Cher: Po prostu jestem sobą
Cher nie trzeba przedstawiać. Włosy - takie same, jak zawsze: sięgające ramion, kruczoczarne, proste jak druty, z przedziałkiem biegnącym przez sam środek głowy. Głos - również ten sam: bogaty, głęboki i nie do pomylenia z żadnym innym. Od 10 lutego oglądamy ją w filmie "Burleska".
- Wiesz, ciężko jest być mną - mówi 64-letnia legenda show biznesu. - Któregoś dnia miałam wywiad z osobą, która miała na koncie rozmowy z różnymi sławami. Byłam strzępkiem nerwów, ale mnie, oczywiście, nie wolno się denerwować. Ten facet dosłownie się trząsł, więc musiałam powiedzieć mu: "Niech pan nie będzie śmieszny. Zróbmy coś konstruktywnego".
- Robię to od 45 lat. Moja osobowość to moja osobowość. Kiedy już ktoś znajdzie się w moim towarzystwie, okazuje się, że czuje się swobodnie. Do tych wszystkich, którzy myślą, że jestem jakąś ikoną, mam ochotę zawołać: Ale ja przecież nic takiego nie robię, po prostu jestem sobą - wyjaśnia.
Cher cieszy się statusem gwiazdy od połowy lat sześćdziesiątych. Kiedy na skutek zmieniających się muzycznych gustów publiczności i rozstania z Sonnym Bono realna stała się groźba, że wypadnie z tak zwanego obiegu, wymyśliła siebie na nowo, przeistaczając się w aktorkę. W tym wcieleniu oczarowała krytyków na Broadwayu i zdobyła Oscara dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej za rolę w filmie "Wpływ księżyca" (1987).
Dziś wciąż zdumiewa świetną kondycją fizyczną - sama nazywa siebie "najstarszą laską z największą szopą włosów i w najmniejszym kostiumie" - i przygotowuje się do podboju ekranów swoim pierwszym filmem po dziesięcioletniej przerwie.
Przeczytaj recenzję filmu "Burleska" na stronach INTERIA.PL!
W "Burlesce" Cher wciela się w rolę Tess, właścicielki teatru rewiowego przy Sunset Strip w Los Angeles. Stanley Tucci, który gra kierownika sceny, zwraca jej uwagę na utalentowaną nowicjuszkę (w tej roli Christina Aguilera). Umiejętności i osobowość młodej artystki w krótkim czasie sprawiają, że o podupadającym teatrze znów zaczyna być głośno.
Ten właśnie film okrzyknięty został "wielkim powrotem" Cher - co ją samą nieco frapuje.
- Nie mam pojęcia, dlaczego ludzie mówią, że wróciłam - mówi. - Przecież nigdzie nie wyjeżdżałam. Nie wróciłam. Skąd miałam wrócić, z Plutona? Cóż to, nikt nie wiedział, gdzie się podziewałam?
Dwadzieścia siedem lat temu, na planie filmu "Silkwood", Cher była młodą piosenkarką, walczącą o ugruntowanie swojej pozycji jako aktorki. Gwiazdą tamtej produkcji była Meryl Streep. Dzisiaj niekwestionowaną gwiazdą jest Cher, a do rangi uznanej artystki aspiruje księżniczka popu, Christina Aguilera. Ta ostatnia powiedziała zresztą w osobnym wywiadzie, że nie pozostawiła nikomu żadnych wątpliwości, iż zrobi wszystko, by znaleźć się na ekranie obok Cher.
- Weszłam do pokoju, w którym siedziała Cher, żeby się z nią przywitać - wspomina Aguilera ze śmiechem - i powiedziałam: "Cześć, to ja powiedziałam, że wypiję po tobie wodę z wanny".
A co na to Cher?
- Cher odparła: "Powiem ci to, co powiedziała mi Meryl Streep na planie "Silkwood". Powiedziała... - w tym momencie Aguilera przybiera groźną minę i zaczyna cedzić przez zaciśnięte zęby - Witam. Cieszę się, że tu jesteś".
A mówiąc poważnie - wyjaśnia Cher - podobieństwo do sytuacji z "Silkwood" bardzo ją uderzyło, i z radością podeszła do perspektywy pomocy Christinie przy jej pierwszym filmie.
- Przypomniało mi to więź, jaka połączyła mnie z moją serdeczną przyjaciółką, Meryl Streep, kiedy pierwszy raz się spotkałyśmy, a ona niejako wzięła mnie pod swoje skrzydła - opowiada Cher. - Nie miałam nawet pojęcia, gdzie stanąć. Nie, żebym teraz wiedziała - dopiero w zeszłym tygodniu nauczyłam się wreszcie, gdzie jest pierwszy plan.
Jeśli chodzi o zagranie starzejącej się diwy, otaczającej opieką młodsze artystki, które nieuchronnie zajmują jej miejsce, to Cher nie musiała specjalnie wczuwać się w rolę.
- To było dziwne uczucie - mówi jednak. - Niełatwo było mi grać taką postać ze świadomością, że to samo dzieje się w moim prawdziwym życiu. Muszę zrobić miejsce innym - ale na pewno nie zrobię tego z wdziękiem. Trzeba będzie mnie odholować, i mocno przy tym ciągnąć.
Jej wielki taneczny numer dowodzi, że wciąż jest w wysokiej formie. Cher przyznaje jednak, że kiedyś odegranie takiej sceny poszłoby jej o wiele łatwiej.
Cher urodziła się jako Cherilyn Sarkisian LaPiere w El Centro w Kalifornii. Jej matka, 84-letnia dziś Georgia Holt, wychowywała ją samotnie - ojciec Cher wcześnie zniknął z jej życia, chociaż później pani Holt wychodziła za niego za mąż trzykrotnie (w sumie wstępowała w związek małżeński osiem razy).
- Miałam takie szalone dzieciństwo, że moja matka myślała, że będę łaknąć stabilizacji - wspomina Cher. - Myliła się.
Show biznes oddziaływał na jej wyobraźnię już wtedy, gdy Cher była małą dziewczynką. W wieku siedemnastu lat rzuciła szkołę i zapisała się na lekcje aktorstwa i śpiewu. W 1963 roku poznała Sonny'ego Bono. Reszta - to część historii przemysłu rozrywkowego: ich małżeństwo zawarte w 1964 roku; ich telewizyjny show; jedenaście hitów listy "Billboardu", które wspólnie wylansowali - w tym ten najsłynniejszy, "I Got You Babe" (1965). Po rozwodzie, który nastąpił w 1974 roku, Cher zagrała na nosie sceptykom, rozpoczynając solową karierę - jak się okazało, dłuższą i bardziej udaną niż dekada, którą spędziła z Sonnym.
Jej życie prywatne zawsze było sprawą wybitnie publiczną - media rozpisywały się o operacji zmiany płci, której w 2009 roku poddała się jej córka, Chastity. Cher bez problemu zaakceptowała ujawnienie się Chastity jako lesbijki w 1995 roku - przyznaje jednak, że ma pewien problem ze zmianą płci i imienia. Jej dziecko nazywa się teraz Chaz Bono.
- Ciągle mam problem z zaimkami "on" i "ona" - mówi. - Ale najważniejsze, że moje dziecko jest szczęśliwe.
Cher pozostaje w bliskich relacjach z obojgiem swoich dzieci, które również mieszkają w Kalifornii. Jej niegdyś jedyny - a dziś drugi - syn, 34-letni muzyk Elijah Blue Allman, to owoc związku z rockmanem Greggiem Allmanem.
Cher zgadza się, że jej dzieciom nie było łatwo dorastać w cieniu sławnej matki. - To dobre dzieciaki, które odnalazły swoją drogę w życiu. Niewątpliwie miało to swoją cenę, którą zapłaciły. Bycie rodzicem i jednocześnie osobą pracującą w tej branży za każdym razem stwarza problemy. Musisz zostawiać dzieci w domu albo ciągnąć je ze sobą na plan czy do studia. Cały czas masz poczucie, że nie do końca wywiązujesz się z rodzicielskich obowiązków. Każda pracująca matka zna to uczucie - mój zawód jeszcze je spotęgował.
- Pamiętam, jak wybraliśmy się kiedyś z Chazem na wycieczkę po mieście, i otoczył nas tłum moich fanów - wspomina Cher. - Chaz zapytał mnie wtedy: "Czy nigdy nie możemy pójść gdzieś i nie słyszeć tego: Cher, Cher, Cher?".
Artystka wzdycha.
- Nie było to łatwe - mówi. - Jestem przekonana, że ze względu na mój tryb pracy nie byłam najlepszą matką pod słońcem. Ale za to Sonny był dobrym ojcem, co bardzo nam pomogło.
Od czasu rozwodu z Allmanem w 1979 roku, Cher nie wyszła za mąż. Taka postawa u kobiety, która kiedyś powiedziała, że "jedynym powodem rozwodów w Kalifornii jest małżeństwo", raczej nie zaskakuje. Nie oznacza to jednak, że przez cały ten czas nie spotykała się z mężczyznami - jej wybrankami byli między innymi Tom Cruise oraz rockmani Richie Sambora i Gene Simmons.
- Miewałam w życiu wspaniałych mężczyzn - mówi Cher. - Nie zmieniłabym niczego w historii moich związków. Wszyscy byli wyjątkowi, a ja zawsze wiedziałam, że być właściwym mężczyzną dla mnie - to trudne zadanie. Ale wszystkie te związki zakończyły się w taki sposób, że mogliśmy pozostać przyjaciółmi. Jestem za to wdzięczna losowi.
W rozmowie z Christiną Aguilerą Cher rozwinęła tę myśl...
- Powiedziała mi tak: "Mężowie przychodzą i odchodzą, ale ja zawsze pozostaną Cher" - wspomina młoda piosenkarka.
Jeśli chodzi o plany na przyszłość, Cher nie jest pewna, co będzie robić później.
- Pojawiła się perspektywa trasy koncertowej - wyznaje - ale nie jestem przekonana, czy mam na to ochotę tak od razu. Mam za sobą długi okres intensywnej pracy.
- Na planie "Burleski" pracowało mi się fantastycznie - i chyba chciałabym zrobić kolejny film.
Cindy Pearlman
"The New York Times"
Tłum. Katarzyna Kasińska