Nie miał sobie równych - ani na planie filmowym, ani na salonach, gdzie lubił brylować.
W jego życiu wszystko zawsze działo się szybko i w sposób nie do końca uporządkowany, często niezgodnie z planem. Miał się urodzić w Warszawie, bo tu mieszkali jego rodzice: Klementyna i Franciszek Olbrychscy. Jednak gdy po Powstaniu Niemcy wypędzili cywilów z miasta, rodzina z 5-letnim synkiem Krzysiem (starszym bratem Daniela) wyruszyła na tułaczkę. Zatrzymali się u kuzynów w dworku w Czerniewie. "Bryczką zawieziono mamę do Łowicza i tam przy świecach się rodziłem" - opowiada aktor. Wkrótce chłopcy z matką zamieszkali w Drohiczynie u jej rodziców, a ojciec wrócił do stolicy.
Był, łagodnie mówiąc, żywym dzieckiem. Uprawiał szermierkę, biegi, boks i judo. Odnosił sukcesy, ale nie wszystkie cieszyły rodzinę. Miał 8 lat, gdy za wygraną w szkolnych zawodach w czwórboju dostał medal z wizerunkiem Stalina. Babcia oświadczyła: "Ze Stalinem przy stole siadał nie będziesz. Jak tego nie zdejmiesz, nie dostaniesz obiadu!". Nie chciał rozstać się z trofeum, więc dostał w twarz.
Do liceum chodził już w Warszawie, gdzie rodzina zamieszkała razem w 1956 r. W szkole wypatrzył go Andrzej Konic. Szukał młodych wykonawców do inscenizacji "Kwiatów polskich". W Młodzieżowym Studiu Poetyckim Daniel debiutował w grudniu 1961 r. Występował przed kamerami dwa razy w miesiącu, w programach na żywo, m.in. z Magdaleną Zawadzką i Markiem Perepeczko. Bawiło go to, ale... "Nie byłem zdecydowany, czy zostać gwiazdą filmową, czy mistrzem olimpijskim" - wspominał. Postawił jednak na szkołę teatralną. Już na pierwszym roku zauważył go Andrzej Wajda. "Albinos, cholera" - stwierdził, ale powierzył mu główną rolę w "Popiołach".
Na planie imponował nie tylko grą, ale też sprawnością fizyczną i odwagą godną kaskadera oraz umiejętnościami jeździeckimi, które ćwiczył pod okiem trenera kadry rotmistrza Wiktora Olędzkiego. Wtedy zakochał się w koniach. Pewność siebie, ułańską fantazję i potrzebę zwracania na siebie uwagi miał zawsze. Kilka lat później, by mieć efektowne entrée, na uroczystą imprezę w hotelu Victoria wjechał konno, ubrany w smoking. "(...) reflektory skierowały się na nas i ja już nic nie widziałem. I koń też nie. Orkiestra zagrała bardzo głośno. Koń stanął dęba między stoliczkami. Nie wiedziałem, na co opadnie" - wspomina. Ostatecznie nikogo nie stratował.
Po "Popiołach" świat filmowy stanął przed nim otworem, a kariera nabrała tempa. Na studia już nie wrócił, eksternistyczny egzamin aktorski zdał sześć lat później. Od napływających zewsząd propozycji i zaszczytów zaszumiało mu w głowie. Trudno się dziwić - o mały włos za "Krajobraz po bitwie" nie dostał Złotej Palmy w Cannes (przegrał jednym głosem z Marcello Mastroiannim)! U szczytu popularności przekonał się jednak, że łaska widza na pstrym koniu jeździ. Gdy gruchnęła wieść, że zagra Kmicica, stał się obiektem licznych ataków. Nie mógł nawet spokojnie jechać tramwajem. Po premierze malkontentom zrzedły miny, a jego uznano na festiwalu w Gdańsku za najlepszego aktora. Miał wątpliwości, czy grać w "Ziemi obiecanej". "Nigdy nie byłem tak niepewny. A brak pewności powoduje, że nie gra się porywająco" - mówił. Nie mógł bardziej się mylić. Rola Borowieckiego okazała się majstersztykiem, film - arcydziełem.
"Filmy filmami, ale ustalmy, co w życiu jest najważniejsze: czasami zawód, sen, sport i rozrywka, ale całe życie - kobiety" - twierdzi Olbrychski. Pierwszą jego miłością była starsza o sześć lat aktorka Monika Dzienisiewicz. Z początku nazywała Daniela kabotynem i zarozumialcem, ale uległa jego czarowi. Rozwiodła się dla niego ze scenografem Wowo Bielickim, w 1967 r. wzięli ślub. Szybko się okazało, że aktor nie dorósł do roli męża, a tym bardziej ojca. Gdy urodził się Rafał, plotkowano już o romansie Olbrychskiego z Marylą Rodowicz. Nie kryli się z nim, on jeździł z nią na koncerty, nosił za nią gitarę. To był szalony czas. Potrafili ze stolicy do Drohiczyna jechać konno, przez pola i lasy. Spali na sianie, pod gwiazdami... Ale uczucie się wypaliło. Może byłoby inaczej, gdyby mieli dziecko. Ale ciąża Rodowicz skończyła się poronieniem, a ich związek skandalem. Olbrychski miał "dać w dziób" Andrzejowi Jaroszewiczowi, który adorował Marylę.
W 1977 r. aktor rozwiódł się z Dzienisiewicz, a rok później poślubił córkę Andrzeja Łapickiego Zuzannę. Znów romansował na boku, owocem krótkotrwałego związku z aktorką Barbarą Sukovą jest syn Viktor. Chłopiec nie nosi nazwiska ojca, matka nie pozwalała mu też na spotkania. Dopiero jako 20-latek przyjechał do Polski, by poznać ojca i przyrodnie rodzeństwo: Rafała i Weronikę (córkę aktora z drugiego małżeństwa).
Dopiero u boku trzeciej żony, Krystyny Demskiej, Olbrychski znalazł spokojną przystań. W 1988 r. poznała ich ze sobą Agnieszka Osiecka, mówiąc: "Daniel jeszcze nie spotkał kobiety, która by na niego zasługiwała". Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia - nić sympatii nawiązała się między nimi dopiero pięć lat później. Demska została agentką aktora, a w 2003 r. wzięli ślub w Nałęczowie.
Jako dojrzały aktor nie dostawał tylu świetnych ról co wcześniej. Błysnął co prawda w "Panu Tadeuszu" i "Zemście", ale głośny występ u boku Angeliny Jolie w filmie "Salt" był raczej wydarzeniem towarzyskim. Za to od lat 90. robi zawrotną karierę za wschodnią granicą, gdzie już wcześniej był popularny. Sam Gorbaczow powiedział mu, że wychował się na "Brzezinie" i "Pannach z Wilka"...
W Polsce ostatnio pojawiał się na łamach prasy raczej jako bohater skandali niż artysta. Zaczęło się od posiekania szablą fotosów na wystawie "Naziści" w Zachęcie. Potem tabloidy nagłaśniały konflikt z synem, wreszcie odebranie prawa jazdy za kierowanie w stanie nietrzeźwym. W tym kontekście zwierzenia o tym, jak po śmierci Jana Pawła II doświadczył cudu i z dnia na dzień rzucił papierosy i alkohol - brzmią jak gorzki żart lub... prowokacja. Od tych aktor nigdy nie stronił: "Jestem psychicznym gejem, tylko technika mi nie odpowiada" - powiedział dwa lata temu. Na pewno jeszcze nie raz nas zaskoczy.