. Zwłaszcza tacos. Jego tacos.

Reklama

"Zagrałem chyba w 300 filmach, w marcu wychodzi moja książka kucharska, mam kawiarnię i siedem barów z tacos. Wciąż też pracuję jako doradca narkotykowy i zajmuję się autystycznymi dziećmi" - wylicza Danny, nie zapominając o tym, żeby przy okazji zareklamować sieć swoich barów zapewnieniem, że wykorzystuje w nich stare rodzinne przepisy, babci i mamy.
Najlepsze zachowuje jednak na koniec.

"Chcę założyć szkołę aktorską" - oświadcza. I jakkolwiek może wydać się to szalone, nikt nie ma wątpliwości, że ta deklaracja nie jest deklaracją bez pokrycia. Zwłaszcza że od dekady ma własną wytwórnię płytową. A zaczęło się identycznie, od słów: "Chcę mieć".

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Danny Trejo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy