Reklama

Czy kino może nawrócić?

Zbliżające się Święta Wielkanocne poprzedziła pierwsza rocznica śmierci Jana Pawła II. Warto z tej okazji przemyśleć inną rocznicę. 5 marca 2004 roku zadebiutował bowiem na naszych ekranach film "Pasja" Mela Gibsona, przypominany teraz z okazji świąt przez Telewizję Polską. Dwa lata, które minęły od jego premiery, to wystarczający powód, by zastanowić się nad istotą kina religijnego.

Życie Chrystusa towarzyszyło kinu od samych początków. Pierwsze epizody biografii Jezusa realizowano jeszcze w ostatnich latach XIX stulecia. "Życie i Męka Jezusa Chrystusa" - to tytuł nakręconego jeszcze w wytwórni braci Lumiere w 1897 roku obrazu, który co prawda dziś jest ważny tylko dla historyków kina, jednak na owe czasy był wydarzeniem niezwykłym.

Ówczesne filmiki ograniczone były zazwyczaj do jednej scenki, ten zaś złożony był aż z 13 obrazów, a długość taśmy wynosiła niebotyczne na owe czasy 250 metrów (dla porównania: dzisiejszy 90-minutowy film zajmuje prawie 2500 metrów taśmy filmowej).

Reklama

Kino już u samego zarania postanowiło więc zająć się tematyką religijną. Ówczesna konwencja kinematograficzna oraz jarmarczne pochodzenie filmu uniemożliwiało jednak wyjście poza obrazkową ilustrację życia Chrystusa. Klasyczny dla tamtego okresu "Król królów" Cecila B. De Mile'a z 1927 roku stworzył kanon hollywoodzkiego widowiska z Chrystusem w roli głównego bohatera. Chrystus został więc jednym z filmowych bohaterów, a jego życie okazało się tyleż filmowe, co trudne do opowiedzenia na ekranie.

Współczesne kino zdaje się mieć podobne problemy z filmową biografią Jana Pawła II. Niby jego życie i pontyfikat to gotowy scenariusz na film, jednak oglądając dotychczasowe produkcje trudno nie odnieść wrażenia, że kino jest wobec jego fenomenu bezradne; odtwarzając z encyklopedyczną żarliwością

najważniejsze fragmenty jego życia, filmy o papieżu przypominają bardziej szkolne wypracowania, bądź podręczniki do historii, niż prawdziwe dzieła filmowe.

Doświadczenie 100 lat kina uczy nas, że kino religijne jest jednak możliwe, i że zawsze towarzyszyć mu będą kontrowersje. Klasycznym przykładem jest choćby "Ewangelia według świętego Mateusza" Pier Paolo Pasoliniego. Oryginalne, nowatorskie jak na owe czasy potraktowanie przez włoskiego reżysera biografii Chrystusa, przesłoniła biografia samego reżysera, który należał do partii komunistycznej i był jej czołowym włoskim ideologiem. W jego Chrystusie od razu doszukano się więc cech rewolucjonisty, a nawet... komunisty.

Od tego czasu, kino poważnie podejmujące watek chrystusowy, z miejsca skazane jest na walkę z przesądami. Najgorętsze dyskusje prowokuje nie sam film, lecz drobiazg, który wywołuje wokół niego dyskusję na długo przed premierą. Tak było w przypadku jednego z głośniejszych filmów o Jezusie - "Ostatniego kuszenia Chrystusa" Martina Scorsese (punktem zapalnym była tu relacja Jezusa z Marią Magdaleną), ten sam los spotkał "Pasję" Mela Gibsona (dyskusja na temat antysemityzmu tego obrazu rozpoczęła się w amerykańskich mediach na kilka miesięcy przed premierą filmu). To samo przytrafiło się najnowszemu filmowi Marka Koterskiego "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" (plakat obrażający uczucia religijne).

A na polskie ekrany razem z filmem Koterskiego trafi też najnowszy film "skandalisty" Abla Ferrary "Maria", ochrzczony już odpowiedzią na "Pasję", mimo, że reżyser w wywiadach mówi, że scenariusz powstał na długo przed filmem Gibsona, tylko nikt nie chciał go wcześniej sfinansować.

By zawczasu uprzedzić falę krytyki, która spotka filmy Koterskiego i Ferrary, warto zauważyć, że kino już dawno przestało pełnić tylko funkcję ilustracyjną, podejmując często wysiłki interpretacyjne. Nie omija to ważnych dla naszej cywilizacji mitów, także opowieści biblijnych.

To, że religia dalej stanowi tabu, nie powinno nikogo dziwić. Jakikolwiek wysiłek interpretacyjny ,a takim są zazwyczaj zamiary twórców "kontrowersyjnych dzieł", nie powinien jednak automatycznie i bezmyślnie ściągać na głowy twórców oskarżeń o bluźnierstwo i "obrazę uczuć religijnych". Religia jest wszak polem dyskusji kto wie czy nie bardziej płodnym od jakichkolwiek innych dziedzin naszego życia (z pewnością bardziej owocnym od polityki). Warto więc poświęcać jej obecności w kinie więcej zrozumienia. Być może jakiś niedowiarek trafi kiedyś na film, który go nawróci?

Szczegółową kronikę medialnych i politycznych sporów na temat filmu Mela Gibsona znaleźć można w książce Marioli Dopartowej "Czy kino może nawrócić? Wokół Pasji Mela Gibsona" (wyd. Homini, Kraków 2004).

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jan Paweł II | film | kino
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy