Christopher Nolan uwielbia jeden film z Jamesem Bondem
Christopher Nolan, promując swoją najnowszą produkcję "Tenet", opowiedział o filmie, który odcisnął piętno na jego stylu. Chodzi o "Szpiega, który mnie kochał" z Rogerem Moorem.
Okazuje, że "Szpieg, który mnie kochał" to był pierwszy Bond, którego Christopher Nolan obejrzał.
"Miałem około siedmiu lat, kiedy poszedłem do kina z tatą, na tego właśnie Bonda. Pamiętam ogarniające mnie uczucie, że mógłbym przeskoczyć przez ekran, udać się w dowolne miejsce na świecie i zobaczyć najbardziej niesamowite rzeczy" - powiedział dziennikarzom portalu "Gamesradar".
Reżyser dodał, że właśnie ten film, w którym mogło zdarzyć się wszystko, łącznie z tym, że samochód zmienia się w łódź podwodną, wyzwolił w nim uczucie nieskończonych możliwości, które teraz kultywuje.
"Myślę, że w swojej karierze poświęciłem dużo czasu, próbując wrócić do tamtego odczucia, by przekazać je widzom" - wyznał.
Nolan dał też do zrozumienia, że nie jest zwolennikiem kręcenia w studiach filmowych, bo chodzi mu o "zabieranie" widzów w autentyczne plenery, które dla większości śmiertelników są nieosiągalne i stawianie ich w sytuacji permanentnego, ekstremalnego zagrożenia, jakiego również w realnym świecie by nie doświadczyli.
Można odnieść wrażenie, że w ten sposób reżyser przypomina się producentom bondowskiej serii, Michaelowi G. Wilsonowi i Barbarze Broccoli jako kandydat do wyreżyserowania kolejnego filmu. Chociaż jeszcze dwa miesiące temu w wywiadzie dla brytyjskiego magazynu filmowego "Total Film" stwierdził, że na rekordowo długi czas wziął rozbrat z oglądaniem filmów o agencie 007, bo... czuł, że seria ta za bardzo wpływa na jego pracę nad "Tenetem".