Reklama

Co to jest kino ekstremalne?

"Film Argentyńczyka Lisandra Alonso nawet na festiwalu Era Nowe Horyzonty, gdzie pokazywany był dwukrotnie, wzbudził reakcje skrajne. Dlaczego? W Los Muertos właściwie nie ma fabuły" - pisze w "Gazecie Wyborczej" Paweł T.Felis. Dlaczego więc warto się na niego wybrać?

"LOS MUERTOS"

"Film Lisandra Alonsa jest tak gęsty, że można go kroić nożem albo jeszcze lepiej - maczetą, narzędziem o niebagatelnym znaczeniu dla całej tej historii. Choć w przypadku Los Muertos trudno mówić o jakiejkolwiek historii, co zresztą w ogóle nie przeszkadza w oglądaniu go jako najlepszego thrillera . W napięciu i nieomal hipnozie, w którą wprowadzają intensywne, poetyckie obrazy".
Małgorzata Sadowska, "Przekrój"

Reklama

"Tylko naprawdę odważny i niezależny dystrybutor mógł podjąć decyzję, by Los Muertos wprowadzić do kin. Film Argentyńczyka Lisandra Alonso nawet na festiwalu Era Nowe Horyzonty, gdzie pokazywany był dwukrotnie, wzbudził reakcje skrajne. Dlaczego? W Los Muertos właściwie nie ma fabuły. Zwłaszcza, że główny bohater Argentino Vargas, którego poznajemy w momencie, gdy wychodzi z więzienia, wcale nie ma ochoty, by działać. A może nie potrafi?".
Paweł T.Felis, "Gazeta Wyborcza"

"Los Muertos domaga się od widza totalnego zaangażowania - nie da się oglądać go obojętnie: albo poddamy się całkowicie wizji reżysera, albo film spłynie po nas jak woda po gęsi. (..) W zestawieniu z wściekłą żywotnością obrazu tytuł Los Muertos, czyli Śmierć, brzmi ironicznie , a zarazem bardzo trafnie, bo film okazuje się dziwna odmianą symbolicznego horroru".
Wojtek Kałużyński, "Dziennik"


"SZCZĘŚCIE"

"O tym, że Bohdan Slama ma skłonność do melancholii, wiemy już z udanego debiutu Dzikie pszczoły. Tym razem jednak reżyser postanowił zapić tą melancholię nie kuflem piwa , ale butelka wódki. (..) W efekcie po wstał film seriozny i posępny jak Polak w depresji. Wbrew tytułowi nie ma tutaj żadnego szczęścia , są wyłącznie ciągłe nieszczęścia trojga zaniedbanych bohaterów".
Bartosz Żurawiecki, "Przekrój"

"Ten wyciszony, kameralny film opowiada prostą historię o nieprostych wyborach i ich paradoksalnych konsekwencjach, mówi o egoizmie i idealizmie, marzeniach i odpowiedzialności - i o tym, że szczęście można najczęściej znaleźć tam, gdzie go wcale nie szukamy. Nawet w smętnej mieścinie z dymiącymi kominami cementowni i wrakami ład na ulicach".
Paweł Mossakowski, "Gazeta Wyborcza"

"Czekaliśmy na ten film długo - ponad dwa lata. Drugi film Bohdana Slamy , autora Dzikich pszczół, chciałoby się natychmiast mieć w domowej bibliotece. Bo jest prostą i autentyczną opowieścią o wytrwałym poszukiwaniu celu w życiu. Każdy z nas kiedyś szukał swego szczęścia. Niektórym to pozostało".
Łukasz Maciejewski, "Dziennik"


"RODZINKA ROBINSONÓW"

Wreszcie disnejowska, animowana produkcja, która ani nie powiela infantylnych banałów, ani nie chce na siłę przypodobać się widzom dorosłym.(...) Dzieci można zabrać na seans bez obaw: nawet walka ze złym dinozaurem traktowana jest tu umownie, czarny charakter okaże się wyrośniętym dzieckiem, które nie poradziło sobie z kompleksami, a w podróżach wehikułem czasu najmniej chodzi o efektowne wizje świata z przyszłości (te ograniczone są do minimum)".
Paweł T.Felis, "Gazeta Wyborcza"

"Przejadły nam się gadające zwierzaki na ekranie. W animacji przyszedł czas na science fiction. (...) Co nie znaczy, że w drugim planie nie występują to dinozaur, melonik, czy quasi-kopia C-3PO z Gwiezdnych wojen (...) Najnowsza bajka Disneya to familijne kino pomysłowo opowiadające o przyszłości".
Łukasz Figielski, "Dziennik"

"TROPICIEL"

Kolejny po Apocalypto film sięgający do amerykańskiej prehistorii, z tym że w porównaniu z nim utwór Gibsona jest wyrafinowanym traktatem historiozoficznym. (...) Obrazy (wzorem 300) utrzymane w jednolitej, tym razem metalicznej tonacji, mają urodę rozmytego błota, nie wspominając już o tym, że przedstawiają świat jak ze snu szalonego klimatologa: raz mamy tropikalną dżunglę, raz oblodzone góry i zadymki śnieżne. Całość wypełniona jest krwawą jatką (gałki oczne latają jak piłeczki pingpongowe), obywającą się niemal bez słów - co może zresztą dobrze, bo jak już dochodzi do dialogów, to słyszymy takie kwestie jak: W sercu wojownika walczą dwa wilki. Miłość i nienawiść itp.".
Paweł Mossakowski, "Gazeta Wyborcza"

"Historia w Tropicielu jest tylko abstrakcyjnym tłem dla fikcyjnej opowieści bez psychologicznej głębi. Szkoda, że twórcy tego krwawego widowiska nie skorzystali z możliwości scenariusza. Powstałą karykatura Misji (....) Wikingowie są tu banda prymitywnych oprawców, którzy z lub ością mordują bezbronne ofiary. Tym z Tropiciela bliżej do bezmyślnych orków z filmowego Władcy Pierścieni niż do prawdziwego plemienia, które fascynuje historyków do dziś".
Elżbieta Ciapara, "Dziennik"

"[To] ekranowy komiks - przyznać trzeba - dynamiczny i miejscami nawet efektowny. Kiedy jednak usłyszałem Indian mówiących po angielsku, zaś Wikingów po norwesku, przeniosłem się pamięcią w kąt szkolnego boiska sprzed 40 lat, gdzie wraz z kolegami tłumaczyliśmy sobie, co tez ci dziwni faceci w korkowych kaskach i oficerkach, z wielkimi karabinami w rękach mają do powiedzenia odzianemu w lamparcią skórę Tarzanowi".
Kamil Rudziński, "Kino"


"JESIENNA SONATA"

"Ingmar Bergman znów rozdrapuje rodzinne rany - tym razem zadawane sobie nawzajem przez matkę Charlotte (nominowana za tę rolę do Oscara Ingrid Bergman - zbieżność nazwisk z reżyserem przypadkowa) i córkę Evę (Ullmann). To właśnie Eva, która mieszka razem z chorą siostrą Heleną (Nyman), aranżuje ich spotkanie po latach. Konfrontacja zmienia się w długą i bolesną psychodramę".
Paweł T.Felis, "Gazeta Wyborcza"

"Kameralny film o miłości, nienawiści i upokorzeniu, który nie udał się tak dobrze jak inne psychodramy Bergmana. jak wspomina sam reżyser, obraz powstał w sposób nie do końca uświadomiony. Nie wiem jak doszło do 'Jesiennej sonaty'. Dlaczego nagle się pojawiła i wygląda, jak wygląda, zupełnie jak sen? - tłumaczył Bergman. No właśnie. Jak sen".
Wojtek Kałużyński, "Dziennik"

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy