Reklama

Daniel Craig: Kontrowersyjny Bond

Daniel Craig znów budzi kontrowersje! Zarówno za sprawą aroganckich wypowiedzi, jak i kolejnych zmian w wizerunku agenta 007.

Bond reklamuje piwo! Koniec świata - lamentują ortodoksyjni wielbiciele najsłynniejszego szpiega Jej Królewskiej Mości. Jako że jednym ze sponsorów "Skyfall" jest znany browar, na ekranie zamiast ulubionego martini (oczywiście wstrząśniętego, nie zmieszanego) agent 007 popijać będzie pienisty napój.

Tymczasem Daniel Craig nie widzi problemu. - Wyłożyli na realizację mnóstwo pieniędzy, a w zamian za to mają swój produkt w jednej ze scen. To przecież nic wielkiego - tłumaczy.

Nie od dziś wiadomo, że prywatnie aktor jest zapalonym piwoszem (choć nie zawsze - gdy dowiedział się, że zagra Bonda, natychmiast kupił butelkę wódki, by to uczcić). Z tego powodu często dochodzi w lokalach do zabawnych nieporozumień.

Reklama

- Kiedy tylko wchodzę do baru, kelnerki natychmiast bez pytania stawiają przede mną martini. Raz nawet zdarzyło się to w restauracji hotelowej przy śniadaniu! Kto normalny pije martini rano? Mówię więc grzecznie 'Na zdrowie' i odstawiam drinka - opowiada Craig.

Ostatnio zresztą coraz rzadziej zdarza mu się przesiadywać w barach. Wszystko oczywiście znowu przez Bonda. Oraz... telefony komórkowe.

- Już nie pamiętam, jak to jest, tak po prostu pójść do knajpy, obejrzeć mecz, pośpiewać z kumplami sprośne piosenki, a potem skuć się i paść pod stołem - wyznaje aktor. Kłopot w tym, że gdyby nawet udało mu się znaleźć czas na wieczorne hulanki, to fotografie balującego Jamesa Bonda jeszcze tego samego dnia trafiłyby do internetu.

- Dzisiaj w każdym telefonie jest aparat. A zawsze znajdzie się jakiś ch.., który zrobi zdjęcie w najmniej spodziewanym momencie. Wiem coś o tym, bo przecież ludzie cykają mi fotki nawet jak jem zupę - pomstuje artysta.

Przyznaje też, że czasem ma ochotę rzucić się na intruzów z pięściami, ale zdaje sobie sprawę, że wtedy tylko pogorszyłby swoją sytuację.

Gwiazdor obsesyjnie strzeże swojej prywatności, posuwając się czasem nawet do obcesowych reakcji, gdy tylko ktoś usiłuje zadać mu niewygodne pytanie. - Kto ja jestem, jakaś cholerna Kardashianka? Nie będziecie mi włazili z kamerami do salonu - atakuje wścibskich dziennikarzy.

Jest zamknięty w sobie do tego stopnia, że problem sprawiają mu nawet rozbierane sceny. A czasem nie da się ich uniknąć, szczególnie w produkcjach o agencie 007. Ujęcie z "Casino Royale", w którym Daniel Craig z nagim torsem wynurza się z wody, to dziś absolutna klasyka bondowskiego cyklu.

- No cóż, z wiekiem będzie mi coraz trudniej paradować bez ubrania przed kamerą. Mam nadzieję, że w następnych filmach o Bondzie reżyserzy każą rozbierać się głównie dziewczynom - przyznaje.

Wiadomo już, że Craig, który wystąpił w trzech częściach cyklu (a także w czterech grach komputerowych, w których użyczył twarzy i głosu brytyjskiemu agentowi), zagra także w kolejnych. Pytanie tylko, czy to gra warta świeczki, skoro rola Bonda sprawia mu głównie problemy.

Ale na szczęście są i plusy. Aktor niezwykle ciepło wspomina pracę na planie "Skyfall", ponieważ bardzo serdecznie zaprzyjaźnił się z Javierem Bardemem, który na ekranie gra jego zajadłego wroga. Obydwu panów połączyła pasja do rugby: Daniel przed laty grał w drużynie RFC Hoylake, a Javier - w młodzieżowej reprezentacji Hiszpanii.

W trakcie realizacji filmu nie mieli na rozrywki zbyt wiele czasu, ale na przyszły rok już planują wspólne wyjście na mecze o Puchar Sześciu Narodów. Ciekawe, czy ktoś im wtedy zrobi telefonem zdjęcie?

Krzysztof Lipka-Chudzik

50 lat Jamesa Bonda - zobacz nasz raport specjalny!

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Teleświat
Dowiedz się więcej na temat: Skyfall | Daniel Craig
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy