Czas odświeżyć! "Pożegnanie z Afryką" kocha kobiety, ale czy zachwyca?
"Pożegnanie z Afryką" to nie tylko epicka opowieść o miłości i pasji, ale także produkcja, która stanowi lustro dla zmieniającego się postrzegania kolonializmu i ludzkich relacji. Film Streep i Redforda, wyróżniony wieloma nagrodami, urzeka nie tylko pięknem krajobrazów, ale także skomplikowaną fabułą, pełną emocjonalnych napięć.
Obraz reżysera Sydneya Pollacka (laureata Oscara) z gwiazdorskimi rolami Roberta Redforda i Meryl Streep to piękna opowieść o miłości i jej stracie. Zrealizowany z wielkim rozmachem film, który w 1985 roku uhonorowano nagrodami Oscara za najlepszy film, reżyserię, scenariusz, zdjęcia, muzykę, scenografię i dźwięk.
Epicki romans "Pożegnanie z Afryką" opowiada o losach Karen Blixen - obdarzonej silną wolą Dunki, która wraz z niewiernym mężem (Klaus Maria Brandauer) prowadzi plantację kawy w Kenii krótko przed pierwszą wojną światową. Karen ze zdumieniem odkrywa, że kocha nowy kraj, który stał się jej domem, ludzi i pewnego tajemniczego myśliwego (Redford). Jak odnajduje się w Nowym Świecie i jaki wpływ ma na nią nowe otoczenie?
Muszę przyznać, że pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę i głośno skomentowałam, były naprawdę piękne kadry. Operator kamery doskonale wiedział, co robi i sprawił, że z każdą kolejną minutą zakochiwałam się w krajobrazach, plenerach i wnętrzach (nie tylko biblioteczka mi zaimponowała).
Afryka jest dzikim krajem, ale taka jest również miłość głównej bohaterki - trudna do okiełznania, ale też porywająca.
"Nigdy nie widziałam kraju tak pięknego, że sama kontemplacja tej piękności potrafi uszczęśliwić człowieka na całe życie" - pisała Karen Blixen do matki.
Ona chciałaby spokoju i stabilności, ale on jest wolnym poszukiwaczem przygód i nie jest jej mężem. Ten romans prawdopodobnie mógł powstać tylko w tych warunkach - jej poślubiony partner praktycznie nie funkcjonuje w jej rzeczywistości. W tle można już usłyszeć pierwsze sygnały kolejnej wojny, która pochłonie cały świat. Nasza bohaterka musi zmagać się z trudnymi pytaniami, o to, po której stronie konfliktu stanie.
Romans Karen i jej kochanka jest skazany na porażkę tak jak ówczesny pokój na świecie. Na tej podstawie powstał poruszający melodramat, który wciąż może zmieniać sposób myślenia widzów. Co wpływa na ponadczasowość tej produkcji?
Przede wszystkim możemy mówić o trzech liniach czasowy interpretacji - czas spisywania wspomnień, ekranizację i obecny odbiór.
Pierwsza linia to sentymentalny powrót do historii z początków XX wieku, widzianej oczami europejki, która mogła cieszyć się wieloma przywilejami. Afryka w jej oczach jest niczym Raj, który został zapomniany przez wielu, ale mający wiele do zaoferowania.
Drugą linią jest ekranizacja, stawiająca na romantyzowanie - nie tylko związków międzyludzkich, ale też samego kontynentu. Problemy tamtego regionu są pokazane, ale w bardzo delikatny sposób, a Europejczycy stawiani są w roli zbawców.
We współczesnym odbiorze może nieco razić obraz Afryki jako Ziemi Obiecanej - terytorium, które może rozwiązać problemy białych, dając się im podporządkować. Jednocześnie wraz z bohaterką żegnamy się z tą wyidealizowaną wizją.
Ważnym elementem interpretacyjnym jest życie prywatne autorki - kobieta pochodziła z zamożnej mieszczańskiej rodziny o szlacheckich koligacjach. Pisała i rysowała od dziecka, ukończyła kopenhaską Akademię Sztuk Pięknych. W 1914 r., w wieku 28 lat, Karen wyjechała do Kenii. Tam wzięła ślub z Brorem von Blixen, mimo że kochała się w jego bracie bliźniaku. Mąż obdarzył ją tytułem baronowej, ale też zaraził syfilisem.
To małżeństwo przypominało raczej pakt, układ, w którym on dał jej tytuł, a ona — majątek. Rozeszli się w 1921 r. i przez następne lata Karen prowadziła farmę samodzielnie.
Tak! Choć nie jestem fanką romansów czy melodramatów to z czystym sumieniem polecam tę produkcję. Warto zwrócić uwagę na to, jak na przestrzeni lat zmieniło się kino i postrzeganie m.in. kolonii, niewolnictwa i samej kwestii afrykańskiej. W filmie mamy niezastąpioną Meryl Streep, która przykuwa wzrok i jest naprawdę silną bohaterką — taką na miarę nawet XXI w. A jeśli nie interesuje was romans, to warto zobaczyć film, by zrozumieć, jak to "drzewiej bywało" i kadry! Przepiękne kadry, z których można byłoby stworzyć prawdziwą galerię obrazów.
Przygotowując się do tego materiału, trafiłam na kilka ciekawostek, którymi chciałabym się podzielić z czytelnikami. Okazuje się, że akcent Meryl Streep nie był naturalny, a aktorka uczyła się go, słuchając oryginalnych nagrań Karen Blixen, która czytała swoją powieść - "Pożegnanie z Afryką" na głos.
Wiele elementów ze scenografii pochodziło z oryginalnych zbiorów autorki powieści.
Warto zauważyć, że zwierzęta, które możemy podziwiać w filmie, nie pochodzą z Afryki. Produkcja musiała sprowadzić tresowane lwy z Kalifornii, ponieważ lokalne prawo zabraniało wykorzystywania zwierząt w filmach.
Cykl "Czas odświeżyć! Młodzi oceniają kultowe filmy" to nasza podróż w czasie, podczas której młodzi dziennikarze sięgają po głośne tytuły pozostawiające trwały ślad w popkulturze. Sprawdzamy, jak hity minionych lat odbierane są w dzisiejszych czasach — co wciąż fascynuje, a co się zestarzało? Śledźcie kolejne teksty i odkrywajcie razem z nami, czy kultowe filmy z przeszłości przetrwały próbę czasu.