Czy dla miłości porzuci Hollywood?
Alicja Bachleda-Curuś, który zasmakowała życia w Hollywood, coraz więcej czasu spędza w Polsce. Bo ma do tego powód...
I to nie byle jaki - wysoki, przystojny, utalentowany i na wskroś polski. Czyli jakby dokładnie dla Alicji stworzony. Nazywa się Sebastian Karpiel-Bułecka, jest liderem zespołu Zakopower i góralem z krwi i kości.
W ostatnich miesiącach artystka często przyjeżdżała do Polski. Najpierw - bo jej ojciec walczył z białaczką. Potem - bo sama poddała się leczeniu chorych zatok. Były też święta, uroczystości rodzinne, zresztą - nikt nie widział niczego podejrzanego w tym, że córka odwiedza swoich rodziców i stara się, by jej synek miał kontakt z dziadkami.
Ostatnio jakoś też nie było specjalnie słychać o kolejnych pasjonujących rolach, które kazałyby jej non stop przebywać w Stanach. A że sama Alicja do wylewnych nie należy, nie spowiadała się nikomu ze swoich częstych wizyt. I być może udałoby się jej zachować tajemnicę jeszcze przez kilka miesięcy, gdyby nie wścibscy paparazzi.
Zauważyli ją i Sebastiana Karpiela- Bułeckę na spacerze w górach i na Krupówkach. Podobno wyglądali na bardzo zaprzyjaźnionych, trzymali się za ręce, a muzyk nosił na barana małego Henry'ego Tadeusza. Jak szybko wyśledzili plotkarze, tych dwoje zna się już dłuższy czas i wszystko wskazuje na to, że los od dawna miał wobec nich swoje plany...
Kiedy trzy lata temu Karpiel-Bułecka przebywał z Zakopowerem w Stanach Zjednoczonych, jeden z polonijnych dziennikarzy zapytał go o kobiety, które robią na nim wrażenie. - Podoba mi się Alicja Bachleda-Curuś - powiedział wtedy. Ale ona akurat była związana z Colinem Farrellem i poza nim i ich synkiem świata nie widziała.
Muzyk spotkał ją dopiero na góralskim weselu jednej z licznych kuzynek Ali. Potem było nagrywanie specjalnego odcinka teleturnieju "Jaka to melodia?" (podczas którego świetnie się razem bawili) i akcja charytatywna na rzecz chorych na białaczkę. Widocznie wdzięk i męski urok Sebastiana zrobiły na aktorce korzystne wrażenie, skoro znajomość ma ciąg dalszy. I bliższy charakter.
Ich związek ucieszyłby pewnie nie tylko samych zainteresowanych (i plotkarzy), ale i ich rodziców. Tak się składa, że ci znają się od dawna - łączy ich dalekie pokrewieństwo. Ponoć mama Sebastiana uważa, że nie ma lepszej żony dla górala niż góralka. Z kolei Bachledowie nie mieliby pewnie nic przeciwko temu, by ich córka wreszcie zapomniała o nieudanym związku z Colinem Farrellem, który jakoś od początku nie przypadł im do gustu, i znalazła szczęście u boku kogoś bardziej stałego w uczuciach. Nawet, gdyby ceną za ten nowy związek miało być zmniejszenie alimentów, jakie amerykański gwiazdor płaci na ich wspólnego synka (podobno jeśli Alicja znajdzie partnera, Colin obniży warte 30 tysięcy dolarów miesięcznie alimenty o połowę).
Poza tym rodzina aktorki byłaby szczęśliwa, gdyby ta porzuciła Los Angeles i wróciła do kraju. Ucieszyłby się też jej starszy brat, Tadeusz. - Jako brat bardzo bym chciał, żeby przeniosła się do Polski i żeby tutaj pracowała. Ale chyba jeszcze dziś nie jest to możliwe - powiedział niedawno.
Faktycznie, pod koniec lipca aktorka musiała wrócić do Stanów, gdzie lada moment ma wejść na plan kolejnego filmu. Jego akcja będzie rozgrywać się w Nowym Jorku, ale na razie Bachleda nie chciała powiedzieć nic więcej na ten temat. Jest też iskierka nadziei na to, że wkrótce znowu na dłużej pojawi się w Polsce. Jej menedżerka tajemniczo wypowiedziała się o planach związanych z polskim kinem.
- Czekamy, aż producent filmu 'Trzy upadki świętego' zbierze fundusze i wtedy Alicja będzie realizować ten projekt, bo mamy podpisaną wstępną umowę - stwierdziła. To adaptacja jednego z opowiadań Kazimierza Przerwy-Tetmajera o społeczności góralskiej z XIX wieku. Hmm... Może znalazłaby się tam maleńka rola i dla Karpiela-Bułecki?
Ewa Gassen-Piekarska
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!