Czy podanie szczegółów śmierci Robina Williamsa było potrzebne?
Po gwałtownej reakcji krytyków, zastępca głównego koronera, który przewodził autopsji Robina Williamsa, uzasadnił swoją decyzję o publicznym wyjawieniu szczegółów śmierci aktora.
Przypomnijmy, że 63-letni aktor Robin Williams został w poniedziałek, 11 sierpnia, znaleziony martwy w swojej posiadłości w Kalifornii. Badania wykazały, że było to samobójstwo.
Dzień później, na specjalnej konferencji prasowej, porucznik Keith Boyd z biura koronera hrabstwa Marin ujawnił okoliczności śmierci Williamsa, którego ciało zostało znalezione przez asystenta aktora. Dzięki temu wiemy, że artysta powiesił się za pomocą paska. Na jego lewym nadgarstku odkryto także kilka nacięć, które zrobione były leżącym w pobliżu nożem.
Tuż po konferencji, która była emitowana zarówno w telewizji, jak i w internecie, fani aktora potępili Boyda za podanie zbyt drastycznych szczegółów tragedii.
"Biuro szeryfa doskonale rozumie, że ujawnienie niektórych informacji może być postrzegane jako niepokojący lub niepotrzebny zabieg, jednak zgodnie z prawem stanu Kalifornia wszystkie te dane uważane są za informacje publiczne i niemożliwa jest odmowa ich dostępu. Tego rodzaju przypadki, czy zdobywają one krajową uwagę, czy też nie, są bardzo trudne dla wszystkich zaangażowanych" -Boyd w oficjalnym oświadczeniu uzasadnił swoją decyzję.
Jak donosi E!News, prywatny pogrzeb aktora jest aktualnie planowany przez jego żonę Susan Schneider.
Czytaj również:
Robin Williams: Nie żyje hollywoodzki outsider!
Robin Williams: Są wyniki autopsji
Robin Williams: "Jego śmierć to coś niewiarygodnego"
Robin Williams: Komik, który potrafił wzruszyć do łez
źródło: US CBS/x-news
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!