Reklama

Daniel Radcliffe niewinny

Daniel Radcliffe poprosił fanów, by nie obwiniali go o przesunięcie daty premiery "Harry Potter i Książę Półkrwi" na lipiec 2009. Młody aktor twierdzi, że sam dowiedział się o tym na dobę przed resztą świata.

Radcliffe tłumaczył się tak na spotkaniu z cyklu "Times Talk" w gazecie "New York Times". Opowiadał o pracy na planie ostatniej części o Harrym Potterze.

Sprzedał też kilka rewolucyjnych szczegółów, jak na przykład to, że najmroczniejsze sceny filmu to te z udziałem Dumbledore'a i Voldemorta, a trochę humoru wprowadza postać Rona.

Co do Ruperta Grinta, to Daniel opowiedział, jak to przy scenie pierwszego pocałunku Rona z Lavender, stał z tyłu, nieustannie się śmiejąc. Podobno liczył na to, że tym prostym sposobem rozkojarzy kolegę. Źródła jak na razie nie donoszą, czy mu się udało.

Reklama

Daniel przyznał, że doskonale mu się pracowało z Jessi Cave, czyli Lavender Brown.

Gwiazda serii o Harry Potterze wytłumaczyła swoją koleżankę z planu - Emmę Watson, która zastanawiała się, czy grać w kolejnych filmach. Daniel stwierdził, że przyczyną nie były pieniądze,a edukacja. Młoda aktorka po wielu latach spędzonych na planie stwierdziła, że chciałaby spokojnie skończyć szkołę. Zwłaszcza, że kolejne dwie części Harry'ego Pottera, to kolejne trzy lata wyjęte z życiorysu.

"Harry Potter i Insygnia Śmierci" zostaną bowiem podzielone na dwie części. Produkcja ma ruszyć w lutym przyszłego roku. Daniel Radcliffe przyznał, że najbardziej czeka nie na finałową bitwę, ale na wędrówkę Pottera przez las (patrz rozdział trzydziesty czwarty).

Zdradził, że w scenariuszu przewidziano miejsce dla Syriusza Blacka, więc młody aktor ma szanse ponownie pojawić się u boku weterana angielskiej sceny - Gary'ego Oldmana.

Comingsoon.net
Dowiedz się więcej na temat: Potter | aktor | times | niewinny | Harry Potter | Daniel Radcliffe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy