Reklama

Co robi Nel z "W pustyni i w puszczy"?

Skończyła 50 lat. Ale wciąż można rozpoznać w niej tę błękitnooką Nel...

Miała śliczne blond loczki i mnóstwo ujmującego wdzięku. Gdy swoim słodkim głosikiem wypowiadała słowa: "Stasiu, chce mi się pić", cała Polska miała w oczach łzy. Nikt chyba nie miał wątpliwości, że taką Nel Rawlison wyobrażał sobie Henryk Sienkiewicz pisząc powieść "W pustyni i w puszczy".

I taką oczami wyobraźni widział reżyser Władysław Ślesicki, gdy w latach 70. szukał odtwórczyni roli Angielki w ekranizacji słynnego dzieła. Film z Moniką Roscą i Tomaszem Mędrzakiem do dziś zajmuje drugie miejsce na liście największych kinowych hitów w Polsce (obejrzało go prawie 31 milionów widzów!), choć od premiery minęło już 38 lat. A śliczna, słodka Nel 4 maja tego roku świętowała okrągłe 50 lat!

Reklama

Jak teraz wygląda jej życie? Przyznaje, że jest wypełnione miłością. Do muzyki, ze szczególnym uwzględnieniem twórczości Fryderyka Chopina. Bo gra w filmie okazała się tylko dziecięcą przygodą, która co prawda trwała aż trzy lata (tyle czasu kręcono zdjęcia!), ale nigdy nie miała dalszego ciągu. Jerzy Gruza przyznał kiedyś, że bardzo chciał, by to ona grała córkę głównego bohatera w serialu "Czterdziestolatek". Odmówiła, bo bała się, że nie uda się pogodzić zdjęć z nauką.

Rozmiłowana w muzyce, była wtedy pilną uczennicą szkoły muzycznej w rodzinnej Łodzi. Nie śniła o Hollywood, a o sławie wirtuoza fortepianu. Konsekwentnie ku temu dążyła, ćwicząc na pianinie po 3-4 godziny dziennie. Dzięki talentowi i gigantycznej pracy, marzenie spełniło się. Po dyplomie z wyróżnieniem Akademii Muzycznej w Łodzi została adiunktem w klasie fortepianu.

Jest też laureatką wielu międzynarodowych konkursów pianistycznych, a jej recitale z utworami Chopina, Bacha, Mozarta i Beethovena cieszą się uznaniem na całym świecie. Kilka razy w roku koncertuje w Polsce. Bo choć w podróży spędza 3/4 roku, jej dom jest tam, gdzie jej serce - w Warszawie. Tu ma rodziców i tu czuje się najlepiej ( choć mieszkała na wielu kontynentach, m.in. w Nowej Zelandii). Ma starszego brata Tomasza, który mieszka w Wielkiej Brytanii.

Jak ona, ma duszę artysty, przetłumaczył tomiki wierszy z języka rumuńskiego. Pani Monika również biegle nim włada - tata, Feliks, jest bowiem rodowitym Rumunem.

W powieści Sienkiewicza mała Nel po latach została żoną Stasia. Prawdziwe życie napisało dla pani Moniki inny scenariusz. Nie założyła rodziny, ale nie ma poczucia, że przez to życie mniej smakuje. Jest pełna energii i radosna. Szczęśliwa.

IW

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: 50+
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy