Chiński "Władca Pierścieni" lepszy od "Barbie". Jak to możliwe?
Chiny to jeden z niewielu krajów świata, w którym liderem listy kinowych hitów nie jest "Barbie" Grety Gerwig. W tym kraju na czele box-office’u znalazło się widowisko zatytułowane "Creation of the Gods I: Kingdom of Storms" ("Stworzenie bogów: Królestwo Burz"), które określane jest mianem tamtejszej odpowiedzi na takie kultowe serie jak "Władca Pierścieni" czy "Iron Man".
"Creation of the Gods I: Kingdom of Storms" weszło na ekrany chińskich kin w połowie lipca. Podczas gdy w północnoamerykańskim box-office filmy przeważnie notują duże procentowe spadki zysków pomiędzy pierwszym a drugim weekendem wyświetlania, chińskie widowisko zanotowało... znaczący wzrost.
Jak podaje portal "Variety", w weekend otwarcia film zarobił 42,6 mln dolarów, a tydzień później 57,6 mln dolarów. W sumie produkcja wyreżyserowana przez Wuershana w ciągu jedenastu dni wyświetlania zarobiła już w kinach 156 milionów dolarów. Jednym z konsultantów tej produkcji jest Barrie Osborne, który w przeszłości pracował przy "Władcy Pierścieni".
"Creation of the Gods I: Kingdom of Storms" to pierwsza część trylogii opartej na motywach jednej z najbardziej klasycznych XVI-wiecznych chińskich powieści fantasy - "Fengshen Yanji" ("Inwestytura bogów") Xu Zhonglina. Jak czytamy w oficjalnym opisie fabuły, zawiera ona 100 opowiadań o tym, jak wielu bogów, bogiń i nieśmiertelnych przybywało na Ziemie i zmieniało bieg historii, pomagając biednemu ludowi. "Fengshen Yanji" jest romantyczną opowieścią o obaleniu bezwzględnego i bezlitosnego króla-tyrana Zhou, ostatniego władcy dynastii Shang, przez króla Wu, ustanawiając w ten sposób dynastię Zhou. Treść jest połączeniem historycznych faktów z fikcją, a bohaterami są ludzie oraz mitologiczne postaci, które uczestniczą w walce dobra ze złem.
W pierwszej czwórce najbardziej kasowych filmów w Chinach znalazły się same miejscowe produkcje. Drugie miejsce zajęła premiera weekendu, taneczny film "One and Only". Zarobił on 36,2 miliona dolarów, co jest przeciętnym wynikiem jak na produkcję z popularnym w Chinach komikiem Huangiem Bo w jednej z ról głównych. Trzecia jest animacja "Chang An", a czwarty oparty na motywach prawdziwej historii dramat "Never Say Never".
"Barbie" Grety Gerwig zameldowała się dopiero na piątym miejscu chińskiego box-office’u. Nie jest to jednak zła wiadomość. Głównie dlatego, że film utrzymuje równe zainteresowanie wśród chińskich widzów. W miniony weekend zarobił 8,2 mln dolarów - w stosunku do premierowego weekendu, to spadek zaledwie o 11 proc. "Barbie" rozpaliła też dyskusje na temat roli kobiety w chińskim społeczeństwie zdominowanym przez mężczyzn.
Z kolei w amerykańskich kinach "Barbie" zarobiła w miniony weekend 93 miliony dolarów, co jest wynikiem znakomitym. W stosunku do kwoty z premierowego weekendu wpływy zmalały o zaledwie 43 proc. To siódmy najlepszy wynik kasowy w historii, jeśli chodzi o drugi weekend wyświetlania. Więcej niż "Barbie" zarabiały jedynie filmy z popularnych filmowych franczyz takich jak "Avengers", "Gwiezdne wojny" i "Jurassic World".
W sumie w Ameryce Północnej "Barbie" zarobiła już 351 milionów dolarów. Po dodaniu wpływów z pozostałych światowych rynków kwota ta wynosi już 774 miliony.