Czy istnieje jeszcze kino europejskie?
9 maja rozpoczęła się 11. edycja Europejskiego Festiwalu Filmowego. Czy istnieje coś takiego jak "europejskie kino", a jeśli tak to czym się ono charakteryzuje? Dawniej wszystko było jasne: Hollywood tworzył widowiska komercyjne, natomiast w Europie powstawało kino autorskie. Teraz jeden z największych autorów kina - Michelangelo Antonioni - powraca z nowelką, wchodzącą w skład filmu "Eros", który jest jedną z atrakcji festiwalu.
"Eros" to film-marzenie; obraz, na który składają się nowelki prawdziwego dream teamu, swe refleksje na temat erotyzmu zawarli w nim bowiem - obok Antonioniego - Steven Soderbergh ("Solaris", "Traffic") i Wong Kar-wai ("2046", "Spragnieni miłości"). Co prawda pierwszy jest Amerykaninem, natomiast drugi pochodzi z Hongkongu - jednak ta wielokulturowa mieszanka w ramach filmu prezentowanego na przeglądzie kina europejskiego to swoisty znak czasu. O ewolucji w pojmowaniu Europy świadczy także nowa festiwalowa sekcja, w ramach której wyświetlany będzie właśnie powyższy obraz.
"Otwarte granice" sugerują bowiem wielokulturowość, przenikanie się wpływów, współistnienie różniących się ideologii, krzyżowanie się religii, słowem - prawdziwą kulturową wieżę Babel. Jeżeli już szukać jakiegoś wspólnego mianownika współczesnej Europy, a za nią - współczesnego kina europejskiego, niech będzie nim właśnie "współistnienie sprzeczności". "Otwarte granice" dają nadzieję, że europejskie kino nie będzie skrojone według miar brukselskich urzędników, że nie będzie kolejnymi narodowymi wariantami tej samej uniwersalnej europejskiej historii.
W programie przeglądu znalazły się cztery polskie filmy: "Jasminum" Jana Jakuba Kolskiego, "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" Marka Koterskiego, "Masz na imię Justine" Franco De Peny oraz "Teraz ja" Anny Jadowskiej.
Konfrontacja polskich produkcji z filmami z innych regionów Europy to doskonały sposób na sprawdzenie ich wartości i szkoda tylko, że festiwal nie odbywa się też w innych państwach naszego kontynentu. Wtedy poznalibyśmy ich prawdziwą wartość - najlepszy film konkursu (w ramach którego wyświetlonych zostanie 12 filmów) wybierze bowiem publiczność oraz specjalne jury złożone z ludzi piszących o kinie.
Tylko czy wtedy byłby to jeszcze przegląd dokonań europejskiego kina, czy już filmowa odmiana konkursu Eurowizji?
Od tego roku Europejski Festiwal Filmowy opuścił granice Warszawy i "objedzie" także Kraków, Poznań, Toruń, Gdynię i Łódź. Zapraszamy na codzienne relacje festiwalowe na stronach INTERIA.PL.