Reklama

Chemioterapia to koszmar

Patrick Swayze, który wrócił do pracy po leczeniu raka trzustki, opisuje przebytą chemioterapię jako "piekło na kółkach". Dobre samopoczucie zapewnia mu tylko aktorstwo.

56-letni Swayze, znany doskonale z roli w filmie "Dirty Dancing", przeszedł kilkumiesięczną chemioterapię i eksperymentalne leczenie nowymi środkami. Nowotwory trzustki są jednymi z najbardziej złośliwych, a lekarze oceniają, że tylko 5 proc. pacjentów ma szansę przeżyć pięć lat.

"Kiedy wracam do domu pod koniec dnia, zauważam u siebie coś na kształt uśmiechu. Jestem dumny z tego, co robię" - powiedział Swayze gazecie "New York Times" w pierwszym po powrocie do pracy wywiadzie.

Po dramatycznym spadku wagi, Swayze znów przytył prawie 10 kg. Teraz pracuje po 12 godzin dziennie przy serialu "The Beast".

Reklama

"Wciąż jestem zdolny do pracy, nie zmieniłem się, chociaż może jednak. Przeszedłem przez wojnę. Chemia to piekło na kółkach" - ocenił aktor.

"I jak zachować dobre samopoczucie, kiedy wszystkie statystyki mówią, że jesteś martwy? Idziesz do pracy" - komentuje Swayze.

Chorobę zdiagnozowano u niego w styczniu. Do lekarza zgłosił się, skarżąc się na chroniczną niestrawność.

Zdjęcia do serialu ruszyły w czerwcu

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Patrick Swayze | piekło | koszmar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy