"Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz": Kultowa komedia Barei kończy 45 lat. Film był bojkotowany
Film w reżyserii Stanisława Barei "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" kończy 45 lat. Komedia obyczajowa, ukazująca absurdy polskiej rzeczywistości w latach 70. padła ofiarą cenzury. W efekcie wymuszonych poprawek niektóre sceny straciły ironiczne przesłanie. Dziennikarze i recenzenci nie mieli litości dla dzieła Barei i określali go mianem "kiczu".
"Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" to film w reżyserii Stanisława Barei, który ukazał się 8 grudnia 1978 roku. To komedia obyczajowa ukazująca absurdy polskiej rzeczywistości w latach 70.
Głównym bohaterem jest Tadeusz Krzakoski (Krzysztof Kowalewski), dyrektor przedsiębiorstwa "Pol-Pim". Dowiaduje się, że dziewczyna o imieniu Danusia (Ewa Ziętek), którą poznał podczas delegacji w Paryżu, jest z nim w ciąży. W dodatku okazuje się, że jest córką dygnitarza partyjnego. Postanawia opracować intrygę, która pozwoli mu utrzymać stanowisko. Chce zostawić żonę, by wziąć ślub z Danusią. Angażuje fotografa, nieudacznika, kolegę z lat szkolnych, by sfotografował go w momencie zdrady. Po powrocie z kolejnej delegacji, dowiaduje się, że przestał być szefem przedsiębiorstwa, a dotychczasowy zastępca zajął jego stanowisko i w dodatku ożenił się z córką prominenta, żona zaś wystąpiła o rozwód, zdradzając go wcześniej z fotografem.
W produkcji u boku Kowalewskiego i Ziętek wystąpili między innymi: Stanisław Tym, Ewa Wiśniewska, Bronisław Pawlik, Andrzej Fedorowicz, Stefan Friedmann, Janusz Gajos, Zdzisław Maklakiewicz, a nawet sam reżyser. Stanisław Bareja napisał scenariusz we współpracy ze Stanisławem Tymem. Za scenografię odpowiadał Allan Starski.
Produkcja była bojkotowana już w trakcie powstawania. Film był niemal gotowy pod koniec 1977 roku. Zanim wszedł do dystrybucji, w mediach pojawiały się negatywne opinie na jego temat, na dodatek Stanisław Bareja w tym okresie przeszedł zawał serca. O kulisach powstawania filmu "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" i zamieszaniu wokół premiery opowiadali twórcy podczas cyfrowej premiery filmu Stanisława Barei w 2015 roku.
"To był film, który mógł być całkiem niezłą komedią, ale udział urzędników partyjnych i ich partyjnych kolegów w kolaudacji doprowadziły do tego, co państwo teraz zobaczą. Cyfra nic tu nie pomoże!" - powiedział Stanisław Tym, nawiązując do pokazu "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" po którym 9 z 11 członków komisji kolaudacyjnej dało filmowi IV, najniższą kategorię artystyczną.
Zakwestionowano plakat, na którym była świnia, dopatrując się w nim ukrytej oceny moralnej. Od reżysera zażądano "poprawek": przemontowania 5, skrócenia 12 i usunięcia 7 scen.
Z filmu Stanisława Barei powstał kadłubek, na dodatek rozpowszechniany bez reklamy tylko w 6 kopiach. Tym samym "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" w filmografii reżysera zapisała się jako komedia najbardziej zmasakrowana przez cenzurę.
"To był mój pierwszy film jako kierownika planu i bardzo emocjonalnie podchodziłem do swoich obowiązków. Mieliśmy problem z tym, że milicja bojkotowała naszą produkcję i nie dała nam żadnego milicjanta do zabezpieczenia planu. Byłem tak zdesperowany, że któregoś dnia na ul. Ludnej zatrzymałem samochód premiera Jaroszewicza, chcąc poprosić go o rozwiązanie tego problemu. Nie udało mi się z premierem porozmawiać, że z samochodu wyskoczyli BOR-owcy i chcieli mnie zabrać ze sobą..." - wspominał Marek Kraszewski.
W efekcie wymuszonych poprawek niektóre sceny straciły ironiczne przesłanie, przez co recenzenci zarzucali Barei "płaskie poczucie humoru". Przez niektórych dziennikarzy film był określany mianem "kiczu". "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz" stał się tzw. "półkownikiem" i mógł zostać dystrybuowany dopiero pod koniec 1978 roku.
Pomimo, że został zaklasyfikowany do najniższej kategorii artystycznej, odniósł niemały sukces. W kinach "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" obejrzało ponad 600 tys. widzów. Komedia oglądana jest do dziś i uznawana za polski klasyk.
Czytaj więcej: Stanisław Bareja: Najlepszy komediowy reżyser stulecia